tag:blogger.com,1999:blog-37243288789417833512024-02-19T07:21:29.897-08:00Gabinet zakurzonych filmówmichal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.comBlogger398125tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-38814191700860710892016-08-27T09:49:00.003-07:002016-08-27T11:20:28.772-07:00Odrodzenie, czyli przenoszę się. <span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Nadszedł ten dzień, kiedy przejrzałem dokładnie swoją dotychczasową "karierę" blogową i doszedłem do wniosku, że wiele z moich wpisów nie nadaje się do niczego. </span><br />
<span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Postanowiłem zacząć od zera... dosłownie. Założyłem nowego bloga, na którym będą lądować skorygowane i przepisane recenzje filmów, o których już kiedyś pisałem.</span><br />
<span style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">A jest co poprawiać. Wiele moich wpisów, zwłaszcza tych pierwszych to nędzna grafomania, która nie powinna nigdy ujrzeć światła dziennego. Przy okazji trochę</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1d2129; display: inline; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;"> to wszystko uporządkuję, bo nie ukrywam, zrobił się już mały burdel w recenzjach.<br />A skoro teraz mam fanpage'a, jestem bogatszy w nowe doświadczenia, chyba mogę dać sobie "fresh start".<br />Od teraz wszystkie recenzje, zarówno stare jak i te nowe lądować będą na bloga "Gabinet zakurzonych filmów 2.0." </span><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1d2129; display: inline; font-family: "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;"><br /></span><a href="http://gabinetzakurzonychfilm.blogspot.com/" target="_blank">http://gabinetzakurzonychfilm.blogspot.com/</a>michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-9541153975229502322016-08-22T13:33:00.000-07:002016-08-22T15:14:02.373-07:00Gwiezdne Wojny, część II - Atak Klonów (2002) reż. George Lucas<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjOWeECXmPaib37-KEyvOMLKcu4p5ctO3l1eqVqiN-4xY9eNGIafOkNWmgR3bfduVVvrfR0IpoquG1A45cgQDxY6ErB4XhxZhKOUyZTnlRuFVspRS7AuHHxoBiANd68KN28jkRo58yWKY/s1600/star-wars-attack-of-the-clones-160643.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjOWeECXmPaib37-KEyvOMLKcu4p5ctO3l1eqVqiN-4xY9eNGIafOkNWmgR3bfduVVvrfR0IpoquG1A45cgQDxY6ErB4XhxZhKOUyZTnlRuFVspRS7AuHHxoBiANd68KN28jkRo58yWKY/s400/star-wars-attack-of-the-clones-160643.jpg" width="400" /></a></div>
Miło jest wrócić do jakiegoś nostalgicznego filmu, spojrzeć na niego analitycznym okiem, przez pryzmat całego swojego doświadczenia i odkryć, że wciąż trzyma się znakomicie. Tak miałem z "Gwiezdnymi Wojnami". Stara Trylogia nie tylko wytrzymała próbę czasu, ale i z perspektywy czasu zyskała w moich oczach.<br />
I wiem, że wiele osób lubi trylogię prequeli. Ja sam chciałem doszukać się w nich czegoś wartościowego... ale im bardziej się w te filmy zagłębiam tym większa złość mnie ogarnia. Po "Mrocznym Widmie" Lucas sam stwierdził, że odrobinę przesadził. Czy poszedł po rozum do głowy?<br />
O ile "Mroczne Widmo" było po prostu złym filmem, czymś w rodzaju pstryczka w nos, tak "Atak Klonów" jest kopnięciem w jaja. Jakimś cudem ten film nie tylko popełnił błędy swojego poprzednika, ale i je poszerzył... i pogłębił. "Atak Klonów" można już rozważać jako zdradę. Absolutną ZDRADĘ wszystkiego, czym były "Gwiezdne Wojny".<br />
<br />
W Galaktyce pojawia się ugrupowanie Separatystów, któremu przewodzi tajemniczy hrabia Dooku (w tej roli Christopher Lee) i szybko werbuje kolejne systemu planetarne przeciwko Republice. W międzyczasie na życie Padme Amidali, która jest teraz senatorem, mimo, że w poprzednim filmie była królową, czyhają zamachowcy.<br />
OK, niech mi ktoś wytłumaczy jak to działa. Jak działa polityka w "Gwiezdnych Wojnach"? Jak z królowej stajesz się senatorem?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZTdgugMaNF5MYcvv8dTvAjKpMkZPoMhs4I2gAAA26X2UWkl9fe47mxPp2JOiBy14gKnsPThZLBLa6zSbr5JeSA8B5VSrmlFNPFymI7N1mSzIKNigv3H3NbzlhcjJSqGvVwZOVKS6M9T0/s1600/star-wars-episode-ii-attack-of-the-clones+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZTdgugMaNF5MYcvv8dTvAjKpMkZPoMhs4I2gAAA26X2UWkl9fe47mxPp2JOiBy14gKnsPThZLBLa6zSbr5JeSA8B5VSrmlFNPFymI7N1mSzIKNigv3H3NbzlhcjJSqGvVwZOVKS6M9T0/s400/star-wars-episode-ii-attack-of-the-clones+%25281%2529.jpg" width="400" /></a></div>
Amidala otrzymuje pomoc od rycerzy Zakonu Jedi, którym zresztą sugeruje, że za wszystkim może stać właśnie hrabia Dooku, ale nikomu nie przechodzi przez myśl, że może mieć rację. I nie byłoby to nic wielkiego, gdyby nie fakt, że już napisy początkowe mówią nam, że Dooku jest zły. W rezultacie Zakon Jedi staje się zbieraniną ślepych i głuchych kretynów. W "Nowej Nadziei" Obi-wan był w stanie poczuć zaburzenia Mocy, gdy Alderaan został zniszczony, był w stanie wyczuć obecność Vadera na Gwieździe Śmierci i go odszukać, ale czterech Jedi nie wyczuje, że Kanclerz Palpatine jest przyszłym Imperatorem. Czy obecność gościa, który jest praktycznie wcieleniem najczystszego zła nie powinna wywołać olbrzymich zaburzeń Mocy? Widzą tego gościa, rozmawiają z nim i nikt nic dziwnego w nim nie zauważył?<br />
Jasne, w filmie pada coś o tym, że umiejętności Jedi w posługiwaniu się Mocą osłabły, ale jest to tak niejasne i tak potwornie naciągane, że trudno jest mi to zaakceptować. Zwłaszcza, że w późniejszej części filmu Yoda jest w stanie wyczuć, kiedy Anakin po śmierci matki wpada w szał. A jeśli Palpatine w jakiś sposób się ukrywa to... w jaki?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnjTrWoYVezuOUBFKKEPzU_kTaIOwq1dhk_PbNL24yEcQQxtrJMQC50MIhbCPwoQ3xyWS8RrCM_CIyBg-Xwp_FNqQxFcDVGIJwal_R0mBlla_7XZz6_tFUzEoibo8Xr_qDLfUHaeJkvEY/s1600/star-wars-episode-ii-attack-of-the-clones-image.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnjTrWoYVezuOUBFKKEPzU_kTaIOwq1dhk_PbNL24yEcQQxtrJMQC50MIhbCPwoQ3xyWS8RrCM_CIyBg-Xwp_FNqQxFcDVGIJwal_R0mBlla_7XZz6_tFUzEoibo8Xr_qDLfUHaeJkvEY/s400/star-wars-episode-ii-attack-of-the-clones-image.jpg" width="400" /></a></div>
Tak, czy inaczej ochroniarzami Padme zostają Obi-wan i jego uczeń Anakin.<br />
Anakin jest zakochany w Padme od pierwszego wejrzenia. Problem w tym, że to zakazana miłość, ponieważ Jedi nie mogą się z nikim wiązać.<br />
Wiecie, to były czasy, gdy wszelkie książki i gry były kanoniczne, i w owych książkach Luke miał nie tylko żonę, ale i dzieci. Kilka lat później George Lucas wyjeżdża z tym, że Jedi muszą żyć w celibacie.<br />
Ups!<br />
O co chodzi z tymi wszystkimi nawiązaniami do chrześcijaństwa? Jedi to księża z kosmosu? Dlaczego? Po co?<br />
Ok, myślę, że jedynym zadaniem tego absurdu było podkreślenie zakazanej miłości w wątku romantycznym. Bo wiecie, w "Imperium kontratakuje" też był taki wątek.<br />
<br />
Na życie senator Amidali czyha Jango Fett, ojciec Boby Fetta - tego samego, który pierwszy raz pojawił się w "Imperium kontratakuje".<br />
Fett jest tak dobrym łowcą nagród, że wynajmuje do brudnej roboty innego łowcę nagród -Zam Wesell.<br />
Pierwszy plan zamachu opierał się na wysadzeniu w powietrze statku, na pokładzie którego była Amidala. Za drugim razem próbują czegoś "subtelniejszego" - robali, których ukąszenia są trujące. Tylko... po co się na tę "subtelność" w ogóle silić?<br />
Wszyscy wiedzą, że ktoś chce zabić panią senator.<br />
Wiemy też, że w apartamencie Padme są gigantyczne okna. Dowiadujemy się, że Zam Wesell jest snajperem i to dobrym. Dowiadujemy się także, że plecak odrzutowy Jango Fetta ma wyrzutnię rakiet. Rozwiązanie problemu zdaje się być na wyciągnięcie ręki!<br />
Dlaczego złoczyńcy w tych filmach muszą być bardziej nieporadni niż Gargamel ze "Smerfów"?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYkMIAzssIIj6j98h1N_DYLYXTremoLpjaFAwARmsoQuLXjmltJaS7EIJztSPlpm34QKblG1n02YkLQY_jAOzWi0QrnAGMn1O0YWrLpKIJaXCJBcT0ToG6x-Vcc8gHuWP8-7ZK6FcKkb8/s1600/attackoftheclones-xlarge.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYkMIAzssIIj6j98h1N_DYLYXTremoLpjaFAwARmsoQuLXjmltJaS7EIJztSPlpm34QKblG1n02YkLQY_jAOzWi0QrnAGMn1O0YWrLpKIJaXCJBcT0ToG6x-Vcc8gHuWP8-7ZK6FcKkb8/s400/attackoftheclones-xlarge.jpg" width="400" /></a></div>
Oczywiście, Padme zostaje uratowana przez Jedi, a po długiej scenie pościgu i zrobieniu kopii sceny w kantynie z "Nowej Nadziei" Zam zostaje schwytana. Nie zdradza jednak niczego, bowiem natychmiast zostaje zabita przez Jango za pomocą zatrutej strzałki, która została wyprodukowana w jednym, jedynym miejscu w całej galaktyce.<br />
Wszystko rozegrane zostaje w taki sposób, aby bohaterowie dostali poszlakę, odszukali miejsce, z którego ona pochodzi, udali się tam i dokonali kolejnego ważnego dla fabuły odkrycia.<br />
George Lucas przeszedł w nowy wymiar złego scenariuszopisarstwa. W "Ataku Klonów" akcja jest popychana do przodu nie przez bohaterów, a dziury fabularne.<br />
<br />
A skoro o bohaterach mowa...<br />
Obi-wana i Anakina widzimy pierwszy raz w windzie, gdy zmierzają na spotkanie z Padme. Wspominają jakąś przygodę z przeszłości i można sobie pomyśleć, że są dobrymi przyjaciółmi. Szybko jednak z ich relacji ulatuje wszelka chemia i zaczyna łańcuszek sprzeczek i narzekania na siebie nawzajem.<br />
Anakin okazuje się być maksymalnie niedojrzałym, egocentrycznym, wiecznie narzekającym dzieciakiem w ciele dorosłego. W kwestii bycia zakochanym jest... creepy. Nawet bardzo. Ale Hayden Christensen nie jest tu winny. Winny jest okropny scenariusz i reżyser, który kazał mu grać w taki sposób. Co więcej, to po prostu nietrafiony casting. Moim zdaniem Christensen wygląda zbyt chłopięco i ma zbyt łagodny głos, by być przyszłym Darthem Vaderem. Osobiście wolałbym kogoś, kto choć trochę wygląda jak młody Sebastian Shaw.<br />
Obi-wan też ma kilka bucowatych zagrywek na swoim koncie, ale przynajmniej jest dobrze zagrany. Jakiś cudem Ewan McGregor dał radę odtworzyć kreację sir Aleca Guinnessa. Gdy go widzę, widzę młodego Obi-wana, tego samego, którego znam ze Starej Trylogii.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8YrEAWUffMsmxMStAg-HyxR_YHdew6KMt3RYwoU7LkD0X_f-1fnc5JYy7EptgPlODTAdc0upDZF4SfPw3CjzuFnodH-QBryWsMFF_pRid5UhM59qgN3-gTA-9Nv0fzk3fwjSwcgoYP0/s1600/pobrane.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8YrEAWUffMsmxMStAg-HyxR_YHdew6KMt3RYwoU7LkD0X_f-1fnc5JYy7EptgPlODTAdc0upDZF4SfPw3CjzuFnodH-QBryWsMFF_pRid5UhM59qgN3-gTA-9Nv0fzk3fwjSwcgoYP0/s400/pobrane.jpg" width="400" /></a></div>
O przyjaźni między tą dwójką możemy pomarzyć, bowiem po szeregu sprzeczek zostają rozdzieleni. Anakin zostaje ochroniarzem Padme, podczas jej wyjazdu na Naboo, bo wątek miłosny musi trwać.<br />
Cóż mogę rzec, to legendarnie zły wątek miłosny. Między Christensenem a Natalie Portman nie ma żadnej chemii. Nie pomagają też, ani ich aktorstwo, ani kwestie, które muszą wypowiadać. Te wyznania miłosne miały być poetyckie... chyba, ale po pierwsze ludzie tak ze sobą nie rozmawiają, a po drugie poezję też można robić dobrze, albo źle. Lucas wali takimi banałami, że ciężko jest nie zgrzytać zębami.<br />
<br />
Obi-wan z kolei bada tajemniczą zatrutą strzałkę, bo fabuła musi iść naprzód. Trafia na planetę Kamino, gdzie rezydują Klonerzy, a rezydują oni w wielkim mieście nad wodą... bo w "Imperium kontratakuje" było miasto w chmurach.<br />
Okazuje się, że tworzą oni armię klonów dla Republiki. I tak oto dowiadujemy się skąd wzięli się szturmowcy... w pewnym sensie.<br />
Powiedziane nam są rzeczy, których tak naprawdę nie chcieliśmy wiedzieć. W dodatku, serwowane przez Lucasa wyjaśnienia tworzą tylko coraz większe nieścisłości fabularne. TO jest głównym problemem Nowej Trylogii.<br />
Skoro szturmowcy są klonami to czemu mają inne głosy i nie są tego samego wzrostu?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0LAUcHGe5MgGq_2Iy5zMI8lHUzyCBvC7gr0vhe6jIBAxE6Tc4pEYKutMxC-UzljoHSwKYIbL-6KVeIR__cmyxAUhLNkej6CUVs0EN4XjWRjwKXI-RSxoIpDcp6-0lJ50c0j5bIAEo55I/s1600/Battle_of_Geonosis.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0LAUcHGe5MgGq_2Iy5zMI8lHUzyCBvC7gr0vhe6jIBAxE6Tc4pEYKutMxC-UzljoHSwKYIbL-6KVeIR__cmyxAUhLNkej6CUVs0EN4XjWRjwKXI-RSxoIpDcp6-0lJ50c0j5bIAEo55I/s400/Battle_of_Geonosis.png" width="400" /></a></div>
W tle przewija się wątek koszmarów, które Anakin śni o swojej matce. Przeczuwa, że stało jej się coś złego, więc wraca na Tatooine, by ją odszukać i uratować.<br />
Ten segment przypomniał mi o czymś, o czym zapomniałem przy okazji "Mrocznego Widma". Luke miał wuja - Owena, który był farmerem. A skoro był jego wujem musiał być automatycznie bratem Anakina. I musieli się dobrze znać.<br />
W "Nowej Nadziei" zarówno z opowieści samego Owena jak i Obi-wana to wyglądało tak, jakby Anakin i Owen byli braćmi. Anakin był tym ganiającym za przygodami, podczas, gdy Owen wolał spokojne życie na farmie.<br />
Kiedy Owen dostał pod opiekę Luke'a chciał też zrobić z niego farmera i nie pozwolić by ten poszedł w ślady ojca i stał się rycerzem Jedi, brał udział w jakiś niebezpiecznych przygodach i tak dalej. Mówimy w końcu o czasach gdy rządziło już Imperium.<br />
Jak się ma do tego "Atak Klonów"?<br />
Owen jest przyrodnim bratem Anakina, o istnieniu którego ten nie miał zielonego pojęcia. Co za tym idzie, w ogóle się nie znają. W ogóle!<br />
Spartaczyć nawet coś takiego...<br />
<br />
Obi-wan znajduje Jango Fetta na Kamino, zaczyna się kolejny pościg, tym razem przez pole asteroid... bo "Imperium kontratakuje".<br />
Nasz rycerz Jedi trafia na planetę Geonosis, gdzie zostaje ostatecznie pojmany i odkrywa, że hrabia Dooku jednak jest czarnym charakterem filmu i to on stał za wszystkim. Kto by się spodziewał?<br />
Padme i Anakin ruszają mu na ratunek i, oczywiście też zostają schwytani. W międzyczasie C3PO zostaje rozłożony na części. Brzmi znajomo? Wiecie już do czego z tym wszystkim zmierzam?<br />
<br />
Bohaterom na ratunek przychodzą inni rycerze Jedi w towarzystwie armii klonów, rozpętuje się wielka bitwa, która może i jest efektowna, ale ja bardziej skupiałem się na tym jak głupio to wszystko musiało wyglądać podczas kręcenia. Aktorzy na niebieskim tle walczący z powietrzem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyDsirMR2CTHlPrifudD62pGf83QlslDhSrK04r16-54G594A6pNeX3bFC5jY4tKMNz0fEjzWR9B0HxDg6s4Kx_QxDii4bAhRV0Ez42M58ow4h8gCwv4RHcon-9Ij4oQ1UIYi3lBimDJs/s1600/502full-star-wars--episode-ii----attack-of-the-clones-screenshot.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyDsirMR2CTHlPrifudD62pGf83QlslDhSrK04r16-54G594A6pNeX3bFC5jY4tKMNz0fEjzWR9B0HxDg6s4Kx_QxDii4bAhRV0Ez42M58ow4h8gCwv4RHcon-9Ij4oQ1UIYi3lBimDJs/s400/502full-star-wars--episode-ii----attack-of-the-clones-screenshot.jpg" width="400" /></a></div>
Liderzy Separatystów dają w międzyczasie dyla, ale nie Dooku. On leci ścigaczem do innego, odległego hangaru, żeby stamtąd wziąć swój statek i odlecieć.<br />
Dlaczego tak?<br />
Żeby bohaterowie go zauważyli, wszczęli pościg i doprowadzili do obowiązkowego pojedynku na miecze świetlne. A ponieważ w "Imperium kontratakuje" złoczyńca zwyciężał, Dooku pokonuje Obi-wana i odcina rękę Anakinowi.<br />
W ostatniej chwili pojawia się Yoda i staje do walki z hrabią. Po wymianie kilku umiejętności w posługiwaniu się Mocą, Dooku stwierdza, że wszystko rozstrzygnie walka na miecze świetlne. Tak.. zły scenariusz jest do tego stopnia samoświadomy, że stara się usprawiedliwiać.<br />
W chwili, gdy Dooku wyciąga swój miecz Yoda mógłby użyć Mocy i...nie wiem, wgnieść go w ziemie, cisnąć o ścianę... cokolwiek. Taki pojedynek na Moc byłby o wiele ciekawszy. Zamiast tego dostajemy Yodę walczącego mieczem świetlnym i robiącego salta w powietrzu.<br />
Na ile sposobów ten obrazek jest zły?<br />
W "Imperium kontratakuje" Yoda nigdy nie uczył Luke'a walki bronią. Był symbolem "umysłu ponad ciało". To był mały, schorowany stworek, który potrafił jednym ruchem ręki przenosić statki kosmiczne. Nie potrzebował siły fizycznej, bo jego sprzymierzeńcem była Moc. Dając mu miecz świetlny, Lucas spuścił w kiblu całą ideę stojącą za tą postacią.<br />
A skoro Yoda jest taki gibki, to dlaczego cały czas chodzi o lasce?<br />
Oczywiście, wszystko toczy się tak, że Dooku gra nie fair i ucieka, a Yoda wychodzi na wyjątkowo naiwnego, skoro się tego po swoim adwersarzu nie spodziewał.<br />
<br />
Reasumując:<br />
1. Darth Vader okazuje się być Galaktycznym Jezusem, a przy tym niedojrzałym egocentrykiem.<br />
2. Szturmowcy to klony... chyba, więc mamy błąd w ciągłości (jeden z wielu)<br />
3. Zakon Jedi to ślepi i głusi idioci, którzy nie są w stanie dostrzec oczywistego zagrożenia.<br />
4. Yoda jako postać zostaje zmasakrowany.<br />
5. Polityczny bełkot ma jeszcze mniej sensu i poświęca się mu jeszcze więcej czasu<br />
6. Nic nie ma sensu.<br />
A to tylko zdrady wynikające z samego scenariusza.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5iuPcnehRAXJ7DLJRQ2I1_wHYlgeQX5ntF9lnvEMd96MguHaMQnAUDw9RxDhXImbV5GBpA3iPA2sqkzJ5fqV-IiLDXHol2j-QEC-ZaTA7VAdkbFEZesRd6YSXcQikZaxlrqM5Vmx4DY8/s1600/DI-Star-Wars-Episode-II-Attack-Of-The-Clones-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5iuPcnehRAXJ7DLJRQ2I1_wHYlgeQX5ntF9lnvEMd96MguHaMQnAUDw9RxDhXImbV5GBpA3iPA2sqkzJ5fqV-IiLDXHol2j-QEC-ZaTA7VAdkbFEZesRd6YSXcQikZaxlrqM5Vmx4DY8/s400/DI-Star-Wars-Episode-II-Attack-Of-The-Clones-4.jpg" width="400" /></a></div>
Kolejną jest nadużywanie CGI. Gdy wróciłem do tego filmu po latach byłem przerażony tym jak sztuczny jest. Gdy w samym "Powrocie Jedi" postawiono barkę Jabby (swego czasu największy plan filmowy w historii), tutaj prawie każdy kawałek scenografii jest generowany komputerowo. Jeśli już pojawia się prawdziwy plan to jest on pozostałością po "Mrocznym Widmie".<br />
<br />
Kolejną zdradą jest brak kreatywnych pomysłów.<br />
"Atak Klonów" może i jest przyjemny dla oka, ale nie prezentuje żadnych ciekawych pomysłów. (Coruscant stało się pełnoprawną zrzynką Los Angeles z "Łowcy Androidów".)<br />
Ilość rzeczy, które zaczerpnął z "Imperium kontratakuje" jest ogromna. Granica między hołdem a zrzyną została już dawno przekroczona. Oba filmy kończą się nawet identycznym ujęciem.<br />
<br />
Film miał być w założeniu kryminałem i czuć miejscami przebłyski klimatu głównie dzięki muzyce. Czuć, że dzieje się coś wielkiego, coś ważnego, szkoda tylko, że prawie w ogóle nie ma sensu i nic nikogo nie obchodzi. Tak jak w przypadku "Mrocznego Widma" wieje nudą, a cała historia zdaje się nie mieć żadnego celu.<br />
Na cały film przypada tylko trzech dobrych aktorów. O Ewanie McGregorze już mówiłem. Jest jeszcze Ian McDiarmid i Christopher Lee, który zawsze dostarczy solidny czarny charakter, nawet jeśli nie będzie mieć pod ręką scenariusza.<br />
<br />
W 1977 roku George Lucas stworzył "Gwiezdne Wojny".<br />
W 2002 roku George Lucas zniszczył "Gwiezdne Wojny".<br />
"Atak Klonów" dorżnął wszelkie resztki ducha i godności "Starej Trylogii". Trudno jest szukać prequelu albo sequelu, który zrobił tyle rzeczy źle. Już "Nieśmiertelny 2" jest lepszym filmem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7L33_owiCpU7_TAMgGoSZnQ6ZnRRggINHXjEXn_FzEmL7HTrHSEmsz_TzfY8mvEJ_ZdlSXEinvBVVD5MXS0sJMo4eoXqljI8xmCvyW3WNrK7-nQqRHUgYTBap_XdV3JRt1n85fxITs0E/s1600/shitfest2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7L33_owiCpU7_TAMgGoSZnQ6ZnRRggINHXjEXn_FzEmL7HTrHSEmsz_TzfY8mvEJ_ZdlSXEinvBVVD5MXS0sJMo4eoXqljI8xmCvyW3WNrK7-nQqRHUgYTBap_XdV3JRt1n85fxITs0E/s400/shitfest2.png" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-12448087996548581912016-08-19T10:56:00.001-07:002016-08-19T13:01:26.057-07:00Gwiezdne Wojny, część I - Mroczne Widmo (1999) reż. George Lucas<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgBvKNhuUEKI-Nitmy7JxqyRkIn2of3MmV2snC_qv1szEAJKgEzwqOz_S0e2dHUo8n78jNucjMVWRrr0qpF0MsvurdAWaSvzhasjVsFSQXLJzqKDTL_328NE-vDSA-cgcaVYmRDy705s/s1600/2166.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgBvKNhuUEKI-Nitmy7JxqyRkIn2of3MmV2snC_qv1szEAJKgEzwqOz_S0e2dHUo8n78jNucjMVWRrr0qpF0MsvurdAWaSvzhasjVsFSQXLJzqKDTL_328NE-vDSA-cgcaVYmRDy705s/s400/2166.jpg" width="400" /></a></div>
Jeszcze w trakcie prac nad "Imperium kontratakuje" Lucas doszedł do wniosku, że pewnego dnia opowie historię Dartha Vadera w osobnej trylogii filmów. Dlatego też Stara Trylogia została ponumerowana 4-6, aby Lucas miał otwartą furtkę na potencjalne prequele.<br />
Ale po sukcesie "Powrotu Jedi", gdy udał się na długie wakacje stwierdził, że nie ma sensu opowiadać tej histori i... miał rację.<br />
Wszystko zmieniło się pod koniec lat 90tych, kiedy w skutek rozwodu, a później podziału majątku portfel Lucasa został znacząco uszczuplony. Wtedy narodził się iście szatański plan, aby wrócić do pomysłu prequeli i odrobić sobie na nich stracone pieniądze.<br />
Koniec lat 90tych był okresem rozwoju animacji komputerowej, dzięki czemu Lucas mógł kręcić filmy bez nadmiernego wysilania się. Bo o wiele łatwiej jest zlecić pracę grafikom niż nadzorować kamerowanie modeli, makiet, budowanie planów i tak dalej.<br />
Krótko mówiąc, Nowa Trylogia "Gwiezdnych Wojen" była jednym wielkim cash-grabem. A jeżeli ktoś wciaż łudzi się, że Lucas miał w głowie spójną artystyczną wizję i zależało mu na robieniu dobrych filmów...<br />
Gdyby tak było, to jestem pewien, że nie wcielałby w życie PIERWSZEGO DRAFTU SCENARIUSZA. Tak, podczas gdy "Nowa Nadzieja" była przepisywana ok 50ciu razy, "Mroczne Widmo" zostało spisane raz i nigdy nie było w jakikolwiek sposób korygowane.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27TgHO30X5OR1LcMG2yzfnWcVc12IiFJMjlJWr43oRtvftk8-f0i75Sgki_gZeZ94Omd3wUFk923WwAbAN7J3ior3bVS-fFH3wfazXUGTT_on_tIrJWPjh-xmHvLWlyvEJw-Dkegylh0/s1600/phantommenace2-xlarge.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27TgHO30X5OR1LcMG2yzfnWcVc12IiFJMjlJWr43oRtvftk8-f0i75Sgki_gZeZ94Omd3wUFk923WwAbAN7J3ior3bVS-fFH3wfazXUGTT_on_tIrJWPjh-xmHvLWlyvEJw-Dkegylh0/s400/phantommenace2-xlarge.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Federacja Handlowa prowadzi jakiś polityczny spór z planetą Naboo. Blokuje do niej dostęp okrętami i przygotowuje się do inwazji. Dwóch rycerzy Jedi - Qui-Gon Jinn i jego uczeń Obi-Wan Kenobi (ten sam) przybywają z misją negocjowania... czegoś. Ale zostają szybko wystawieni do wiatru, bowiem wojska droidów Federacji niemal natychmiast próbują ich zabić.<br />
Rycerze dają radę dotrzeć na Naboo, by uratować królową Amidalę, która w każdej scenie nosi inny, coraz bardziej absurdalny strój. Wszyscy dają nogę z planety, ale ich statek jest uszkodzony i muszą awaryjnie lądować. Trafiają na planetę Tatooine, gdzie pomocy udziela im młodziutki Anakin Skywalker. Qui-Gon wyczuwa, że chłopiec jest bardzo silny w kwestii władania mocą i prawdopodobnie jest wybrańcem, który ma przywrócić równowagę mocy... o tym troszkę później.<br />
Bohaterowie trafiają w końcu na planetę Coruscant, gdzie mieści się siedziba Galaktycznego Senatu. Tam Amidala donosi wszystkim, że Federacja najechała jej planetę i zniewoliła jej lud. W odpowiedzi, wysłannicy Federacji burzą się mówiąc, że nie ma dowodów na poparcie tego oskarżenia... mimo, że takie są. Wielka flota statków blokuje dostęp do planety, wojska droidów panoszą się po miastach, są naoczni świadkowie i dwaj rycerze Jedi, którzy omal nie zginęli.<br />
Oczywiscie senat postanawia nie robić niczego, bohaterowie wracają na Naboo i próbują walczyć na własną rękę...<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIhx35dmD4tOkOjk7I5mGSGc9aVsS390MT3dNbiBUiCPALPcl8HzKavZ8UlC_GJ_9DFqI6kUfIieoJn613yqQPCGRXpXIr2BaMb0QpaHpRYIt-JDQAoQWdxTBTcUXf2sOcDSj4G5mrxi8/s1600/the-phantom-menace-star-wars-the-phantom-menace-review-image.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIhx35dmD4tOkOjk7I5mGSGc9aVsS390MT3dNbiBUiCPALPcl8HzKavZ8UlC_GJ_9DFqI6kUfIieoJn613yqQPCGRXpXIr2BaMb0QpaHpRYIt-JDQAoQWdxTBTcUXf2sOcDSj4G5mrxi8/s400/the-phantom-menace-star-wars-the-phantom-menace-review-image.jpg" width="400" /></a>"Mroczne Widmo" wyrzuca do kosza wszystko, co czyniło Starą Trylogię tak dobrą. I każda zmiana stoi w sprzeczności z tym, co Lucas zawsze twierdził - że "Gwiezdne Wojny" są kierowane głównie dla dzieci.<br />
Futurystyczna baśń i duch przygody zostają wyparte przez polityczny bełkot, który nie ma żadnego sensu. Co to znaczy "uprawomocnić inwazję"? Królowa musi podpisać pakt, w którym godzi się na to, że ktoś najeżdża jej lud? Do tego dochodzi jeszcze cała dłużąca się w nieskończoność i idiotyczna farsa w Senacie. Sam nie wiem, co jest bardziej dobijające - to, że polityka w "Gwiezdnych Wojnach" jest tak bardzo pozbawiona sensu, czy sam fakt, że w ogóle w nich jest.<br />
Zresztą, nie jest to jedyny cios wymierzony w fantastyczny klimat poprzedników. Lucas postanowił bowiem zastąpić mistyczny motyw Mocy na Midichloriany - stworzonka, które żyją w komórkach wszystkich żywych istot i to one odpowiadają za jej istnienie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOdmtMVdRZbmOLOKeQfKrdmjK2I_7Wz_xymVuIJL9cH37Gh9enIGv8Zf-GcOqeneNEbDrrL0XfgVE7cia95ZRIdM4ohHdcr3C4lWkaL1_wNuP0iAlhHHv72tahio6zLnizPGTSeC3BX-4/s1600/Star_Wars__Episode__261298a.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOdmtMVdRZbmOLOKeQfKrdmjK2I_7Wz_xymVuIJL9cH37Gh9enIGv8Zf-GcOqeneNEbDrrL0XfgVE7cia95ZRIdM4ohHdcr3C4lWkaL1_wNuP0iAlhHHv72tahio6zLnizPGTSeC3BX-4/s400/Star_Wars__Episode__261298a.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Anakin Skywalker okazuje się być... Jezusem z kosmosu. Nie miał ojca, po prostu się urodził. Jest też proroctwo, że ma on przywrócić równowagę Mocy, tylko... co to znaczy? Skąd to proroctwo się wzięło? Kto je spisał? Po co to nawiązanie do wiary chrześcijańskiej? Czemu akurat w "Gwiezdnych Wojnach"? I czy to naprawdę konieczne w kontekście postaci Anakina/Vadera?<br />
<br />
Efekty specjalne w "Mrocznym Widmie" trzymają przyzwoity poziom. Podoba mi się, że przynajmniej niektóre charakteryzacje były praktycznym efektem, a część scenografii nie była w całości generowana komputerowo. Choć Lucas, tak jak wielu innych reżyserów starało się wciskać CGI w różne miejsca, udało mu się osiągnąć pewien balans.<br />
Film przedstawia też kilka ciekawie wyglądających światów. Coruscant jako planeta-miasto jest niezłym pomysłem. Choć przywodzi na myśl "Metropolis" i "Łowcę Androidów" to ma swój własny urok.<br />
Dostajemy dwie spektakularne bitwy i szkoda, że nie wywołują one jakichkolwiek emocji. Oglądając to wszystko zdałem sobie sprawę z tego, że mam gdzieś, czy bohaterom się uda, czy nie. Nie obchodziło mnie czy Gunganie pokonają armię droidów.<br />
<br />
Dlaczego?<br />
<br />
Przede wszystkim film nie ma bohaterów. Nawet nie określa kto jest tu protagonistą.<br />
Anakin się nie liczy, bowiem pojawia się dość późno w fabule, w dodatku film dość mocno go marginalizuje.<br />
Najpierw wygrywa wyścig ścigaczy, potem przez długi okres czasu błąka się gdzieś tle, aby w końcu wziąć udział w bitwie nad Naboo. Owa bitwa ma być wielkim nawiązaniem do "Nowej Nadziei", a Anakin ma być w niej jak Luke. Tylko, że Luke był dobrze zarysowaną postacią, która przeszła przedtem przez jakąś przemianę. No i wiedział co robi. Anakin ratuje sytuację praktycznie przez przypadek.<br />
Swoją drogą, kto normalny bierze małego chłopca w sam środek strefy walki, gdy wszyscy strzelają do siebie?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgehnYdl8KLsqScFZ1c6jDGJsRwHUKUGsn4DO6bDTVAoJlB725ntddZWyp4F0KKA02XtwxIPN7eYmCdCycydcCpjIUq2yue51x6ZAs6fZlxo0LfU0ma2aGtyNZYEZOSLo3MeG0zA1QgGBI/s1600/Phantom-Menace-rewatch-120715.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgehnYdl8KLsqScFZ1c6jDGJsRwHUKUGsn4DO6bDTVAoJlB725ntddZWyp4F0KKA02XtwxIPN7eYmCdCycydcCpjIUq2yue51x6ZAs6fZlxo0LfU0ma2aGtyNZYEZOSLo3MeG0zA1QgGBI/s400/Phantom-Menace-rewatch-120715.jpg" width="400" /></a></div>
Drugim bohaterem jest Qui-Gon. Choć doceniam Liama Neesona, jego postać jest chodzącą nieścisłością fabularną. W "Powrocie Jedi" dowiedzieliśmy się, że to Obi-wan znalazł Anakina i to on postanowił wyszkolić go na Jedi, a całego tego bzdurnego proroctwa w ogóle nie było. W "Mrocznym Widmie" Obi-wan zostaje zdegradowany do postaci, która jest sobie w tle po to, żeby być, a całą jego robotę odwala zupełnie nowa postać.<br />
Moje pytanie - po co?<br />
Po co kreować nową postać w miejsce zarezerwowane dla innej?<br />
<br />
Film ma dwóch złoczyńców.<br />
<br />
Tym głównym jest Nute Gunray, przywódca Federacji. Gunray jest idiotą ze stereotypowym akcentem, który ma pod sobą armię przygłupich droidów... i my się go mamy bać. Chyba.<br />
To postać tak infantylna, że mogłaby robić za parodię czarnego charakteru.<br />
<br />
Drugim jest Darth Maul, grany przez Raya Parka. Z nim sytuacja jest troszkę lepsza, bowiem wygląda niczego sobie. Vader też zaczynał jako villain z fajnym wyglądem. Niestety Maulowi nie dane jest się doczekać jakiegokolwiek rozwoju, bowiem zostaje zarżnięty w wyjątkowo żałosny sposób.<br />
A szkoda, bo walka z nim jest najjaśniejszym punktem całości. Muzyka i scenografia idealnie budują klimat. Choreografia jest dynamiczna i efektowna, choć są momenty, gdy widać, że aktorzy wykonują wszystkie ruchy z pamięci, że wszystkie ataki idealnie się ze sobą zazębiają.<br />
Niestety zabrakło czegoś innego - emocji. Walki w Starej Trylogii, jak archaiczne by nie bywały miały jakieś tło.<br />
Obi-wan walczył z Vaderem - tajemnica<br />
Starcia Luke'a z Vaderem - niepewność, gniew bohaterów, wewnętrzne konflikty...<br />
W "Mrocznym Widmie" takich rzeczy nie ma.<br />
To wciąż satysfakcjonujący kawałek akcji, ale nie tak emocjonujący. Brakuje w tym "duszy".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWukgDSQHP2Kl64Pun8Zu1gKv-P1d5mK5vxILda0hiPMfACi_hcmhyphenhyphenPfiCB0ehu9gkUu6YJ6coNrlYpT4oZpk4k7aT9-nXWJHRhqbzLg-1gaQH3QWruEcZ9D7WLvRxmrE6kZosY3FB8LQ/s1600/Darth_Maul_lightsaber_reveal.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWukgDSQHP2Kl64Pun8Zu1gKv-P1d5mK5vxILda0hiPMfACi_hcmhyphenhyphenPfiCB0ehu9gkUu6YJ6coNrlYpT4oZpk4k7aT9-nXWJHRhqbzLg-1gaQH3QWruEcZ9D7WLvRxmrE6kZosY3FB8LQ/s400/Darth_Maul_lightsaber_reveal.png" width="400" /></a></div>
I w sumie to samo można powiedzieć o całym filmie.<br />
Bohaterowie nie są tu bohaterami. Są tylko pionkami, które posuwają fabułę do przodu. A ponieważ nie są oni interesujący, film nudzi i męczy bardzo szybko.<br />
Do tego dochodzą kolejne dziury fabularne i koślawe dialogi, z których Lucas słynął od czasu "Nowej Nadziei".<br />
Irytuje wszechobecny fanserwis, bowiem pojawiają się tutaj postacie, które pojawić się nie powinny. Pojawia się R2-D2 z jakiegoś powodu. Okazuje się, że C3PO został zbudowany przez Anakina... tylko, że podobne do niego roboty widzieliśmy chociażby w "Imperium kontratakuje". Jaki to ma sens?<br />
Jest także Jar-Jar, który jest inkarnacją infantylnego humoru. Niezdara gadająca w irytujący sposób, która (podobnie jak Anakin) osiąga wszystko zupełnie przypadkowo. Bo wiecie... szczęście głupiego.<br />
Pod koniec drugiego aktu, gdy bohaterowie wracają na Naboo by stoczyć ostateczna bitwę, film zdaje się mieć kompletnie gdzieś jakikolwiek sens i prze do przodu, byleby się skończyć.<br />
Nikt niczego nie osiąga, nie przechodzi żadnej duchowej przemiany, między postaciami nie ma w ogóle chemii, czy prawdziwych relacji.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTml8_stn1eDJH8VVaHIFSl5Vpf2ffbMQHT1owFknzGv-lYC72MoLPWFMoHhLI4qA0eZpEPXR8HkLw_R4dHVRjRQ3v7kZoCk5z4-Z6QVYPkeB-SRlpjST0ALT0g1DGorTGc9u1RDyIL1o/s1600/qarescue05c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTml8_stn1eDJH8VVaHIFSl5Vpf2ffbMQHT1owFknzGv-lYC72MoLPWFMoHhLI4qA0eZpEPXR8HkLw_R4dHVRjRQ3v7kZoCk5z4-Z6QVYPkeB-SRlpjST0ALT0g1DGorTGc9u1RDyIL1o/s400/qarescue05c.jpg" width="400" /></a></div>
Wiele rzeczy było tu wycyrklowanych specjalnie pod sprzedaż zabawek (Pod-Race chociażby), ale film nie trafi ani do dzieci, ani do dorosłych.<br />
Dla tych pierwszych jest zbyt nużący i zbyt pokręcony z powodu pseudo-polityki. Dla tych drugich jest zbyt infantylny i zbyt głupawy.<br />
<br />
Przez cały seans zadawałem sobie jedno pytanie - Co to wszystko ma na celu?<br />
A no... nic. Zarobić pieniążki.<br />
"Mroczne Widmo" jest filmem bezcelowym i bezwartościowym. Poza przedstawieniem nowych światów nie wnosi do uniwersum niczego i gdyby wszystkie znane ze Starej Trylogii nazwy i imiona zastąpić, albo całkowicie wyrzucić - nikt nie poznałby, że to "Gwiezdne Wojny".<br />
Poza Midichlorianami, film nie jest nawet aż tak obraźliwy. To po prostu źle napisana infantylna wydmuszka z kilkoma dobrymi momentami i przyjemnymi efektami specjalnymi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlIUOnOhMq4c9hnXpItcB-1zxZ-M2tSYh2r55tJVxEOvG_NlMfdwjcUS6jkkzB8iYHpAQQzoMZ8kReTqp2zoL3oaf4XSe51nIf2_eO62HTg-ntLFTxTkoFBWrNhmMgtRpLAOR4-vlfB_I/s1600/star-wars-episode-i-the-phantom-menace.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlIUOnOhMq4c9hnXpItcB-1zxZ-M2tSYh2r55tJVxEOvG_NlMfdwjcUS6jkkzB8iYHpAQQzoMZ8kReTqp2zoL3oaf4XSe51nIf2_eO62HTg-ntLFTxTkoFBWrNhmMgtRpLAOR4-vlfB_I/s400/star-wars-episode-i-the-phantom-menace.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-84541851427197408692016-08-18T05:14:00.000-07:002016-08-18T05:25:53.549-07:00Powrót Jedi (1983) reż. Richard Marquand<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX7CHQFtyjlpMWxmh_ggp7FYGRF8DDgA4YuT6qamgUnc33scXx9X5X0yf1KFyfFT-lOLw4Z5cQS0spR9HOLVpJw1UexqqmMahmWbgX3S4OaOrHRXVF9gMAQwJpwEo_HLuQ_3UL59o2_uM/s1600/star-wars-episode-7-is-kylo-ren-s-villain-origin-story-according-to-jj-abrams-luke-battl-816940.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="263" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX7CHQFtyjlpMWxmh_ggp7FYGRF8DDgA4YuT6qamgUnc33scXx9X5X0yf1KFyfFT-lOLw4Z5cQS0spR9HOLVpJw1UexqqmMahmWbgX3S4OaOrHRXVF9gMAQwJpwEo_HLuQ_3UL59o2_uM/s400/star-wars-episode-7-is-kylo-ren-s-villain-origin-story-according-to-jj-abrams-luke-battl-816940.jpg" width="400" /></a></div>
Nadszedł czas na epicki finał Gwiezdnej Sagi, z serią u szczytu swojej popularności i olbrzymimi oczekiwaniami. "Powrót Jedi" wyrobił sobie wśród fanów opinię najsłabszej odsłony Trylogii i faktycznie film posiada pewne wady, ale określanie go najsłabszym jest moim zdaniem mocno przesadzone.<br />
Tę recenzję przeprowadzę w dość nietypowy sposób. Zamierzam wypunktować i omówić poszczególne zagadnienia, bo jest ich bardzo dużo i nie mam pojęcia jak to wszystko złożyć w spójny tekst.<br />
<br />
(Okropne streszczenie fabuły za 3...2...1...)<br />
W skutek wydarzeń z "Imperium kontratakuje" Han Solo zostaje schwytany i odesłany na Tatooine, gdzie trafia w ręce gangstera Jabby. Na ratunek przychodzi mu Luke i reszta ferajny.<br />
W międzyczasie w pobliżu lesistego księżyca Endor Imperium buduje nową Gwiazdę Śmierci, jeszcze większą i jeszcze potężniejszą od poprzedniej. Co więcej, Imperator we własnej osobie będzie nadzorować jej budowę.<br />
Rebelianci nie tracą więc czasu i wysyłają mały oddział, aby zniszczył generator pola siłowego, które ochrania Gwiazdę, i umożliwił atak statkom kosmicznym.<br />
Na powierzchni księżyca bohaterowie natrafiają na grupę małych niedźwiadków zwanych Ewokami i zyskują sobie ich wsparcie w walce z Imperium.<br />
Ostatecznie drużyna się rozdziela, bowiem Luke samotnie musi stawić czoła Vaderowi i Imperatorowi...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMa6t6W6v6KIp-b-Uk4PpVi0hIAj4zycV0LmBXW1xAxsVcUgirUGZ2HwivO32FDOVcMDvoRETVwzOH0LpM_PhlDGLRhk8dFh2Xv9fov8PtLnNJi8LJ5BS2vKbxZhvrdhHLNjvHttzv_xE/s1600/return-of-the-jedi-2-e1446397488169.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="247" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMa6t6W6v6KIp-b-Uk4PpVi0hIAj4zycV0LmBXW1xAxsVcUgirUGZ2HwivO32FDOVcMDvoRETVwzOH0LpM_PhlDGLRhk8dFh2Xv9fov8PtLnNJi8LJ5BS2vKbxZhvrdhHLNjvHttzv_xE/s400/return-of-the-jedi-2-e1446397488169.jpg" width="400" /></a></div>
1."Powrót Jedi" rzuca szeregiem nawiązań do "Nowej Nadziei". Otwierająca sekwencja jest identyczna, znów pojawia się Gwiazda Śmierci, a cały pierwszy akt dzieje się na Tatooine - to tylko niektóre z nich. Film robi to wszystko, aby stworzyć klamrę spinającą wszystkie trzy części ze sobą.<br />
Ale czy ta klamra jest zrobiona dobrze?<br />
Chwilami zbyt nachalnie - Gwiazdę Śmierci można było zastąpić czymkolwiek innym i historia wcale by na tym nie straciła, a wręcz pozbyła się jednej dziury fabularnej.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZB9vmDXoKT0tFA4cjQiYpFMUYBlkG5FKj0UtoS9Sv-_uFF_nApU9j_cpk0AO0E8V-IsJRmcy-CEX7tmnR7nTNiNdU5dEm2TNQ6mFOs6pAemvG2xRRekkL_ewPdSEQxT6Uy9ffQ510Wto/s1600/still-of-mark-hamill-in-star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi-large-picture.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZB9vmDXoKT0tFA4cjQiYpFMUYBlkG5FKj0UtoS9Sv-_uFF_nApU9j_cpk0AO0E8V-IsJRmcy-CEX7tmnR7nTNiNdU5dEm2TNQ6mFOs6pAemvG2xRRekkL_ewPdSEQxT6Uy9ffQ510Wto/s400/still-of-mark-hamill-in-star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi-large-picture.jpg" width="400" /></a>2.Pierwszym poważnym problemem "Powrotu Jedi" jest jego pierwszy akt, który jest kompletnie rozłączony z resztą historii. Han Solo miał zostać zabity pod koniec "Imperium kontratakuje", ale ostatecznie Lucas się na to nie zgodził.<br />
Z jednej strony to ciekawy rozdział w historii bohaterów, którzy jednoczą się po gorzkim finale poprzedniego filmu. Poza tym, miło jest zobaczyć jakąś pomniejszą przygodę z ich udziałem, na pewno między filmami mieli takich mnóstwo.<br />
Widzimy, że Luke stał się bohaterem, jakim miał się stać (choć może ten rozwój postaci odbył się zbyt szybko).<br />
Czuć w tym segmencie ducha baśniowej przygody. Sam Jabba (który został pierwszy raz pokazany w tym filmie i walić Edycję Specjalną) i jego pałac ze wszystkimi swoimi elementami to bardzo baśniowe elementy uniwersum.<br />
Z drugiej strony widzimy najbardziej nieudolną, naciąganą i absurdalną misję ratunkową. Cierpi na tym także narracja filmu, bo właściwa historia zaczyna się dopiero po ok. 40stu minutach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU0aQN0j1MwL0JTEc0Pat0yKsSAy89kwKRVkqZd86OncJRDTBdHi12s8r3t8Klgob7YhBf-Sa8_ZKDnDvIvg9GzWagQZDlBjAIV6Y9tyIgl06vDo6ExoP7KBHnu5ejFuyf9MAzDZSfPI0/s1600/Top-10-Moments-Star-Wars-Episode-VI-Return-Of-The-Jedi-mjm6aanwehlh6xqf9ns0ju2dw74ehcjo0h995q6dbs.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU0aQN0j1MwL0JTEc0Pat0yKsSAy89kwKRVkqZd86OncJRDTBdHi12s8r3t8Klgob7YhBf-Sa8_ZKDnDvIvg9GzWagQZDlBjAIV6Y9tyIgl06vDo6ExoP7KBHnu5ejFuyf9MAzDZSfPI0/s400/Top-10-Moments-Star-Wars-Episode-VI-Return-Of-The-Jedi-mjm6aanwehlh6xqf9ns0ju2dw74ehcjo0h995q6dbs.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
3.Drugim poważnym problemem "Powrotu Jedi" są Ewoki.<br />
Zacznijmy od tego, że samo ich istnienie w uniwersum "Gwiezdnych Wojen" nie jest złe. We "Władcy Pierścieni" mieliśmy posępne, szare i zniszczone Śródziemie, a w nim kolorowe Shire zamieszkałe przez sympatyczne małe ludziki. A ponieważ "Gwiezdne Wojny" to też baśń, porównanie to wydaje mi się być całkiem na miejscu.<br />
Podoba mi się też fakt, że nie zrobiono z nich tylko maskotek i w realny sposób pomagają bohaterom. Walczą ze szturmowcami, budują te wszystkie katapulty - nie wiem co prawda jak i kiedy je wybudowali, ale niech będzie.<br />
Trudny do przetrawienia jest jednak fakt, że te małe, uroczo wyglądające niedźwiadki spuszczają łomot elitarnym oddziałom Imperium. I w ramach baśni można to potraktować z przymrórzeniem oka, tylko, że po mrocznym "Imperium kontratakuje" to bardzo drastyczna zmiana tonu.<br />
<br />
4. Wiemy już, że Darth Vader jest ojcem Luke'a, a tym samym opowiedziana przez Obi-wana historia w "Nowej Nadziei" jest kłamstwem. Choć wiele osób kręciło na to nosem, ja to rozumiem. Luke był jedyną osobą mogącą stać się Jedi i która mogła pokonać zarówno Vadera, jak i Imperatora.<br />
W "Nowej Nadziei" dopiero rozpoczynał swoją "podróż", a informacja, że okrutny dyktator z kosmosu jest jego ojcem mogła nie mieć na niego najlepszego wpływu.<br />
W "Imperium kontratakuje" zarówno Obi-wan jak i Yoda odciągali Luke'a od próby uratowania przyjaciół, bo wiedzieli, co Vader zamierza zrobić. Cała tajemnica mogłaby wyjść na jaw i Luke, który wówczas nie panował nad Mocą mógł ponownie źle to znieść i ostatecznie ulec Ciemnej Stronie. Zdradzenie mu prawdy na początku, gdy nie był gotowy było po prostu ryzykowne.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIgtUnDHU6I-P_fBApvho0ki84NMhO8qOisv2afZ_Hy4Vy-WDAMLu3w5N3YNFj7V18PRtNf43CBc-n-no2038OfhnQBaqGaWXLK_OrR3WbDsf1soqDedtzTHAIrYkdUvum4ganHn7UuyY/s1600/returnofthejedibdcap9_original.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIgtUnDHU6I-P_fBApvho0ki84NMhO8qOisv2afZ_Hy4Vy-WDAMLu3w5N3YNFj7V18PRtNf43CBc-n-no2038OfhnQBaqGaWXLK_OrR3WbDsf1soqDedtzTHAIrYkdUvum4ganHn7UuyY/s400/returnofthejedibdcap9_original.jpg" width="400" /></a></div>
5. Imperator pojawił się na krótką chwilę w "Imperium kontratakuje", gdzie był grany przez brytyjskiego aktora Clive'a Revill. Tutaj zastąpił go Ian McDiarmid.<br />
Imperator to satysfakcjonujący czarny charakter. Jest tajemniczy i przerażający, ale z drugiej strony zdarza mu się szarżować, ale w dobry sposób. Przy okazji jest niesamowicie pewny siebie i... podoba mi się to. Wiemy, że jest potężny. Może sobie na to pozwolić, co gorsza może mieć rację...<br />
<br />
6. Daniem głównym jest, oczywiście, konfrontacja Luke'a z Vaderem i Imperatorem.<br />
Myślę, że nazwanie tego finałem doskonałym nie będzie przesadą.<br />
Bohater dosłownie wkracza do "Gniazda Złego" (Evil's Lair) o gęstej, mrocznej atmosferze kreowanej przez scenografię i muzykę. Wszystko ponownie sprowadza się nie tylko do konfliktu między postaciami, ale też wewnątrz nich. Luke chce zwrócić swojego ojca w stronę dobra, ale sam zmaga się z targającymi nim uczuciami. Vader wie, że być może będzie musiał zabić swojego syna. Pomiędzy nimi jest Imperator, który podjudza Luke'a jak dobry Mefistofeles. I kiedy mówił "na twoich przyjaciół czeka cały legion" to pewnie kłamał chcąc jeszcze bardziej rozzłościć Luke'a, poza tym przemawia za tym jego pewność siebie.<br />
Walka na miecze jest w tym wszystkim kwestią drugorzędną. Gdy do niej dochodzi jest najkrótszą walką całej Trylogii, ale najbardziej naszpikowaną emocjami, zwłaszcza pod koniec. Te kilkadziesiąt sekund daje radę zamknąć w sobie wszystko to, co znaliśmy z dwóch poprzednich filmów.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg4xBfkzVBYVf-NujNREf93kwmP-afv7bJRPSOHnPzLyTdOtjxiWEHGFxVvOuBpT8UtA0UKOEdRk13M0_4yC32skplGIeuFSi6YOba8lc_7o8iO2WTIz4GwD1nXLOvIQaEahFxbVmL0SM/s1600/curiosidades-star-wars-episodio-6-el-retorno-del-jedi-ewoks.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg4xBfkzVBYVf-NujNREf93kwmP-afv7bJRPSOHnPzLyTdOtjxiWEHGFxVvOuBpT8UtA0UKOEdRk13M0_4yC32skplGIeuFSi6YOba8lc_7o8iO2WTIz4GwD1nXLOvIQaEahFxbVmL0SM/s400/curiosidades-star-wars-episodio-6-el-retorno-del-jedi-ewoks.jpg" width="400" /></a></div>
7. "Powrót Jedi" można podzielić na trzy części. O pierwszej już mówiłem, druga dzieje się na Endorze. Bohaterowie muszą zakraść się do generatora, unikając przy okazji wojsk Imperium. Buduje to pewne napięcie, w końcu to misja "na tyłach wroga", ostatecznie prowadzi to do starcia na ścigaczach, które jest przyzwoitą sceną akcji (wiele osób bardzo to ceni), ale niczym rozkładającym na łopatki. Z chwilą pojawienia się Ewoków akcja wydaje się mocno zwalniać na dość długi okres czasu.<br />
Emocje zaczynają się z nadejściem finałowej konfrontacji. "Powrót Jedi" ma jeden z najbardziej epickich i intensywnych trzecich aktów - bitwa w kosmosie, bitwa na powierzchni planety i konfrontacja Vaderem przeplatające się ze sobą. Krótko mówiąc, dzieje się bardzo dużo.<br />
<br />
8. Szanuję "Powrót Jedi" za jego techniczny rozmach. Pod względem efektów specjalnych film jest wręcz monumentalny i wszystko jest wykonane perfekcyjnie.<br />
Przede wszystkim postacie na drugim planie są różnorodne. Pałac Jabby to wręcz teatr Muppetów. Sam Jabba był kukłą kosztującą pół miliona dolarów. Ale się opłaciło. I jasne, służyło to głównie sprzedaży zabawek, ale jakość charakteryzacji robi wrażenie i dziś.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf56zL-PlQ-xzrhDiF-_2LnoRAb0nyJcGHz2sT2Aqtomlt8q1Tq8KbSLkGTHfST3ud1ZbyYmZKAyTwcc8TVw9dOb6xCGe3_Skcwq3vzwQ1qQepiwHjCcB3diBoK7gQbMPacSdUgykEAnI/s1600/star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf56zL-PlQ-xzrhDiF-_2LnoRAb0nyJcGHz2sT2Aqtomlt8q1Tq8KbSLkGTHfST3ud1ZbyYmZKAyTwcc8TVw9dOb6xCGe3_Skcwq3vzwQ1qQepiwHjCcB3diBoK7gQbMPacSdUgykEAnI/s400/star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi+%25281%2529.jpg" width="400" /></a></div>
Starcia w kosmosie w "Imperium kontratakuje" robiły wrażenie, tutaj zostało to zrobione jeszcze lepiej. Dostajemy jedną wielką bitwę z udziałem dziesiątek statków i tak jak w przypadku tamtego filmu - wiedząc jak to zostało osiągnięte można zbierać szczękę z podłogi. IL&M przeszło samych siebie.<br />
To, czego filmowi brakuje to swego rodzaju urozmaicenia. "Imperium kontratakuje" było interesującym wizualnie filmem, przedstawiającym oryginalne światy pełne obłędnie wyglądających scenografii. Tutaj mamy Endor, ale to tylko jeden wielki las. Zresztą umiejscowienie akcji w takiej scenerii też jest strzałem w stopę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW4f_0kJD-dPemacTZFNsRRhVHErf7v-Fx62v2Bi4Ffxsn6ZWW1t3zc5b8TUHdV57RmHg7LvPWjazptJI-wycdrA_OIorztIysJXSufh8ewNLiA2feEAdl67s7ttWC_XyPKiyI3If3w2A/s1600/returnofjedi_jul2012-a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW4f_0kJD-dPemacTZFNsRRhVHErf7v-Fx62v2Bi4Ffxsn6ZWW1t3zc5b8TUHdV57RmHg7LvPWjazptJI-wycdrA_OIorztIysJXSufh8ewNLiA2feEAdl67s7ttWC_XyPKiyI3If3w2A/s400/returnofjedi_jul2012-a.jpg" width="400" /></a></div>
"Powrót Jedi" nie jest ani złym filmem, ani najsłabszym ogniwem Trylogii. Po prostu zostaje w cieniu "Imperium kontratakuje". Tamten film zrobił coś nieoczekiwanego - był mroczny i dojrzalszy od swojego poprzednika. Przy okazji "Powrotu Jedi" zrobiono mocny krok do tyłu pod względem tonu. Nie oznacza to jednak, że film źle zamyka wszystkie główne wątki. Robi to w sposób niemal bezbłędny.<br />
Problemem filmu są dość kontrowersyjne posunięcia twórców i niedoszlifowany scenariusz. Są pewne drobiazgi, które mogą mocno kłuć w oczy, są też niewykorzystane okazje. Umiejscowienie akcji w jednym wielkim lesie to jedno, ale jest scena, w której Leia dowiaduje się, że jest siostrą Luke'a, a tym samym Darth Vader jest także jej ojcem. Film poświęca temu tylko jedną scenę, a potem jakby kompletnie o tym zapomina.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAlrqvU3qRCoiE1uMtSFx6N7r39qa3h8huQdXYpPhCyPUHxlYu2MMEMfGAZVSXuRz4IpIZ7kIl8q1URH5xZUsnT7sFerpCHbGWw6Q34Ip-sW__6H-n02AEqoWkapf2cMD7N1_E22PORE8/s1600/star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="186" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAlrqvU3qRCoiE1uMtSFx6N7r39qa3h8huQdXYpPhCyPUHxlYu2MMEMfGAZVSXuRz4IpIZ7kIl8q1URH5xZUsnT7sFerpCHbGWw6Q34Ip-sW__6H-n02AEqoWkapf2cMD7N1_E22PORE8/s400/star-wars-episode-vi-return-of-the-jedi.jpg" width="400" /></a></div>
"Powrót Jedi" to bardzo dobre zakończenie.<br />
Czy mogło być lepsze?<br />
Oczywiście, że tak, ale mimo wszystkich swoich wad i pewnej naiwności daje radę w satysfakcjonujący sposób zamknąć wszystkie wątki. Daje rade dostarczyć najbardziej emocjonalne i dramatyczne sceny w całej Trylogii. I nawet jeśli ktoś będzie kręcić na Ewoki, na niepotrzebny trzeci akt, finałowa bitwa zrekompensuje mu wszystko z nawiązką. To film gorszy od "Imperium kontratakuje", ale tak samo dobry jak "Nowa Nadzieja".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4xT7wBlCyeMFuZhhRAl35XKykaafUkEGNsNioM_PZT8C3rywqgLXlgsc4-5CMVrlgZj3ZRRxKs0sj2FP0xqJzJ2KIQps_UL-0LtZHe2-O_6V_REMcCtfzuBJq_t64nSZdePWAvI0F0r8/s1600/GLKSBvU.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4xT7wBlCyeMFuZhhRAl35XKykaafUkEGNsNioM_PZT8C3rywqgLXlgsc4-5CMVrlgZj3ZRRxKs0sj2FP0xqJzJ2KIQps_UL-0LtZHe2-O_6V_REMcCtfzuBJq_t64nSZdePWAvI0F0r8/s400/GLKSBvU.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><i>Pamiętamy</i></span></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-9294668347721373732016-08-14T10:21:00.000-07:002016-08-14T10:21:27.378-07:00Imperium kontratakuje (1980) reż. Irvin Kershner<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEZcD1ezXb9FI4eUS_5pviSAtxiYi_g6pU9sRXrcbO6eYCVaArBWZZifU1kpD79w97VPZfrY3ETiYhyMeRLNH8mr4MzOuDJKf918wFN6v60wyf-Czdkpb_MQiN5RBJ52VmqZenoovAb6A/s1600/Lukevaderesb-2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEZcD1ezXb9FI4eUS_5pviSAtxiYi_g6pU9sRXrcbO6eYCVaArBWZZifU1kpD79w97VPZfrY3ETiYhyMeRLNH8mr4MzOuDJKf918wFN6v60wyf-Czdkpb_MQiN5RBJ52VmqZenoovAb6A/s400/Lukevaderesb-2.png" width="400" /></a></div>
Pierwsze "Gwiezdne Wojny", albo dla klarowności "Nowa Nadzieja", były prostym, a zarazem niezwykle złożonym filmem. Prostym, bo było to stereotypowe fantasy, a złożonym ponieważ było miszmaszem przeróżnych inspiracji, które wspólnie stworzyły coś jedynego w swoim rodzaju.<br />
Choć mieliśmy do czynienia z popkulturowym fenomenem, początkowo nikt w filmie Lucasa nie pokładał żadnych nadziei. On sam, psychicznie i fizycznie zniszczony od pracy na planie wyjechał na wakacje w obawie przed finansową i artystyczną klapą. Oczywiście, tak się nie stało, a olbrzymi sukces "Nowej Nadziei" sprawił, że Lucas popuścił wodzę fantazji i postanowił zrobić całą trylogię, gdzie każdy film będzie kolejnym aktem 3-częściowej historii.<br />
Patrząc na "Nową Nadzieję" z tej perspektywy film dużo zyskuje. Prezentuje ciekawy świat, przedstawia prostych, ale sympatycznych bohaterów i ustala relacje między nimi. Mając za sobą Wstęp, czas na Rozwinięcie, czyli "Imperium Kontratakuje".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAhD9UuCjOYo3MnbjLrdSODtxUWi5baXmGCyI7qC-10A7C-LZ2Xp50DJTXy7NSbakMU72Xi8wF721pw9BIiJjo7BH3QMdTUBJHgdj9EDa2MdfDHP-2qzKzqWa8uo83nKsH2oXgE4pEFoE/s1600/swbadguys.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAhD9UuCjOYo3MnbjLrdSODtxUWi5baXmGCyI7qC-10A7C-LZ2Xp50DJTXy7NSbakMU72Xi8wF721pw9BIiJjo7BH3QMdTUBJHgdj9EDa2MdfDHP-2qzKzqWa8uo83nKsH2oXgE4pEFoE/s400/swbadguys.jpg" width="400" /></a></div>
Jak się okazuje, bo zniszczeniu Gwiazdy Śmierci Imperium wcale nie osłabło. Przeciwnie, zdołali wyprzeć Rebeliantów, którzy ukrywają się teraz na mroźnej planecie Hoth. Tam Luke Skywalker ma wizję swojego zmarłego mentora Bena Kenobiego, który mówi mu, aby udał się na bagienną planetę Dagobah i tam odnalazł innego mistrza Jedi - Yodę.<br />
W międzyczasie siły Imperium odnajdują bazę Rebelii i ponownie roznoszą ich w drobny mak, rozdzielając tym samym bohaterów.<br />
Podczas, gdy Luke kontynuuje szkolenie się na rycerza Jedi, Han, Leia i reszta bohaterów cały czas starają się uciec przed wojskami Imperium. Nikt nie wie jednak, że Darth Vader zamierza schwytać Luke'a i przygotowuje pułapkę...<br />
(Pisanie tych streszczeń nie idzie mi za dobrze, prawda?)<br />
<br />
Za sprawą Irvina Kershnera koncept space-operowej baśni stał się sztuką. "Imperium kontratakuje" jest wyjątkowym sequelem, bowiem nie powiela on swojego poprzednika, a kontynuuje zawartą w nim historię w zupełnie inny sposób.<br />
Przede wszystkim, ton stał się o wiele mroczniejszy. Bohaterowie zostają rozdzieleni, uciekają, upadają, walczą o przetrwanie i zmagają się z wewnętrznymi konfliktami. Wszystkie proste, a zarazem sympatyczne postacie z filmu Lucasa stają się coraz bardziej złożone. Każdy przechodzi przez jakieś rozterki.<br />
Luke kontynuuje trening w posługiwaniu się Mocą, ale jest niecierpliwy, popełnia błędy i w końcu będzie musiał wybrać - czy pomóc przyjaciołom i zaryzykować przejście na Ciemną Stronę, czy posłuchać rady mentora i kontynuować trening. Protagonista staje w obliczu beznadziejnej sytuacji. Wie, że mu się nie uda, ale i tak będzie próbował ze wszystkich sił.<br />
Między Hanem, a Leią zaczyna pojawiać się romans. I ponownie - oboje się wahają, czy to właściwy czas na miłość, kiedy nie wiedzą, czy w ogóle ujdą z życiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0DNQYueFHN5pFLJ-iY0iFgj5nf0_r5O0eDpsJFtLROOrOe1d65U14G5XbL0Tc6SyUJDKXNEshgbGT_MrpaaF8l4oiaB0JMT1EfGXMpZ6kbidy7HAHOtb89QogjG9RQxk84QbSMaBRAik/s1600/the-empire-strikes-back-han-leia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="167" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0DNQYueFHN5pFLJ-iY0iFgj5nf0_r5O0eDpsJFtLROOrOe1d65U14G5XbL0Tc6SyUJDKXNEshgbGT_MrpaaF8l4oiaB0JMT1EfGXMpZ6kbidy7HAHOtb89QogjG9RQxk84QbSMaBRAik/s400/the-empire-strikes-back-han-leia.jpg" width="400" /></a></div>
Nawet postacie poboczne mają jakiś wewnętrzny konflikt do rozwiązania. Przedstawiona zostaje nam nowa postać - Lando Calrissian. On też jest rozdarty, bo musi wydać swoich przyjaciół Vaderowi.<br />
Sam Vader przeszedł niesamowitą przemianę. Z dziwaka w kostiumie, którego prawie nikt nie szanował zamienił się w prawdziwy postrach. Wszyscy się go boją, a jeśli ktoś w jakiś sposób mu podpadnie - zginie. Nawet jeśli pójdziesz z nim na jakiś układ, on zawsze ugnie cię do swojej woli. Po tym filmie zasłużenie trafił na listę najlepszych czarnych charakterów w historii kina. A za sprawą PEWNEGO ZWROTU AKCJI granica między dobrem, a złem też zostaje tutaj mocno zatarta.<br />
<br />
Film dużą uwagę poświęca także samej Mocy i podchodzi do niej w filozoficzny, ale jednocześnie bardzo baśniowy sposób.<br />
Pojawiają się także nowe planety, nowe światy, między innymi Miasto w Chmurach, co samo w sobie brzmi bardzo "baśniowo". Swoją drogą jest to jedyna miejska sceneria w całej Starej Trylogii.<br />
Krótko mówiąc, wszystkie proste pomysły z filmu Lucasa nagle nabierają głębi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVKalqLx7GC-QhWpp2qGGmCYeDmue_JgucrgNb0II9vtbXWwW7DlSaEhk0wq9cuXj5r_huaLzILKn13Vl-ROlxbTqPEJTGpHhoVDH1NBQKBu3FbP7eBUZFUjf99u5715LpY90Yik-J_vM/s1600/maxresdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVKalqLx7GC-QhWpp2qGGmCYeDmue_JgucrgNb0II9vtbXWwW7DlSaEhk0wq9cuXj5r_huaLzILKn13Vl-ROlxbTqPEJTGpHhoVDH1NBQKBu3FbP7eBUZFUjf99u5715LpY90Yik-J_vM/s400/maxresdefault.jpg" width="400" /></a></div>
Choć doceniam efekty specjalne w "Nowej Nadziei", część z nich mocno się dziś postarzała. Przy okazji "Imperium kontratakuje" widać olbrzymie usprawnienia. Założone przez Lucasa Industrial Light & Magic rozwiązało wszystkie problemy, z jakimi ten borykał się podczas kręcenia pierwszego filmu. Oglądając bitwę o Hoth, czy wszystkie potyczki w kosmosie i wiedząc jakim efektem zostało to osiągnięte nie sposób nie zbierać szczęki z podłogi. Zwłaszcza, że wszystko to wygląda dobrze po dziś dzień.<br />
W ogóle, film Kershnera ma w zanadrzu mnóstwo wizualnie pięknych scen.<br />
Olbrzymiej poprawie uległa także choreografia walki na miecze świetlne.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVJr9e1U5HSFtOWUMdYcV_Yo3PbbttxgxLX7Kq9H-nHKw3_o3gaNTybuCakXVCf0T2xtRk0fv7ABG7tAR9mE_4VHIA_XBE1Xo4N1zp3rzE5Udnf97OZmoNgklBG1V1Upy0pjvWucflTCE/s1600/star+wars+empire+1_edit-xlarge.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVJr9e1U5HSFtOWUMdYcV_Yo3PbbttxgxLX7Kq9H-nHKw3_o3gaNTybuCakXVCf0T2xtRk0fv7ABG7tAR9mE_4VHIA_XBE1Xo4N1zp3rzE5Udnf97OZmoNgklBG1V1Upy0pjvWucflTCE/s400/star+wars+empire+1_edit-xlarge.jpg" width="400" /></a></div>
A teraz, mała pierdółka, która mi się rzuciła w oczy:<br />
Podczas wspomnianej bitwy o Hoth Imperium wysyła do walki wielkie, niemal niezniszczalne machiny kroczące. Co mnie gryzie to fakt, że pośród sił Rebelii na polu bitwy są żołnierze uzbrojeni w zwykłe karabiny. Moje pytanie brzmi - co oni tam robią? Z taką bronią niczego nie zdziałają, po prostu zostaną zabici... albo uzbroić ich w nieco cięższą broń, albo wycofać z pola walki.<br />
Ale to tylko tyle. Jeśli miałem wspomnieć o czymś więcej, to i tak już o tym nie pamiętam. Film ma o wiele więcej dobrych rzeczy do zaoferowania.<br />
<br />
"Imperium kontratakuje" nie jest radosną przygodą jak jego poprzednik. To jedna wielka walka o przetrwanie. Bohaterowie od samego początku mają pod górkę, niemniej finał pozostawia światełko nadziei. Happy End polega tu nie na tym, że wygrali, ale na tym, że przetrwali, są bogatsi o nowe doświadczenia i zdeterminowani, by raz jeszcze stawić czoła zagrożeniu.<br />
Mimo zmiany tonu film nie porzuca swojej osobowości i nie zapomina czym jest. To wciąż futurystyczna baśń, tylko, że dojrzalsza, głębsza i o wiele ciekawsza.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipX9i14Hb93rxO54aVLYq_6trn0yaqf4U8ukzf9VTRIJcaoMB-Rj-yR9n847TQDze2LrNQXqND9ZERu-iM8ZU1Dd1UBlj_Ka0DxTUgJL5cBOvT72RJTs49I9ZePOLJZtUD0Rk3Fmz4NAk/s1600/MSDEMST_EC002_H.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipX9i14Hb93rxO54aVLYq_6trn0yaqf4U8ukzf9VTRIJcaoMB-Rj-yR9n847TQDze2LrNQXqND9ZERu-iM8ZU1Dd1UBlj_Ka0DxTUgJL5cBOvT72RJTs49I9ZePOLJZtUD0Rk3Fmz4NAk/s400/MSDEMST_EC002_H.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-41384101877739143902016-08-09T08:54:00.000-07:002016-08-09T08:54:39.790-07:00Gwiezdne Wojny (1977) reż. George Lucas<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgOhPX_aSc992_rBU2J8imfWbm8cEU5LuyzTcGjPFx73hsg-5ZjuLoxQgzTWFRzIr68vMsqYbeT9Zd__fPeoIvJH1XAId4oXbfVkiTfxIYxz8rxS-fPsFm2mLWu8yfZ0AOveQunGu97m4/s1600/ap_star_wars_cast_jef_130503_wmain.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgOhPX_aSc992_rBU2J8imfWbm8cEU5LuyzTcGjPFx73hsg-5ZjuLoxQgzTWFRzIr68vMsqYbeT9Zd__fPeoIvJH1XAId4oXbfVkiTfxIYxz8rxS-fPsFm2mLWu8yfZ0AOveQunGu97m4/s400/ap_star_wars_cast_jef_130503_wmain.jpg" width="400" /></a></div>
Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj pisanie recenzji "Gwiezdnych Wojen" może się wydawać co najmniej idiotyczne. Mowa o popkulturowym fenomenie przemaglowanym przez wszystkie możliwe media, swego rodzaju świętości, wybitnym klasyku, o którym wszystko już zostało powiedziane. Ja sam kiedyś popełniłem tekst o Sadze jako całości, ale z perspektywy czasu nie jestem z niego zadowolony. Poza tym pomyślałem, że mimo wszystko fajnie będzie na te filmy spojrzeć "świeżym okiem", rzucić nostalgię w kąt i sprawdzić, jak te filmy zniosły próbę czasu. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy nie mogę pozbyć się wrażenia, że ludzie te filmy idealizują i całkowicie zapomnieli czym one naprawdę są i jakie są.<br />
<br />
Przy okazji starej Trylogii posługiwać się będę ich oryginalnymi tytułami, sprzed czasów prequeli, a wszystkie moje spostrzeżenia będą się odnosić do oryginalnych, kinowych wersji tychże filmów. Niech żyje Unaltered Trilogy!!!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbwRZafwtjpSLxigd0hpe732MFAXJOWC6lSFNHcGPrBy9c64w7XqXNP8jxCs6ENXfN0Hqmp7UOuCG7axk-onxMHMF1vB_47h7nHVAiH_suKWdKdL0I2mqwwZW8m50qQhDcb-ZMde-P4-A/s1600/Devastatortantiveiv.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbwRZafwtjpSLxigd0hpe732MFAXJOWC6lSFNHcGPrBy9c64w7XqXNP8jxCs6ENXfN0Hqmp7UOuCG7axk-onxMHMF1vB_47h7nHVAiH_suKWdKdL0I2mqwwZW8m50qQhDcb-ZMde-P4-A/s400/Devastatortantiveiv.jpg" width="400" /></a></div>
A teraz, z czystej przyzwoitości...<br />
Odległą Galaktyką rządzi złe Imperium, będące w posiadaniu Gwiazdy Śmierci - wielkiej stacji kosmicznej, która zdolna jest niszczyć całe planety. Przeciwko nim walczy nieduży ruch oporu, zwany po prostu Rebeliantami.<br />
Rebelianci zdobywają plany machiny zagłady i powierzają je w ręce księżniczki Lei. Wszystko się jednak komplikuje, bowiem Imperium od razu podejmuje próbę odzyskania swojej własności. Leia ukrywa plany wewnątrz robota R2-D2, który razem ze swoim towarzyszem C3PO lądują na pobliskiej planecie Tatooine. Tam, dwójka robotów wpada w ręce młodego Luke'a Skywalkera.<br />
Ciąg kolejnych zdarzeń powoduje, że Luke, w towarzystwie tajemniczego Bena Kenobiego i awanturnika Hana Solo usiłują oddać skradzione plany w ręce Rebelii. Sytuacja jednak komplikuje się ponowie i cała grupa trafia na Gwiazdę Śmierci, gdzie będą próbować uratować księżniczkę z opresji.<br />
(Nawet nie wiecie jak kretyńsko się czułem pisząc to)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi507oejakPXxwpshgDns8xnuqhgkYIAUVMORlyCkeRIUI_ht3r7Oi38DPi9U1HDQPS3VpjkuYC1uhYGTo4vXuXyxpc0mUyV248jzTqx9ZlgwiSoK4V0EC26FViHzZjlH6yBZGjmvz8d3U/s1600/tatooine.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi507oejakPXxwpshgDns8xnuqhgkYIAUVMORlyCkeRIUI_ht3r7Oi38DPi9U1HDQPS3VpjkuYC1uhYGTo4vXuXyxpc0mUyV248jzTqx9ZlgwiSoK4V0EC26FViHzZjlH6yBZGjmvz8d3U/s400/tatooine.jpg" width="400" /></a></div>
"Gwiezdne Wojny" wyświadczyły olbrzymią przysługę gatunkowi science-fiction, który do końca lat 70tych był niszą dla niskobudżetowych filmów klasy B. Film George'a Lucasa posiadał olbrzymi budżet, wykorzystywał rewolucyjne efekty specjalne, był po prostu efektowny i natchnął wiele filmów, które nadeszło potem. "Obcy" Ridleya Scotta czerpał garściami z "Gwiezdnych Wojen" w kwestii scenografii, z kolei seria "Star Trek" dostała szansę odrodzenia się.<br />
<br />
Choć film zrobił tak dużo dla science-fiction, sam do tego gatunku się nie zaliczał w żadnym stopniu. Każdy, kto twierdzi inaczej jest w błędzie.<br />
Na "Gwiezdne Wojny" złożyło się mnóstwo rzeczy - Lucas zmiksował wszystko, czym był wówczas zafascynowany.<br />
Pomysł na zrobienie space opery wziął się z tego, że Lucas był wielkim fanem "Flasha Gordona", i gdyby zdobył prawa, to właśnie o nim nakręciłby film.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWKKZFfMMxqbIzd-UDy_29hHvnEG3awaaNGv_ybwGh8sWHv1FMyibHS8AV0sT3sYsGFad0MnahiO8v7CDW4I6VPoyG_dkIkLB90lxlQWr3LBfjna8eM5ilPGqxOle68m7d5yxt-jX4jiw/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWKKZFfMMxqbIzd-UDy_29hHvnEG3awaaNGv_ybwGh8sWHv1FMyibHS8AV0sT3sYsGFad0MnahiO8v7CDW4I6VPoyG_dkIkLB90lxlQWr3LBfjna8eM5ilPGqxOle68m7d5yxt-jX4jiw/s400/6.jpg" width="400" /></a></div>
Ale, skoro "Gwiezdne Wojny" nie są science fiction, to czym?<br />
To fantasy, i to takie stereotypowe.<br />
Jest wielkie złe imperium, na czele którego stoi jeszcze gorszy Imperator, którego prawą ręką jest tajemniczy Czarny Rycerz.<br />
Mamy Moc, będącą odpowiednikiem magii w tym świecie i dowiadujemy się od niej od tajemniczego mentora, którego główny bohater spotyka na swojej drodze.<br />
Pojawia się motyw ratowania księżniczki z rąk tych złych... ktoś na tym etapie ma jeszcze wątpliwości?<br />
<br />
Bohaterowie nie są specjalnie skomplikowani.<br />
Luke, to bohater spragniony przygody, chcący wyrwać się z farmy swojego wuja. Ben to wspomniany przeze mnie mentor. Han Solo z kolei to przyjazny awanturnik, i tak dalej. Ale dzięki charyzmie aktorów i dobremu napisaniu ich relacji wypadają wiarygodnie, zaskarbiają sobie sympatię widza i zmieniają się w trakcie trwania filmu. To takie proste, a jednak gra niesamowicie dobrze, poza tym wiele blockbusterów dzisiaj zdaje się o tym zapominać.<br />
<br />
Wiemy już, że "Gwiezdne Wojny" to fantasy w opakowaniu space opery, ale kryje się za tym o wiele więcej. Lucas czerpał inspiracje z filmów Akiry Kurosawy, westernów, a nawet kina wojennego.<br />
W filmie pojawiają się bitwy samolotów z czasów II Wojny Światowej... tylko, że umiejscowione w kosmosie.<br />
Samo Imperium było inspirowane III Rzeszą, oczywiście! Rycerze Jedi z kolei - samurajami.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy_ZkANxH1XIapK3vEtEBq3R_P9SEWgaHO19XAR2CqJmiLY_mn3qjpwpz3q7IZb4Fb5OYcusugYy81OeLH5sDl0JzW21FLN1Xj57qOBkcd5UZfa1Jv_tCBiruiKuBhYBNQdWtNoAYhRgA/s1600/hilarious-1977-star-wars-review-tears-movie-apart.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy_ZkANxH1XIapK3vEtEBq3R_P9SEWgaHO19XAR2CqJmiLY_mn3qjpwpz3q7IZb4Fb5OYcusugYy81OeLH5sDl0JzW21FLN1Xj57qOBkcd5UZfa1Jv_tCBiruiKuBhYBNQdWtNoAYhRgA/s400/hilarious-1977-star-wars-review-tears-movie-apart.jpg" width="400" /></a></div>
Technicznie film postarzał się, ale z godnością. Wyobraźnia twórców jest w końcu ponadczasowa. Scenografie są olbrzymie i niezwykle szczegółowe. Wszystko wygląda na używane, jest brudne i zakurzone. Wiele osób o tym wspomina, również moim zdaniem to ciekawy "smaczek".<br />
Wiele efektów specjalnych choćby swoim rozmachem i skalą robi wrażenie i dziś. Kręcenie bitw w kosmosie za pomocą modeli i bluescreena wydawało się wówczas niemożliwe, jednak Lucas wraz z ekipą wycisnęli z tego efektu wszystko, co tylko się dało.<br />
<br />
Film nie ustrzegł się jednak zgrzytów.<br />
George Lucas zawsze miał problemy z pisaniem dialogów dla postaci i w trakcie trwania filmu zdarzyły się dziwne, nienaturalne i boleśnie kiczowate kwestie.<br />
Mam także problem z postacią Luke'a, bowiem przez dość spory okres czasu wydaje się on być kompletnie bezbarwny, wręcz zepchnięty na bok przez pozostałe postacie.<br />
Pod wpływem presji czasu niektóre efekty specjalne zostały niedokończone, albo wykonane "po łebkach". Start myśliwców Rebelii przed finałową sceną nie został dokończony, podczas pojedynku na miecze świetlne w niektórych ujęciach efektu zwyczajnie brakuje, a finałowe starcie przy Gwieździe Śmierci wypada mocno nierówno. Niektóre ujęcia myśliwców trzymają wysoki poziom, na innych bluescreen wygląda paskudnie. Wszystkie te nieudane ujęcia zostały później zastąpione w Edycjach Specjalnych generowanymi komputerowo scenkami.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Gc-e3s8KoqRDiKmbYuSS8My1K272Zq3tB6XgouKQYbqYxjO33LeXLUPQ_0BeMlfHyZfOrVPMccQ1LktpUOF9pUrh2nyrNoqRkxIPZkv6lWv0rmIWhHnzOd5_YnEqLJuiIyHiNIZDPgo/s1600/Star_Wars_A_New_Hope_a_l.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Gc-e3s8KoqRDiKmbYuSS8My1K272Zq3tB6XgouKQYbqYxjO33LeXLUPQ_0BeMlfHyZfOrVPMccQ1LktpUOF9pUrh2nyrNoqRkxIPZkv6lWv0rmIWhHnzOd5_YnEqLJuiIyHiNIZDPgo/s400/Star_Wars_A_New_Hope_a_l.jpg" width="400" /></a></div>
Powinienem też coś powiedzieć o pojedynku Bena z Darthem Vaderem.<br />
Nie mam nic przeciwko niej.<br />
Fakt, wygląda strasznie archaicznie, ale widywałem o wiele gorsze choreografie walk, poza tym to, co czyni ten pojedynek interesującym jest tajemnicza historia stojąca za tą dwójką. Ben i Vader są jak ci dwaj samurajowie stający naprzeciw siebie.<br />
Tu nie tyle chodzi o akcję, a o to, co dzieje się między postaciami.<br />
<br />
"Gwiezdne Wojny" to wszem i wobec klasyk, który odcisnął swoje piętno na kinie. To futurystyczne fantasy... i niestety tylko tyle.<br />
Fabuła to sztampa, ale dobrze poprowadzona. Duch przygody jest wszechobecny - niczego nie spodziewający się bohaterowie zostają nagle wciągnięci w aferę na naprawdę dużą skalę, a to motyw, który bardzo mi się podoba. Jednakże pierwsza część filmu z robotami na pierwszym planie zawsze była dla mnie męcząca i mało interesująca.<br />
Historia ma wystarczająco dużo, by zapewniać rozrywkę, jednak nie wychodzi ponad to.<br />
<br />
Piękno filmu kryje się w szczegółach, a Lucas połączył ze sobą rzeczy, których nikt normalnie by ze sobą nie wiązał. Na "Gwiezdne Wojny" można patrzeć albo jako dzieło geniuszu, albo bałagan pomysłów, który ułożył się w coś cudownego. Pewne jest jednak to, że film odniósł sukces nie tylko dzięki wyobraźni Lucasa, ale i pomocy innych osób, które w odpowiednim momencie jego wyobraźnię przytemperowało.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoq7f2HNG8-aMZp37sbNWWcrMzP-2hmmu62lYGNVh6ykd7cvisluR00AAGaXJIoOR6Cdqgv0jAYxkjH7N6pQ0L5-g6fdERSIY_fpsT3kZem6bso6Kk1DIfI36VMFnfumlrQ8Qmoiqko14/s1600/Tarkin-Vader.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoq7f2HNG8-aMZp37sbNWWcrMzP-2hmmu62lYGNVh6ykd7cvisluR00AAGaXJIoOR6Cdqgv0jAYxkjH7N6pQ0L5-g6fdERSIY_fpsT3kZem6bso6Kk1DIfI36VMFnfumlrQ8Qmoiqko14/s400/Tarkin-Vader.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-15789184779765915062016-08-08T05:14:00.000-07:002016-08-08T05:14:35.783-07:00Hercules in the Haunted World (1961) reż. Mario Bava<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUwnvarpM3IgJRHGFDoMS0EDbfiNyU1B94OM1X6VQrsulieWAQzT91xeXWLCvOdvCCaIJNPyhBTiAMDNfvp1ZOgoCtyrqSmudPUkGql3oqSLI9zsGn9aYDid-Wk3zCuiShJsC8ZQ3FJ74/s1600/herculeshaunt19.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUwnvarpM3IgJRHGFDoMS0EDbfiNyU1B94OM1X6VQrsulieWAQzT91xeXWLCvOdvCCaIJNPyhBTiAMDNfvp1ZOgoCtyrqSmudPUkGql3oqSLI9zsGn9aYDid-Wk3zCuiShJsC8ZQ3FJ74/s400/herculeshaunt19.JPG" width="400" /></a></div>
Nie od dziś wiadomo, że Bava był pracoholikiem i cisnął łapki do każdego filmu jaki mu się napatoczył. Obok horrorów parał się także filmami spod znaku miecza i sandałów, a także westernami. Nie są to moje ulubione gatunki filmowe, jednak postanowiłem dać szansę filmowi "Hercules in the Haunted World".<br />
<br />
Herkules i Tezeusz wracają z wojny. Po drodze zostają zaatakowani przez opłaconych zabójców, którzy, gdy tylko dowiadują się z kim mają do czynienia uciekają w popłochu.<br />
Herkules dowiaduje się ,że jego ukochana Dejanira postradała zmysły. Aby ją uratować musi udać się do Hadesu i wykraść Kamień Zapomnienia...<br />
Tak to w dużym skrócie wygląda. Bava oświetla mitycznego herosa kolorowymi lampkami i rzuca w scenerię rodem z gotyckiego horroru.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOorFvOl_Cp3fTl_SeFNnGesKgjt3si7i0-8EqUBcUnCWdYbdJSHjn6Oqwc6E5lNLe2Y08lk-3FAdD0QLs9juoUo2uRMVgqxTz1rKccYki0P8XVe_pXdOSzYG2vJZ4BXK53nsyJeQscFc/s1600/hercules-in-the-haunted-world-1961-mario-bava-bitlord-ws-eng-br-109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOorFvOl_Cp3fTl_SeFNnGesKgjt3si7i0-8EqUBcUnCWdYbdJSHjn6Oqwc6E5lNLe2Y08lk-3FAdD0QLs9juoUo2uRMVgqxTz1rKccYki0P8XVe_pXdOSzYG2vJZ4BXK53nsyJeQscFc/s400/hercules-in-the-haunted-world-1961-mario-bava-bitlord-ws-eng-br-109.jpg" width="400" /></a></div>
Nigdy przedtem nie miałem do czynienia z peplum, tj. filmami spod znaku miecza i sandałów. To był mój pierwszy kontakt z tym gatunkiem.<br />
Film zrobił na mnie wrażenie stroną wizualną. Scenografie są przepiękne, kolorowe oświetlenie jeszcze dodaje im uroku, w dodatku wszystko jest pięknie eksponowane przez panoramiczne zdjęcia. Wnętrze pałacu króla Lico i Wyrocznia Delficka to najlepsze tego przykłady.<br />
Efekty specjalne postarzały się mocno, ale z godnością. Są archaiczne, ale nie na tyle, by wpadały w śmieszność. Choreografie walk niestety wyglądają za to dość biednie.<br />
<br />
Aktorsko film trzyma przyzwoity poziom. Reg Park to solidny Herkules, a villainem jest tutaj sam Christopher Lee, który jak zawsze, dostarcza przyzwoitą kreację, nawet mimo niewielkiej ilości materiału jaki ma do dyspozycji.<br />
<br />
Problem Bavowskiego Herkulesa jest taki, że jest niezwykle nużący i płytki. Bohaterowie są bardzo słabo zarysowani, motywacji antagonisty nie poznajemy prawie wcale - jest zły bo tak, chcę władzy absolutnej... typowe.<br />
Brakuje tu jakiegoś tła, charaktery, czegoś, co czyniłoby tę historię angażującą i zapadającą w pamięć.<br />
<br />
Poza ładnymi widoczkami "Hercules in the Haunted World" nie oferuje sobą nic więcej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilukdhNyzAKTL75NqoNBy0XwoMNRDcz_O7Jr4yXgNu6mCqoIbOU67fTkK35BBi4aZ-MiiZdiiklN2eGk4OIfs0jbmub4CeJLAqlOPgoL05bqqyPBuz-teKUR9GKwtujSdjBttddN1nWds/s1600/hercules-in-the-haunted-world-1961-mario-bava-bitlord-ws-eng-br-465.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilukdhNyzAKTL75NqoNBy0XwoMNRDcz_O7Jr4yXgNu6mCqoIbOU67fTkK35BBi4aZ-MiiZdiiklN2eGk4OIfs0jbmub4CeJLAqlOPgoL05bqqyPBuz-teKUR9GKwtujSdjBttddN1nWds/s400/hercules-in-the-haunted-world-1961-mario-bava-bitlord-ws-eng-br-465.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-22158724383544557672016-08-03T10:30:00.001-07:002016-08-03T10:30:30.379-07:00Beyond the door (1974) reż. Ovidio G. Assonitis, Robert Barrett<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX1NVo-WxS1aiWuJMhOxfesX5syetf7pW4zcEB-bnqEEMi9BtWEyMWdHbkpOsAOV9MtwiNdEKEjGAKyzDxxRgN89bje58mRI1Mxb514OLrTmpVjEjNEqrO1BQ5R0KSlmc1U_bEb9egfTc/s1600/42nd+Street_Ch001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX1NVo-WxS1aiWuJMhOxfesX5syetf7pW4zcEB-bnqEEMi9BtWEyMWdHbkpOsAOV9MtwiNdEKEjGAKyzDxxRgN89bje58mRI1Mxb514OLrTmpVjEjNEqrO1BQ5R0KSlmc1U_bEb9egfTc/s400/42nd+Street_Ch001.jpg" width="400" /></a></div>
Włosi chyba lubili być autonomiczni. Gdy na zachodzie kręcony był jakiś hit, oni zawsze musieli mieć swoją wersję, albo nieoficjalny sequel. Było włoskie "Martwe Zło 3", "Terminator 2", oraz niezliczone podróbki "Egzorcysty". Film, o którym dzisiaj mowa jest jednym z nich.<br />
<br />
"Beyond the door" opowiada o Jessice Barrett. Jessica spodziewa się dziecka. Jej ciąża jednak nie jest taka zwyczajna, bowiem dziecko rozwija się niezwykle szybko, co więcej zaczyna mieć dziwny wpływ na psychikę kobiety. Coraz dziwniejsze zachowania Jessici niepokoją jej męża. Pewnego dnia małżeństwo zostaje nawiedzone przez tajemniczego Dimitriego, który mówi im, że dziecko, które Jessica nosi zostało opętane przez diabła.<br />
Sam Dimitri jest w rzeczywistości przydupasem Szatana i ma za zadanie dopilnować, aby dziecko się urodziło...<br />
<br />
Na swoim blogu pisałem o różnych włoskich zrzynkach, między innymi o "Antychryście" z 1974 roku. Również była to podróbka "Egzorcysty", ale mimo wszystko tamten film mi się podobał. Równie pozytywnie przyjąłem "The Bronx WARRIORS", tak więc zrzynać też można w dobry i zły sposób.<br />
"Beyond the door" robi to wszem i wobec źle, a jego seans to boleśnie nużąca męka.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Q5vlAVN7g_Sv1o5eVV7m5ZIAMbxb7PgfpWy4P6285pWspi4z_xz7XQ9uSGoZF-gyLOSy2QuV2a2jR1NWJaUMG4gnv7Jv7ukM4Pyzspokc3Qe69rG4X1yWyfK0yZnFD_1u-lZg9oyh_Y/s1600/42nd+Street_Ch003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Q5vlAVN7g_Sv1o5eVV7m5ZIAMbxb7PgfpWy4P6285pWspi4z_xz7XQ9uSGoZF-gyLOSy2QuV2a2jR1NWJaUMG4gnv7Jv7ukM4Pyzspokc3Qe69rG4X1yWyfK0yZnFD_1u-lZg9oyh_Y/s400/42nd+Street_Ch003.jpg" width="400" /></a></div>
Film zaczyna się w niezwykle uroczy sposób, bowiem Szatan we własnej osobie życzy nam, abyśmy się dobrze bawili. Niestety zaraz potem film ukazuje nam swoje prawdziwe oblicze - taniego filmidła z kulejącym montażem i mocno przeciętnymi zdjęciami.<br />
Zaraz potem przedstawiona zostaje rodzinka Barrettów, w której skład wchodzą Juliet Mills i Gabriele Lavia. Ta pierwsza wypada w filmie bardzo mocno średnio, ten drugi stara się jak może, byleby nie być zbyt irytującym, ale nie jest w stanie wygrać walki z okropnym scenariuszem.<br />
W rolę Dimitriego wciela się Richard Johnson, którego kojarzyć możecie z "Zombi 2" Fulciego.<br />
<br />
Przede wszystkim film jest nudny i nieciekawy, a opowiadana przez niego historia wydaje się być rozwleczona. Nie pomaga też fakt, że bohaterowie są irytujący. Dialogi są nienaturalne, infantylne... głupie jak skurwysyn! (z braku lepszego wyrażenia).<br />
Jedynymi wyrazistymi postaciami są dzieci Barrettów, ale to tylko dlatego, bo ich córka ma w zwyczaju sypać przekleństwami na prawo i lewo. Jest jeszcze jej brat, ale jego możecie dopisać do listy tych dzieciaków w horrorach, które irytują samą swoją obecnością.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTEtb063tve9qUlJdh2XsKfMZcKzop76-1v4URbTWIx_VKmRSrb7x1Uc2ft0LDwqSmcXVGiR2lifNRcDtM60ZDcmUbcgH-G8inL7AJgifm_yw4MckVYb360gNA1Q0wv9N0v1H7odvNxLQ/s1600/828_Schermata+del+2012-09-26+19-32-00.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTEtb063tve9qUlJdh2XsKfMZcKzop76-1v4URbTWIx_VKmRSrb7x1Uc2ft0LDwqSmcXVGiR2lifNRcDtM60ZDcmUbcgH-G8inL7AJgifm_yw4MckVYb360gNA1Q0wv9N0v1H7odvNxLQ/s400/828_Schermata+del+2012-09-26+19-32-00.png" width="400" /></a></div>
Akcja rozwija się powoli, film podejmuje jakieś próby stworzenia onirycznej atmosfery, ale z taką muzyką i z takim montażem to nie mogło się udać. Poza tym, jeśli się widziało "Egzorcystę" to wszystkie "asy z rękawa" jakie "Beyond the door" ma nie zrobią na nikim żadnego wrażenia.<br />
Opętanie, jak opętanie - szuflady same się otwierają, kobitka rzyga trudną do zidentyfikowania cieczą, przeklina, drze się, śmieje, jej twarz stopniowo wypełnia się ranami... typowe.<br />
<br />
Choć wspomniałem o muzyce w dość negatywnym sensie, soundtrack Ortolaniego i Micalizziego jest miły dla ucha. Nie jest "horrorowy", ale są to na pewno kompozycje, których można posłuchać z przyjemnością. Fakt, faktem to jedyny dobry element całości.<br />
<br />
Nie mam nic przeciwko tandetnym filmom. Z takich też można czerpać przyjemność. Niestety "Beyond the door" nie ma w sobie nic, co byłoby choć odrobinę zabawne. To męczący, nudny film, bez ani jednego zapadającego w pamięć elementu.<br />
Jeśli szukacie zrzynki z "Egzorcysty", która nie jest całkowicie do dupy, dajcie szansę "Antychrystowi" Alberta De Martino.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfmisNRbNUWfXt9T_hUSL1qOmDjUcPdqw6rrVPgERF_WMFQ1UXJb5aFc_QZQakZznxFsLXBz82haz5hx2tiLbh1VzKPPCmnuaB04OfNfPNn83gEwMZuKrCYIbo-kUAl0gGAknktErpOpA/s1600/worst-beyond-the-door-1974-.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfmisNRbNUWfXt9T_hUSL1qOmDjUcPdqw6rrVPgERF_WMFQ1UXJb5aFc_QZQakZznxFsLXBz82haz5hx2tiLbh1VzKPPCmnuaB04OfNfPNn83gEwMZuKrCYIbo-kUAl0gGAknktErpOpA/s400/worst-beyond-the-door-1974-.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-64343446869341676972016-08-03T05:30:00.000-07:002016-08-03T05:30:14.519-07:00Baron krwi (1972) reż. Mario Bava<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiELKtcWEvb4HNLbd_yV6rXvttvbnZecqFKGiXGdEMWZ8jPxT7adz6GG_VxKsnYI9qbDWWvlSPtsQEbnKPVae6C8CkbWgxf0xd1J0SYSZdmgrpMvTXaFa_psG6szu8z6OADooZQDidBAD4/s1600/7182_5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiELKtcWEvb4HNLbd_yV6rXvttvbnZecqFKGiXGdEMWZ8jPxT7adz6GG_VxKsnYI9qbDWWvlSPtsQEbnKPVae6C8CkbWgxf0xd1J0SYSZdmgrpMvTXaFa_psG6szu8z6OADooZQDidBAD4/s400/7182_5.jpg" width="400" /></a></div>
Peter Kleist przybywa do Austrii aby odwiedzić zamek należący przed wiekami do jego przodka - Otta von Kleista.<br />
Swego czasu Otto zyskał przydomek Krwawego Barona, bowiem uwielbiał on torturować i mordować wieśniaków. Pewnego dnia jednak pewna wiedźma nałożyła na niego klątwę. Po przeczytaniu pewnego zaklęcia von Kleist powstanie z martwych i będzie cierpieć męki swoich ofiar jako gnijący trup.<br />
Peter jest oczywiście w posiadaniu manuskryptu z owym zaklęciem i pewnego wieczoru, razem z piękną restauratorką wnętrz Evą czytają zaklęcie na głos, co kończy się wiadomą rzeczą.<br />
<br />
"Baron krwi" był jednym z dwóch filmów, które Bava nakręcił we współpracy z Alfredem Leone i jednym z dwóch, w których wystąpiła Elke Sommers (drugim był "Lisa and the Devil"). Legenda głosi, że Bava w ogóle nie chciał "Barona..." kręcić. I nie ma w tym nic dziwnego, bowiem scenariusz autorstwa Vincenta Fotre to jedna wielka sztampa. Motyw tajemniczego gotyckiego zamku, klątwy przed lat, czarownic, upiorów nawiedzających wspomniany gotycki zamek zostały już wyeksploatowane przez wytwórnię Hammer, Rogera Cormana, czy nawet samego Bavę. "Baron..." powstały w 1972 roku, czyli w okresie, gdy gatunek kompletnie się wyczerpał nie sili się na jakąkolwiek oryginalność.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnnPfmaLPJNGvd4MKLPbWwx78Lsnc9YBiFfYw52hl2tdaMIzIWMHlJLTZPP1Hv9l1O1SCjJ5JAucGYRgifquw3GxKgVXoZSZ9XHNdiqa6cLfdIBCxVVfwAjGDt1z70thxe7E_OF3SRYww/s1600/gli-orrori-del-castello-di-norimberga-elke-sommer-e-joseph-cotten-in-una-scena-del-film-229272.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnnPfmaLPJNGvd4MKLPbWwx78Lsnc9YBiFfYw52hl2tdaMIzIWMHlJLTZPP1Hv9l1O1SCjJ5JAucGYRgifquw3GxKgVXoZSZ9XHNdiqa6cLfdIBCxVVfwAjGDt1z70thxe7E_OF3SRYww/s400/gli-orrori-del-castello-di-norimberga-elke-sommer-e-joseph-cotten-in-una-scena-del-film-229272.jpg" width="400" /></a></div>
Sam Baron von Kleist nie jest ani trochę ciekawą postacią. Gdy się pojawia, zachowuje się jak typowy slasherowy villain - nie odzywa się słowem i eliminuje kolejne przypadkowe osoby mniej lub bardziej finezyjnymi metodami. No i jeszcze potrafi zmieniać swój wygląd.<br />
<br />
Bavie się nie chce i to widać, bowiem "Baron krwi" nie może pochwalić się takim wizualnym wysmakowaniem jak inne horrory reżysera. Nie zmienia to jednak faktu, że wygląda dobrze i posiada klimat. Najlepiej prezentuje się nocny pościg przez miasto, kiedy to raczeni zostajemy bezbłędnym oświetleniem, opustoszałymi ulicami i sztuczną mgłą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnkSQNNlYUVE1-pdosAg9irLQxtKrHoo5GEI5ybGdkB_ehacPZko-SGUkvDF18iMF3SSYNmxrMkWuj2N17lrKIH4AwQmOVXFdXTjlnmgiIw8F8btaPPhOHyt5FC6bC7x-uFt_XE1zUV7s/s1600/Baron5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnkSQNNlYUVE1-pdosAg9irLQxtKrHoo5GEI5ybGdkB_ehacPZko-SGUkvDF18iMF3SSYNmxrMkWuj2N17lrKIH4AwQmOVXFdXTjlnmgiIw8F8btaPPhOHyt5FC6bC7x-uFt_XE1zUV7s/s400/Baron5.jpg" width="400" /></a></div>
Rozbawiła mnie także scena, w której bohaterowie czytają zaklęcie przywracające Barona do życia. Robią to dla jaj. I tyle.Najpierw jest kupa śmiechu, dzwon zaczyna bić, słychać jakieś kroki, trzaski, Eva robi głupią minę - i może w ta klątwa była prawdziwa?<br />
<br />
O aktorstwie nie bardzo mogę się wypowiedzieć, gdyż widziałem wersję w języku włoskim, gdzie wszyscy aktorzy zostali zdubbingowani.<br />
<br />
"Barona krwi" można obejrzeć, ale nie trzeba. To film mający dobre momenty, ale zostający w tyle za innymi produkcjami Bavy i w ogóle mało oryginalna historia o tajemniczym zamczysku. Wbrew tytułowi nie ma też tak dużo krwi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8De8uWU9gPXq5hx-Gwkf3fY23qu-y9CgwYU4QsgTBV7qJt9qAExcCerIXtNOKfQI5zsghg3XSPuVH102pLQ6uwxllY9BzVxxAHOmpO9Za1zgJvwePgG2-GUCUaZo7UF35ZFh8TOsMUI0/s1600/luciano-pigozzi-in-una-sequenza-dell-horror-gli-orrori-del-castello-di-norimberga-229612.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8De8uWU9gPXq5hx-Gwkf3fY23qu-y9CgwYU4QsgTBV7qJt9qAExcCerIXtNOKfQI5zsghg3XSPuVH102pLQ6uwxllY9BzVxxAHOmpO9Za1zgJvwePgG2-GUCUaZo7UF35ZFh8TOsMUI0/s400/luciano-pigozzi-in-una-sequenza-dell-horror-gli-orrori-del-castello-di-norimberga-229612.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-32850352314581216292016-08-02T04:47:00.000-07:002016-08-02T04:47:17.194-07:00Étoile (1989) reż. Peter Del Monte<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Tmh6YeNsUNm9ZOJMZ9wqVibyDbmPGSBz97rplbQUAZsqM2Tn4KR655rLn-3asmMZYTAUlI1YJgt5JB1R898NJHXz6Fvy3xOuqQ8XcxBlOn9St_4zfHW30QMjEnDIXzp12L3cTZs5hb4/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Tmh6YeNsUNm9ZOJMZ9wqVibyDbmPGSBz97rplbQUAZsqM2Tn4KR655rLn-3asmMZYTAUlI1YJgt5JB1R898NJHXz6Fvy3xOuqQ8XcxBlOn9St_4zfHW30QMjEnDIXzp12L3cTZs5hb4/s400/2.png" width="400" /></a></div>
Szczerze wątpię, by komukolwiek z Was zdarzyło się obejrzeć jeden film dwa razy pod rząd. Nawet mnie się to nigdy nie zdarzyło... aż obejrzałem "Etoile" Petera Del Monte. Owe zapomniane dzieło sztuki dorwać było mi niesłychanie trudno, ale było ono warte całego włożonego w poszukiwania wysiłku.<br />
<br />
Film został nakręcony we Włoszech i jest jednym z godnych przedstawicieli onirycznego horroru ze wszystkimi charakterystycznymi cechami, jednak reżyser Włochem nie był. Del Monte był Kanadyjczykiem - bez researchu nie zgadłbym, bowiem czuć tu echa mistrzów takich jak Argento i Bava.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDXn3EpkWlAEIyIMY8RHckQEQ-JgPkU19A_tJ3FiRJXL3QgQnETiYqbUReM34H0angoKyc7CCFBM2AsYHsOXntz_1uvlAWzMvrKLoYIFJ5-Bvud1kXrDuyL_ZQsYf3qY9QNcJq4NpCdjw/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDXn3EpkWlAEIyIMY8RHckQEQ-JgPkU19A_tJ3FiRJXL3QgQnETiYqbUReM34H0angoKyc7CCFBM2AsYHsOXntz_1uvlAWzMvrKLoYIFJ5-Bvud1kXrDuyL_ZQsYf3qY9QNcJq4NpCdjw/s400/1.png" width="400" /></a></div>
Główna rola przypadła młodziutkiej Jennifer Connelly. Gra ona Claire Hamilton. Claire jest Amerykanką. Przybywa do Włoch (skojarzenia z "Phenomeną"), by zostać baletnicą (skojarzenia z "Suspirią"). Poznaje sympatycznego zakręconego chłopaka imieniem Jason i zakochują się w sobie. Pewnego dnia odkrywają starą gotycką posiadłość, która przed laty należała do pewnej baletnicy - Natalie Norvath.<br />
Dzień po odwiedzeniu tajemniczego miejsca Claire zostaje opętana przez ducha Natalie. Jason, widząc dziwne zachowanie swojej ukochanej postanawia odkryć tajemnicę posiadłości.<br />
<br />
"Etoile" to film kipiący klimatem najlepszych włoskich horrorów, pełen typowych dla nich zagrań, jednak nie będący horrorem. Fakt, pojawiają się duchy, ale obrazowi bliżej do onirycznego fantasy.<br />
Początek jest niepozorny, otrzymujemy bowiem prosty, ale działający romans, do którego stopniowo, w bardzo subtelny sposób zaczynają wkradać się kolejne "horrorowe" motywy. Opętanie, tajemnicza, oświetlona kolorowymi lampkami gotycka posiadłość, tajemniczy Marius Balakin i jego świta, przywodząca na myśl Bavovską "Lisa and the Devil".<br />
Nawiązania do mistrzów są widoczne jak na dłoni, jednak Del Monte nie opiera się tylko na tym i nadaje swojemu dziełu jego własną osobowość.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAlWZd4dPdUKOXw7APBfBihvj2TRBLgTrRTNuPiIm8eqWVQdyIbcvqXhSnB9jaNIBtkGIrbjzlrJ3ZsIEKg1MtL6Cv7IfQqMPmeULZkAWiA1YSJszP0Apaz-QmYibBHRIU2cvmEYxNiJ8/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAlWZd4dPdUKOXw7APBfBihvj2TRBLgTrRTNuPiIm8eqWVQdyIbcvqXhSnB9jaNIBtkGIrbjzlrJ3ZsIEKg1MtL6Cv7IfQqMPmeULZkAWiA1YSJszP0Apaz-QmYibBHRIU2cvmEYxNiJ8/s400/3.png" width="400" /></a></div>
Oglądanie "Etoile" jest jak bycie zakochanym w bardzo ładnej dziewczynie. To oryginalny i wartościowy przedstawiciel gatunku, a także od czasu wspomnianej "Lisa and the Devil", najpiękniejszy włoski film jaki widziałem.<br />
Odszukajcie, obejrzyjcie, bowiem warto! A jeśli jesteście dodatkowo fanami Jennifer Connelly - nawet się nie zastanawiajcie. Jest zjawiskowa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8jfcJN_86Tri0FrXZlBaeCEKduci_nErcANFFICJZYSof0UNY9oABgwtzs2jQtDsLLZEXVbDwWjObBloRUuKnJU0qy5so-741Cp5vBDpLQMOjZYubpZZ2xtJlnw8zRXHHkhhMg-3C4o/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8jfcJN_86Tri0FrXZlBaeCEKduci_nErcANFFICJZYSof0UNY9oABgwtzs2jQtDsLLZEXVbDwWjObBloRUuKnJU0qy5so-741Cp5vBDpLQMOjZYubpZZ2xtJlnw8zRXHHkhhMg-3C4o/s400/4.png" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-62472333793755352792016-07-31T08:29:00.001-07:002016-07-31T08:29:25.370-07:00Skullduggery (1983) reż. Ota Richter<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOAWiWHKlAUk4ydEcAFZG1kEyVhBn9aa8vbUdjHQqHsFCFaiwxdxVz-3v3WOtJEqXs7qkTH1EPR-xcaOXR9jmtany_RPdoB_V3SY1oRzJS22vU1CSWdKEKkalLEd02spgNSKe9ze8YKa8/s1600/Skull.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOAWiWHKlAUk4ydEcAFZG1kEyVhBn9aa8vbUdjHQqHsFCFaiwxdxVz-3v3WOtJEqXs7qkTH1EPR-xcaOXR9jmtany_RPdoB_V3SY1oRzJS22vU1CSWdKEKkalLEd02spgNSKe9ze8YKa8/s400/Skull.jpg" width="400" /></a></div>
W tym miesiącu mówiłem co nieco o różnym filmowym gównie, więc na sam koniec pomówmy sobie chociaż o gównie, które jest zabawne.<br />
O "Skullduggery" pewnie nigdy nie słyszeliście, a jeśli już to prawdopodobnie z tego samego źródła, co ja. Noah Antwiler zrecenzował ów film w ramach The Spoony Experiment.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWl4ioINxgfCr0bh_HyihUUodKguqXxh9fLR3PdE4l5mEcVVi648F9V7JeEPg5mzYya4DSrMz-RbUbPurpHSkdjfkFeOOSCAvHcrFlGot0heo1DwyzQMkVFAumTiiqqvAtrcxLexL_2uA/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWl4ioINxgfCr0bh_HyihUUodKguqXxh9fLR3PdE4l5mEcVVi648F9V7JeEPg5mzYya4DSrMz-RbUbPurpHSkdjfkFeOOSCAvHcrFlGot0heo1DwyzQMkVFAumTiiqqvAtrcxLexL_2uA/s320/3.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Historia zaczyna się w Anglii roku 1382. Pewien Zły Czarnoksiężnik miał układ z pewnym randomowym gościem. Gość swojej części umowy musiał nie dotrzymać i zostaje zabity zatrutym jabłkiem i spinką do włosów. Na tym się jednak nie kończy. Czarnoksiężnik roszczy sobie prawo do dusz potomków owego bezimiennego koleżki.<br />
<br />
Później akcja przenosi się do U.S.A., do miasteczka Trottelville, roku 1982. Tam poznajemy Adama, potomka randomowego gościa. Razem ze swoimi przyjaciółmi pracuje w wypożyczalni kostiumów, gdzie urządzają sobie także sesje w Dungeons & Dragons.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3VGLyyw8i6d-HHk2mRKUcbO_8M04xuR_aGY4D834OdDRAncR8r52KkENFIm8c2jnDDPmmk3HllH3aRs0O88FoHE9xyYskg8l6nO9Wbie0cuUmKChMDUrxF7h5yaVVJQOs5GE4kihmjac/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3VGLyyw8i6d-HHk2mRKUcbO_8M04xuR_aGY4D834OdDRAncR8r52KkENFIm8c2jnDDPmmk3HllH3aRs0O88FoHE9xyYskg8l6nO9Wbie0cuUmKChMDUrxF7h5yaVVJQOs5GE4kihmjac/s320/2.jpg" width="320" /></a>Gra ma na chłopaka dziwny wpływ. Adam zaczyna mieć halucynacje, słyszy głosy w swojej głowie, miewa wizje wspomnień swojego zabitego przodka i za sprawą tego wszystkiego zaczyna zabijać przypadkowe osoby.<br />
<br />
Nie wiem, kim u diabła jest Ota Richter (stawiam, że kosmitą, ewentualnie Tommym Wiseau), ale jego "wiekopomne dzieło" sprawi, że przez długi, długi czas będziecie się zastanawiać, czy to już geniusz, czy jeszcze szaleństwo?<br />
Może Richter inspirował się włoskimi horrorami? Nie wiem. Tak, czy inaczej "Skullduggery" jest jak podróż do czyjeś chorej wyobraźni, albo odkrycie alternatywnego wszechświata...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8EEZMT4_iIgzzuXBhN4RgUWcckNG4s17pAWGmFrCkNDSnUyTAkI7lTjD8s5wbnJS1d2kUjqpB47AmFy4NwWXAiSHGft5rqzhURmqm8TFEYpvrDkcNVGItURZFq0a6RSNP1sBKktre5nY/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8EEZMT4_iIgzzuXBhN4RgUWcckNG4s17pAWGmFrCkNDSnUyTAkI7lTjD8s5wbnJS1d2kUjqpB47AmFy4NwWXAiSHGft5rqzhURmqm8TFEYpvrDkcNVGItURZFq0a6RSNP1sBKktre5nY/s320/1.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Choć szkielet (schemat) fabuły nie jest specjalnie skomplikowany - kolesiowi odbija i rusza dokonywać rzezi - to jednak nie mamy do czynienia ze slasherem. Ów schemat za to jest ubrany w absurdy daleko wykraczające poza wyobraźnię zdrowego psychicznie człowieka. Fabuła bowiem nie ma zbyt wiele sensu na początku i nieprzerwanie go zatraca.<br />
Ale to i tak nic, bowiem najbardziej rozbrajają rzeczy, które przemykają na drugim planie, albo w tle. Rzeczy, które nie mają wpływu na fabułę, a jedynie krążą wokół niej.<br />
<br />
Filmweb i IMDB klasyfikują "Skullduggery" zarówno jako horror jak i komedię. Ja jednak... sam do cholery nie wiem.<br />
Bo z jednej strony film przez długi czas traktuje siebie całkiem serio. Z drugiej strony pojawiają się rzeczy tak kuriozalnie dziwne i znikąd, że niemożliwym jest, aby były robione na poważnie. Z trzeciej strony, to wszystko jest zbyt precyzyjne, by było robione tylko dla jaj.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZnuaYOlnI5OB2LyOuOkG1S1zJ_Q00N29ildidcOVgrf6-pGkY5t22TZHTrCg3TMZPf_bjakWfnKjgYdmxwWPZSz5kw0HD2wZAOLB1w61dDT29pXfMP6A5-9sUyVLVNbbEiNhoJU_G3YQ/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZnuaYOlnI5OB2LyOuOkG1S1zJ_Q00N29ildidcOVgrf6-pGkY5t22TZHTrCg3TMZPf_bjakWfnKjgYdmxwWPZSz5kw0HD2wZAOLB1w61dDT29pXfMP6A5-9sUyVLVNbbEiNhoJU_G3YQ/s320/4.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Technicznie film wypada różnie, choć w gruncie rzeczy tanio. Krwi nie ma prawie wcale. Z kolei montaż jest w jednej scenie wykorzystywany przez tajemniczego magika to wykonania magicznych sztuczek.<br />
Niektóre zdjęcia są całkiem ładne, ale oświetlenie niektórych planów bardzo utrudnia zobaczenie tego, co się dzieje na ekranie.<br />
Soundtrack jest funkowy i długo będzie Wam siedzieć w głowach, zapewniam Was.<br />
Aktorstwo jest śladowe.<br />
<br />
"Skullduggery" powinno być znane o wiele szerzej. Czegoś tak wykrzywionego nie zobaczycie nigdzie indziej. Ja sam, pomimo mojej całkowitej konsternacji śmiałem się wielokrotnie. To film, który śmiało można postawić obok "The Room", "Trolla 2" "Yora" i innych filmów tak złych, że aż dobrych.<br />
Zresztą - wyzywam Was! Spróbujcie sami przebrnąć przez ten... film. Specjalnie używałem samych ogólników i nie popierałem tego, co napisałem przykładami, bo nie chcę Wam zepsuć zabawy. Zaufajcie mym słowom i dajcie swoim szczękom wypaść na podłogę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKlpRuX9mp9SaghmEYFrFr5CDauIPWKg2Fknq6rmqCqxOL1NFyLQU354ogfZWW9bWoWhnC1KXl6vNop1SvNXnEbn0w37O2IFizBWCkQIeXiTzZ5zyYowckYkEcWzBTrQg4SaDJ9BbiWlk/s1600/13900696_1033414533394270_1572047079_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKlpRuX9mp9SaghmEYFrFr5CDauIPWKg2Fknq6rmqCqxOL1NFyLQU354ogfZWW9bWoWhnC1KXl6vNop1SvNXnEbn0w37O2IFizBWCkQIeXiTzZ5zyYowckYkEcWzBTrQg4SaDJ9BbiWlk/s320/13900696_1033414533394270_1572047079_n.png" width="320" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-29451000647317714142016-07-28T04:58:00.000-07:002016-07-28T04:58:19.744-07:00The Curse (1987) reż. David Keith<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJNqbpSjzVbH7mQENjkwKrorOTpDsWQFgI1y5AIjS9_YUc0iqlsFEODF_hpeI2zs2lmWSeU4P15g-65-W-pX5O88P3sy7RVNOyW6jfrJPxlRItkcZsyOcAMwJY6ZBPkB5qoMKyGKBHEgE/s1600/thecurse1987movie42JMSDS.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJNqbpSjzVbH7mQENjkwKrorOTpDsWQFgI1y5AIjS9_YUc0iqlsFEODF_hpeI2zs2lmWSeU4P15g-65-W-pX5O88P3sy7RVNOyW6jfrJPxlRItkcZsyOcAMwJY6ZBPkB5qoMKyGKBHEgE/s400/thecurse1987movie42JMSDS.jpg" width="400" /></a></div>
Rok Lovecrafta trwa! W związku z tym, na zakończenie miesiąca Lovecraftowska recenzja. Jednak seanse nowych filmów nie były aż tak bolesne, z kolei moja spontaniczna zabawa z filmami z YT skończyła się bardzo szybko. Po dwóch takich paździerzach nie chcę się więcej męczyć. Na szczęście "The Curse" okazał się całkiem niezłym filmem.<br />
<br />
Jest sobie rodzina Hayesów. Nathan Hayes jest stereotypowych katolikiem cytującym biblię, dla którego wszystko jest karą od Boga. Ma on syna, który jest stereotypowym grubym debilem. Ma także przybranego syna, który nie do końca może się odnaleźć w stereotypowym otoczeniu. Żona Hayesa z trudem znosi swojego nowego męża i ostatecznie szuka miłości w rękach innego faceta.<br />
Pewnej nocy w pobliżu farmy Hayesów ląduje przedziwny meteoryt. Okazuje się on mieć dziwny wpływ na otoczenie. Po pewnym czasie zaczyna się topić, zakażając wodę, ziemię, owoce, warzywa, zwierzęta i tak dalej. Nastawiona na toksyczne jedzenie rodzinka sama zaczyna mutować i popadać w obłęd.<br />
<br />
"The Curse" bazowane jest na "Kolorze z przestworzy". Oczywiście, nie jest wierną adaptacją opowiadania, ale czerpie z niego na tyle dużo motywów, że fani prozy Lovecrafta na pewno uśmiechną się pod nosem. Zwłaszcza, że mutacje i gnicie oraz szaleństwo kolejnych członków rodziny zostało pokazane całkiem sprawnie. Oczywiście, kiczowate efekty specjalne zrobiły swoje, wkradły się głupkowate wstawki, ale poziom dziwności i obrzydliwości jest na tyle wysoki, że rekompensuje wszystko.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLUCcSD91vmwhLf_3GfOpn1e6_ypYHDNvEJORGfgumz-NZYt0tH2c06citn9uykDBquZjgC54DLgJAi-hW_useqVoH2afQXDF_4Rckfy0orOafDahhSgKIN2mohBClz5UOrrkNEeIgviI/s1600/curse1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="215" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLUCcSD91vmwhLf_3GfOpn1e6_ypYHDNvEJORGfgumz-NZYt0tH2c06citn9uykDBquZjgC54DLgJAi-hW_useqVoH2afQXDF_4Rckfy0orOafDahhSgKIN2mohBClz5UOrrkNEeIgviI/s400/curse1.jpg" width="400" /></a></div>
Początek filmu może wprowadzić każdego w błąd, bowiem od raz obnażona zostaje jego największa wada. Bohaterowie są niesamowicie irytujący. Ma to swoje korzenie w ich jednowymiarowości, a gra aktorska jeszcze bardziej to uwydatnia. Stereotypowy katolik, stereotypowy grubas, plus jeszcze stereotypowy burmistrz, będący chujem do potęgi entej. Facet chodzi w jednym i tym samym garniturze, zawsze ma cygaro w ryju, gada w taki debilny sposób i każdą swoją wypowiedź kończy tym samym irytującym chichotem. No i koleś ma plan jak zarobić na spadku meteorytu, mimo wyraźnego ostrzeżenia, że ten może być toksyczny. A najgorsze jest to, że facet jest całkowicie zbędny. Nie pełni on innej roli w historii, jak tylko pokazywać się raz na jakiś czas i przyprawiać mnie o białą gorączkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8PrTVdY3EwUb6nF7b39TRiDV31F0jRee-bktUIr8lAiJJxxLDgZlI4VtK31kJYrrSeQ63lLG0a_olfXDbc2195uyFBtcBe_Sda4oAzf_jZR3Rih8mItwIZ5_TEnlPkTBrkqf8uccFYQ/s1600/curse87.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8PrTVdY3EwUb6nF7b39TRiDV31F0jRee-bktUIr8lAiJJxxLDgZlI4VtK31kJYrrSeQ63lLG0a_olfXDbc2195uyFBtcBe_Sda4oAzf_jZR3Rih8mItwIZ5_TEnlPkTBrkqf8uccFYQ/s400/curse87.jpg" width="400" /></a></div>
Klimat filmu jest miażdżący. Od chwili pojawienia się meteorytu paranoja stopniowo wzrasta. Zwierzęta wpadają w szał, z ich ciał wysypują się robaki, domownicy dostają pierdolca, ich twarze się deformują... a w środku wszystkiego jest jeden dzieciak, który jako jedyny od początku wie, że coś jest nie tak, ale wszyscy mają go w dupie. Typowe.<br />
<br />
"The Curse" to całkiem udane kino klasy B. Dobrze adaptuje zaczerpnięte z opowiadania elementy i posiada bliski mu klimat. Jest niepokojące, potrafi zarzucić porządną obrzydliwa scenką... ale zanim do tego przejdziemy trzeba przecierpieć paradę wkurwiających postaci. David Chaskin przeszedł nimi samego siebie.<br />
Ostatecznie polecam ten film, ale z przymrożeniem oka.<br />
Ciekawostka: producentem był Lucio Fulci.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTnRSDo3d00XmozUfHkhl9Fr_FWq99Hf7sRiP83JAKH4CEEi30-uliyhhFW7u91OOS3qihqIKgCO3xekwlc2wPqVWAtFs6MHADnmFsZRZUHvZ_53GJpmivGEALaEm4v5DDOqPn39v5Jfc/s1600/background.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTnRSDo3d00XmozUfHkhl9Fr_FWq99Hf7sRiP83JAKH4CEEi30-uliyhhFW7u91OOS3qihqIKgCO3xekwlc2wPqVWAtFs6MHADnmFsZRZUHvZ_53GJpmivGEALaEm4v5DDOqPn39v5Jfc/s400/background.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-66747034778346711182016-07-25T04:25:00.000-07:002016-07-25T04:25:18.977-07:00Errata do recenzji Oculusa (2013) reż. Mike Flanagan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDLJ2dggLV6PgkfldvC6dH-z9H0YF2xFLY4gcsC8YYkbA1vr6PTK8IdJ2493ExQUcq6QpOBRKnDQdqA9qsvdVRv2GIqLWWbdwRJpkiiXIhlS_j4ho4vfofFCcjRuCuTfTnoc3fnoqvyfw/s1600/Oculus_Official_Trailer_1_2014__Karen_Gillan_Horror_Movie_HD__168052.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDLJ2dggLV6PgkfldvC6dH-z9H0YF2xFLY4gcsC8YYkbA1vr6PTK8IdJ2493ExQUcq6QpOBRKnDQdqA9qsvdVRv2GIqLWWbdwRJpkiiXIhlS_j4ho4vfofFCcjRuCuTfTnoc3fnoqvyfw/s400/Oculus_Official_Trailer_1_2014__Karen_Gillan_Horror_Movie_HD__168052.jpg" width="400" /></a></div>
Jakiś czas temu odbyłem dyskusję odnośnie "Oculusa" i zdałem sobie sprawę z tego, że nie wspomniałem o dziurach fabularnych, jakie ten film posiada. Nie wpłynęło to w żaden sposób na moją opinię, wciąż uwielbiam ten film i uważam go za jeden z bardziej udanych horrorów od 2010 roku, jednakże cały koncept doprowadzającego do obłędu lustra ma jedną zasadniczą dziurę.<br />
<br />
Kaylie sprowadza swojego młodszego brata i postanawia udowodnić światu, że jej ojciec nie był mordercą, a jedynie ofiarą Lustra Lassera.<br />
Przede wszystkim, jest to nędzna motywacja do igrania z tym, jak się okazuje potężnym nadnaturalnym bytem. Zwłaszcza, że lustro potrafi pierwszorzędnie mieszać każdemu w głowie i wszelkie zorganizowane przez Kaylie środki ostrożności nie zdają się na nic.<br />
<br />
Druga sprawa - lustro nie działa, kiedy jest czymś zakryte. Gdy jest odkryte, nie można mu nic zrobić, jednak wystarczy zawiesić na nim byle płachtę, aby było bezbronne i bezsilne. Logiczna konkluzja jest jedna - nie odkrywać lustra i rozdupczyć je, kiedy jest zasłonięte. Problem byłby rozwiązany.<br />
<br />
I to by było na tyle.michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-22955920633277653472016-07-24T05:39:00.000-07:002016-07-24T05:39:08.906-07:00Lucifer / Goodnight GodBless (1987) reż. John Eyres<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDb7jL67qdF5Z7_tou9OBo2dX7FQBS1i99hZ1fmGL5tNNGPiwie1oohLuF5Cf8PjfGanTDiXqSpzMvJa4qMgbNfgV9ca5eW4AGqA8Fp7o3pVoF9CM2V6D3AHOKveUPrX5C0vBCAoomDuA/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="202" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDb7jL67qdF5Z7_tou9OBo2dX7FQBS1i99hZ1fmGL5tNNGPiwie1oohLuF5Cf8PjfGanTDiXqSpzMvJa4qMgbNfgV9ca5eW4AGqA8Fp7o3pVoF9CM2V6D3AHOKveUPrX5C0vBCAoomDuA/s400/3.png" width="400" /></a></div>
W to niedzielne popołudnie nadszedł czas na zrecenzowanie kolejnego YouTube'owego seansu na ślepo. Tym razem jednak trafiłem na paździerz tak straszliwy, że musiałem robić sobie przerwy.<br />
<br />
"Lucifer", albo "Goodnight GodBless" zaczyna się od przebranego za księdza maniaka, który zaczyna strzelać do gromadki dzieci. Na tym się jednak nie kończy, bowiem szalony morderca wyżyna kolejne przypadkowe osoby.<br />
Sprawą zajmuje się policjant Joe Yamovich. Nawiązuje on kontakt z matką jedynej ocalałej po masakrze dziewczynki i dwójka zaczyna natychmiast na siebie lecieć. Ale sielanka nie trwa długo, bowiem morderca postanawia kobiecinę zarżnąć.<br />
<br />
John Eyres man a swoim koncie trylogię "Shadowchasera" z Frankiem Zagarino i żaden z tych filmów nie był tak żałosny jak "Lucifer".<br />
To nawet nie wygląda jak film budżetowy, a jak tania, koślawa amatorka. Zdjęcia nie są w jakimkolwiek stopniu ciekawe, a oświetlenie potrafi skutecznie uniemożliwić zobaczenie czegokolwiek. Innymi słowy, czarna plama jest tutaj szczytem artyzmu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBqqOwWFFene_D8LooAM5zOMbl-lv0iDZ9GKmDbvUn_Y396XlO6nbeUKAndkePTO_cgWze9CnRy2jTwAYfPefi2PBFW0KULZT1XyDhkhnFZROjnpIVpIU45OoZMaKhXvWAxxuNMNO19z4/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBqqOwWFFene_D8LooAM5zOMbl-lv0iDZ9GKmDbvUn_Y396XlO6nbeUKAndkePTO_cgWze9CnRy2jTwAYfPefi2PBFW0KULZT1XyDhkhnFZROjnpIVpIU45OoZMaKhXvWAxxuNMNO19z4/s400/2.png" width="400" /></a></div>
Z udźwiękowieniem też nie jest cokolwiek lepiej. Wszelkie szumy otoczenia wielokrotnie zagłuszały kwestie bohaterów.<br />
Montaż miejscami kuleje strasznie, sceny zabójstw montowane są tak, byleby broń Boże niczego nie pokazać. O gore można zapomnieć. Kilka czerwonych plamek na ubraniu to wszystko, co dostaniecie.<br />
<br />
Aktorstwa nie muszę chyba nawet komentować. Nie da się komentować czegoś, co nie istnieje.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLtP9Y3O95V8blyEps5VoltBBW7fG3IQDOxEIzcuqaS8FOQTR0p5D7h3OWp2h9SsM6H3M6tYfW_8OyZqn8Stg7-y5ptEhs6cmdQZ3bDqIyDI31T4jujZ1M47RQKz_9ogYMI2RQyybeILg/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="203" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLtP9Y3O95V8blyEps5VoltBBW7fG3IQDOxEIzcuqaS8FOQTR0p5D7h3OWp2h9SsM6H3M6tYfW_8OyZqn8Stg7-y5ptEhs6cmdQZ3bDqIyDI31T4jujZ1M47RQKz_9ogYMI2RQyybeILg/s400/4.png" width="400" /></a></div>
Pod względem fabuły... film posiada lekko kontrowersyjny pomysł wyjściowy, ale nie robi z nim niczego, wręcz chyba sam o nim zapomina. Nasz obłąkany księżulo jest jak Michael Myers. Porusza się jak robot, nic nie mówi, dźga tylko kolejne osoby nożem, a przez cały film nie widzimy jego twarzy.<br />
<br />
Gdyby nie przypadek, pewnie bym o tym żałosnym filmidle nie usłyszał. Przed seansem nie wiedziałem nawet na co się piszę. Ale jeśli ktoś z Was wpadnie w czeluściach internetu na ten filmowy syfilis, nie ruszajcie go. Niech ginie w mrokach zapomnienia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMeoEktheFEopoOfvgj-i8brtuIlqHjPQh8cTbxPPb7m2HyLGjpURevlQxuNWMeRevOiDZMjzaqzH6mmBUgYXWzCU6WSq9x99Tyw8i2puIuJl71cOegA-u-GBIet7VU_7YrxhEQtKuyac/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="202" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMeoEktheFEopoOfvgj-i8brtuIlqHjPQh8cTbxPPb7m2HyLGjpURevlQxuNWMeRevOiDZMjzaqzH6mmBUgYXWzCU6WSq9x99Tyw8i2puIuJl71cOegA-u-GBIet7VU_7YrxhEQtKuyac/s400/5.png" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-55209198274990292742016-07-22T06:25:00.000-07:002016-07-22T06:25:01.855-07:00Maya (1989) reż. Marcello Avallone<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ebJZL2_8r6WRwnXznfafaPZEIMZB6t-sm2UCoBg5wQ4oqnsIIKWpaab4TAR4kOrozEtsqU9Mip-oVSwzVS1kG0V1mM0lqZ8HEkFBxGjPn0-IpSXMjXRCjZcevEqlRWhRFqgm5ExPtlY/s1600/maya.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ebJZL2_8r6WRwnXznfafaPZEIMZB6t-sm2UCoBg5wQ4oqnsIIKWpaab4TAR4kOrozEtsqU9Mip-oVSwzVS1kG0V1mM0lqZ8HEkFBxGjPn0-IpSXMjXRCjZcevEqlRWhRFqgm5ExPtlY/s320/maya.jpg" width="219" /></a></div>
NOTKA: Recenzowanie nowych filmów zrobiło się już nudne.W związku z tym wpadłem na pewien pomysł.<br />
Od niedawna YouTube w swojej niesamowitej dobroci postanowił wyrzucać mi na stronę główną rozmaite B-klasowe śmiecie. Przyszedł mi do głowy pomysł na taką zabawę - wybrać kilka losowych filmów i obejrzeć je, nie wiedząc o nich niczego (bez sprawdzania ocen na filmwebie, bez czytania opisów, recenzji i tak dalej).<br />
<br />
Oniryczne kino grozy też można robić dobrze, albo źle. "Maya" z 1989 roku jest dobrym przykładem tego, jak nie powinno się tego robić. I choć w pewnym stopniu wiedziałem na co się piszę, liczyłem jednak na coś w miarę zjadliwego, albo chociaż tak pokracznego, że aż zabawnego.<br />
<br />
Amerykański archeolog Salomon Slivak przebywa w Meksyku, gdzie bada aztecką piramidę. Pewnego dnia śni mu się koszmar, a niedługo potem zła demoniczna siła zabija go u stóp wspomnianej piramidy.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUH_hzeg5yI-W80sM2LjsJrDPg8ZFOCv4Ug4AeI9p4jbjgSW0udw_mu7RFrd3WJEAn6qlRWYqvfv1TRHmvT7dhjviVigv9kGXseJgkuR2XKh9dm6M9GO7aWwJftA7LpSXPeYmYhHjpck/s1600/sddefault.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUH_hzeg5yI-W80sM2LjsJrDPg8ZFOCv4Ug4AeI9p4jbjgSW0udw_mu7RFrd3WJEAn6qlRWYqvfv1TRHmvT7dhjviVigv9kGXseJgkuR2XKh9dm6M9GO7aWwJftA7LpSXPeYmYhHjpck/s320/sddefault.jpg" width="320" /></a>Do miasteczka przybywa córka Slivaka i z pomocą bucowatego Petera postanawia odkryć, co zabiło jej ojca. Okazuje się ,że mieszkańcy miasteczka są częścią jakiegoś kultu, który niedługo będzie świętować ku czci boga śmierci, lub czegoś takiego.<br />
Dookoła dzieją się dziwne rzeczy, fabularny bałagan się pogłębia, a bohaterowie starają się jakoś wszystkiemu przeciwdziałać.<br />
<br />
"Maya" to film tani. Pierwsza jego połowa jest nienatchniona, nudna i praktycznie pozbawiona klimatu. Prawie wszyscy bohaterowie są przedstawieni jako kompletne dupki, przez co trudno jest polubić któregokolwiek z nich. Kiedy jednak przestaną zachowywać się jak skończone mendy, okazują się być pozbawionymi osobowości kukłami. Jedynymi zapadającymi w pamięć postaciami z całej tej zgrai są te dwa przerysowane gnojki, które starają się uchodzić za twardzieli. Jeden z nich napinał się do kamery tak mocno, że myślałem, że skóra na jego twarzy w końcu zacznie pękać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj18wE0HKSuea73GG0OVcVVu0DXnm-zIMKapnIll0YPbo1NFS6YL08QkKCSq_XngmvC8fV6XZAAhJMaV0CnkYiYBAgCNCaXIpZEBE2LleJ40G0Zzd1KhOu8XSS759mLbOlR7L1HA_hF5ak/s1600/majya-scene-3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj18wE0HKSuea73GG0OVcVVu0DXnm-zIMKapnIll0YPbo1NFS6YL08QkKCSq_XngmvC8fV6XZAAhJMaV0CnkYiYBAgCNCaXIpZEBE2LleJ40G0Zzd1KhOu8XSS759mLbOlR7L1HA_hF5ak/s400/majya-scene-3.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>(Proszę bardzo)</i></div>
<br />
W drugiej połowie seansu coś zaczyna się dziać. Na horyzoncie pojawia się jakaś strona wizualna, zdjęcia jakby robią się lepsze, film nawet raczy nas jedną obleśną sceną i dwoma pomysłowymi morderstwami.<br />
Niestety wszystko jest boleśnie tanie, więc mimo sporego pierwiastka brutalności, wypada mało przekonująco.<br />
<br />
"Maya" ma w zanadrzu jeszcze całkiem sporą dawkę golizny, ale raczej to całokształtu nie ratuje.<br />
<br />
"Maya" dłużyła się i męczyła niemiłosiernie. To film, który ma dosłownie momenty. Kilka dobrych scen unoszących się na powierzchni pomyj. Wszystko to piszę na świeżo po seansie i po głowie cały czas chodzą mi te trzy słowa - nudny, nienatchniony, męczący.<br />
Do zapomnienia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiipO81lshQqLiAyFLZXmerWTw3pbFZWBbctPGHsk-BcO-KlGHk9Eu7LZWlD2l0M1a-Nxj2X8rcDIL8vL17YTD0itrTHYDJya6WiBCHnGawntXjOTuvI6Kapdj7NLjeWNXdc3iU-LE5U_A/s1600/majya-scene-1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="187" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiipO81lshQqLiAyFLZXmerWTw3pbFZWBbctPGHsk-BcO-KlGHk9Eu7LZWlD2l0M1a-Nxj2X8rcDIL8vL17YTD0itrTHYDJya6WiBCHnGawntXjOTuvI6Kapdj7NLjeWNXdc3iU-LE5U_A/s320/majya-scene-1.png" width="320" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-65448854994280930452016-07-21T08:52:00.003-07:002016-07-21T08:52:50.326-07:00Silent Hill: Revelation (2012) reż. Michael J. Bassett <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXcl97sVcJg0q9mQeNaoEPMFcxV7GU8LCKeGOAgLj0xXX6byNickCirSaN9VNWovTu1YxRXs1v8anVuXkoUU4O95omo7JI7b930EqDGc2QTFjK2g1JyATMSTvE46Xvv8fIq5ytrBcukxQ/s1600/silent-hill-revelation3d-img04.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="207" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXcl97sVcJg0q9mQeNaoEPMFcxV7GU8LCKeGOAgLj0xXX6byNickCirSaN9VNWovTu1YxRXs1v8anVuXkoUU4O95omo7JI7b930EqDGc2QTFjK2g1JyATMSTvE46Xvv8fIq5ytrBcukxQ/s400/silent-hill-revelation3d-img04.jpg" width="400" /></a></div>
Na "Silent Hill: Revelation" trafiłem przypadkiem na jednym z maratonów grozy. Choć bawiłem się na nim całkiem nieźle, ni w ząb nie byłem w stanie zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Po nadrobieniu części pierwszej i odświeżeniu go sobie zacząłem rozumieć, czemu wszyscy tak bardzo tego filmu nienawidzą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCWf5HKMaPp_Lt2tfttsPxjTT9uSyJhErl_aXU1Jxp_nZQaAj3ojvvOIA3HPjuuRfkhCMZ-7REqdk5Zl5ssOgYUinopauOlYH3MYDqir5KFfofFMil1l00YLInBzl624AGmvumFjUtRPA/s1600/silent-hill-revelation-3d-07.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCWf5HKMaPp_Lt2tfttsPxjTT9uSyJhErl_aXU1Jxp_nZQaAj3ojvvOIA3HPjuuRfkhCMZ-7REqdk5Zl5ssOgYUinopauOlYH3MYDqir5KFfofFMil1l00YLInBzl624AGmvumFjUtRPA/s320/silent-hill-revelation-3d-07.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Film zaczyna się od nastoletniej Sharon... która mieszka z ojcem. Od lat uciekają, zmieniają swoje personalia, i tak dalej... ale, przed czym uciekają?<br />
Sharon, nazywa się teraz Heather i ciągle miewa makabryczne halucynacje, a w jej snach pojawia się Alessa i mówi jej, że nie wolno jej iść do Silent Hill.<br />
Film na starcie wprowadza kurewskie zamieszanie względem finału poprzednika. Co takiego zdarzyło się między tymi filmami, że Sharon wróciła, a jej matka nie. Ciągle zadawałem sobie różne pytania... aż dostałem na nie odpowiedź.<br />
<br />
Otóż...<br />
Rose, matka Sharon rozbiła jakąś pieczęć, odesłała mężowi nic nie pamiętajacą córeczkę i kazała mu ją chronić przed niejakim Zakonem Valtiel, na czele którego stoi albinotyczna Claudia Wolf, siostra Christabelli z pierwszego "Silent Hill". I "Revelations" stara się nam wmówić, że Zakon i religijni fanatycy z poprzedniego filmu to jedno i to samo, chociaż ewidentnie widać, że wcale, kurwa, nie. Christabella i jej świta byli po prostu sfiksowanymi fanatykami, cytującymi Biblię jak pojebani, a nie kultem pragnącym narodzin Boga na Ziemi. Swoją drogą, matką dla tego Boga ma być właśnie Alessa. Ta demoniczna dziewczynka, którą kazali spalić na stosie. Alessa wtedy rozbiła się na dwa byty. Sharon jest jej dobrą stroną i musi wrócić do Silent Hill, aby połączyć się z tą złą i pałajacą nienawiścią... ułóżcie sobie to wszystko w głowie i powiedzcie sami jak bardzo to nie ma sensu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqOFMEu8WSDT2dYWH0i-JllU4I-BEl_LfpzCCgrS600imPZ07b5jYjQJOOxnBgLBk_aVA0W8rpbexmhr7SecxlxJkRV3jAw2jGDueWjnQefXWzLomEBwa5FISa5IJy2XqQhbZuBQC9MNM/s1600/sh_2_4R_orig.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqOFMEu8WSDT2dYWH0i-JllU4I-BEl_LfpzCCgrS600imPZ07b5jYjQJOOxnBgLBk_aVA0W8rpbexmhr7SecxlxJkRV3jAw2jGDueWjnQefXWzLomEBwa5FISa5IJy2XqQhbZuBQC9MNM/s400/sh_2_4R_orig.jpg" width="400" /></a></div>
Oczywiście ojciec Sharon zostaje porwany, a dziewczyna, wbrew wszelkiemu rozsądkowi rusza mu na ratunek... i oczywiście daje dupy i wszystko odkręcać musi Deus ex Machina, czytaj: Pyramid-head.<br />
<br />
Jeśli cokolwiek z tego załapaliście, to jesteście naprawdę dobrzy. A teraz do rzeczy...<br />
Nie wiem, jak dużo "Silent Hill: Revelation" zaczerpnął z gier, ale twórcy musieli być ogromnymi fanami "Hellraisera".<br />
Przede wszystkim, film wywala nastrojowe, gotyckie kino grozy i zastępuje je absurdalna rozwałką pełną krwi i flaków. I na pozór nie ma w tym nic złego, ale niczym to nie przypomina pierwszego "Silent Hill".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgaFThP0kNzuxABLeJd2sZvd5-ARYWHcDfSCU_OrVCYGgFxkSnhQn6-D4clvUAWlgx2JdDaYb9wlobjLJFVsxyyWcfslxvKsLiL6XA8N0MC_JMou_izT4Lq3vesZ4jKDcVIVRXW88ct4/s1600/maxresdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgaFThP0kNzuxABLeJd2sZvd5-ARYWHcDfSCU_OrVCYGgFxkSnhQn6-D4clvUAWlgx2JdDaYb9wlobjLJFVsxyyWcfslxvKsLiL6XA8N0MC_JMou_izT4Lq3vesZ4jKDcVIVRXW88ct4/s400/maxresdefault.jpg" width="400" /></a></div>
Scenariusz to jeden wielki bałagan. Na początku zostajemy kompletnie skołowani, przez długi czas nie wiemy co, jak, gdzie, kiedy i dlaczego, aż film postanawia wysypać całą ekspozycję w jednej, góra dwóch scenach. Bohaterowie dosłownie tłumaczą wszystko, co miało miejsce do tej pory, i co dopiero będzie się działo, a później fabułka jakoś, kolejnymi absurdami zostaje popychana naprzód. Krótkie pojawienie się Rose na początku jest idealnym przykładem lenistwa scenarzystów. Kobitka pojawia się, rzuca ekspozycją i znika.<br />
<br />
Claudia Wolf jest słabym czarnym charakterem. To rozwodniona wersja Christabelli, która jest także... Cenobitką...? Jej plan nie ma zbyt wiele sensu, ona sama jest nudna i płytka.<br />
Motywacja naszej głównej bohaterki też jest kompletnie do dupy. Heather/Sharon jest uparta jak osioł. Wszyscy mówią jej, że nie może wrócić do Silent Hill, na co ona bez przerwy powtarza jak zacięta płyta, że musi ratować tatę. Musi i koniec. I, oczywiście po drodze robi wszystko to, czego Zakon od niej oczekuje.<br />
<br />
Pojawia się kilka znanych z poprzedniej części potworków, plus jeszcze kilka, których nie widzieliśmy. Wszystkie wyglądają super (poza jednym), ale ponownie wydają się one być tylko dodatkiem do historii i nie pełnią w niej żadnej większej roli.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-eu2G-vyjntlBMqSTdInObhnHhz4JaKRe_d9wKkKKX-GSF1xAiBaDyw9q_jrLCybcssmEOnjfy-uimhsaCM8X8A8BJJlNWUhNfKuukHRHLAeOrH6JBQ_DW4hEGVUyUc0fAsjNKDNNVBk/s1600/Mannequin_Monster.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-eu2G-vyjntlBMqSTdInObhnHhz4JaKRe_d9wKkKKX-GSF1xAiBaDyw9q_jrLCybcssmEOnjfy-uimhsaCM8X8A8BJJlNWUhNfKuukHRHLAeOrH6JBQ_DW4hEGVUyUc0fAsjNKDNNVBk/s400/Mannequin_Monster.png" width="400" /></a></div>
Pewnie gdybym miał jakiekolwiek emocjonalne podejście do gier, wkurwiłbym się na niego nieopisanie. "Revelation" to bardzo zły film, o pokracznym wręcz scenariuszu... ale skłamałbym mówiąc, że się na nim dobrze nie bawiłem. Po złapaniu dystansu doceniłem gore i surrealistyczną stmosferę. Technicznie film wygląda dobrze, jest intensywny i nie nudzi. Jest głupi jak cholera, ale oferuje sporo krwawej jatki.<br />
Nie polecam go nikomu. To tylko i wyłącznie Guilty Pleasure.michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-37725471251481550902016-07-20T05:20:00.001-07:002016-08-30T10:25:58.599-07:00Silent Hill (2006) reż. Christophe Gans<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6tVGzaipZgiWBRLpkshxgVhQ_-ScPJRKgt5-SOlFJ4AsdaOrcQ3pIGxV4uDUjD6IeODrm4fpxUfTAYeq0IC8bmK98a_MXDqw1F2OladYKqmTL4lqHAw74mF3omAnrUBIhwCF9PwSfams/s1600/ep138-silenthill.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="204" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6tVGzaipZgiWBRLpkshxgVhQ_-ScPJRKgt5-SOlFJ4AsdaOrcQ3pIGxV4uDUjD6IeODrm4fpxUfTAYeq0IC8bmK98a_MXDqw1F2OladYKqmTL4lqHAw74mF3omAnrUBIhwCF9PwSfams/s320/ep138-silenthill.jpg" width="320" /></a></div>
Z serią "Silent Hill" nigdy nie miałem tak naprawdę styczności. Filmy widziałem dawno temu, a w gry nigdy nie grałem, dlatego też porównań do materiału źródłowego nie będzie. Jeśli komuś się moje podejście kompletnego laika nie spodoba, wybaczcie.<br />
Na temat "Silent Hill" z 2006 roku krążą dość sprzeczne opinie, a o filmowych adaptacjach gier - głównie negatywne. Nie wiem jaką adaptacją jest film Christophe'a Gansa, ale jako horror jest zaskakująco dobry.<br />
<br />
Film szybko rzuca nas w sam środek akcji i natychmiast przechodzi do konkretów.<br />
Malutka Sharon Da Silva śni o miejscu zwanym Silent Hill i lunatykuje. Nie wiedząc co robić, matka dziewczynki, Rose zabiera małą w podróż do tajemniczego miasta.<br />
Szybko okazuje się, że miasteczko jest we władzy groteskowych stworów i fanatycznego religijnego kultu...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh77UPy070R2LeiabE0w4TQRY1rrkGfZvS2OMO0syT_u_0CqEKrceeLnjtdiliLRqZXwKMxf369PLQvNwb9krQ4liv_16seiBJDqAZpSNtWmOdUYdcOqOgUs9mhZFe3lziN7xlFHNwF2E0/s1600/silenthill03.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="235" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh77UPy070R2LeiabE0w4TQRY1rrkGfZvS2OMO0syT_u_0CqEKrceeLnjtdiliLRqZXwKMxf369PLQvNwb9krQ4liv_16seiBJDqAZpSNtWmOdUYdcOqOgUs9mhZFe3lziN7xlFHNwF2E0/s320/silenthill03.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Początek był dla mnie ciut rozczarowujący, bowiem niewiele się wówczas dowiadujemy o bohaterach. Do Silent Hill trafiamy już w 10, albo 15 minucie seansu... ale to tylko pozory, bowiem wszystko wychodzi "w praniu". Scenariusz i charyzma aktorów robią na tyle dobrą robotę, by postacie były dla widza ludźmi z krwi i kości, a nie tekturowymi wycinankami. OK, nie są specjalnie skomplikowane, ale chce się je śledzić.<br />
<br />
Choć "Silent Hill" nie pierniczy się ze wstępem, to tempo jest dość powolne. To film nastrojowy, który w wręcz hipnotyczny sposób wciąga widza w atmosferę mroku i melancholii. Strona wizualna jest obłędna, balansuje bowiem na granicy brudu, surrealizmu i gotyku w klasycznym wydaniu. Współgra z tym niesamowity (!) soundtrack, który zapewne zapożyczono z gier. I tylko CGI nie zestarzało się zbyt dobrze, animowane potworki z bliska wyglądają mało wiarygodnie.<br />
Niemniej jednak, gdy trzeba podkręcić napięcie, film robi to dostatecznie dobrze, ale też nie za mocno.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjug-xjyfDr1-i-MLVTpjFHLARQ2DQeXsVNZC9dHI3vU-8t16jywiN0F2pdM4pgW9PvLhEQ0r4_1HPKYLPlBPdZ841YWGK6MnT5GfjxYpEhlBxen0atoGJHog6411UPI5AeDJEk0_UgDY/s1600/SilentHill_5.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjug-xjyfDr1-i-MLVTpjFHLARQ2DQeXsVNZC9dHI3vU-8t16jywiN0F2pdM4pgW9PvLhEQ0r4_1HPKYLPlBPdZ841YWGK6MnT5GfjxYpEhlBxen0atoGJHog6411UPI5AeDJEk0_UgDY/s320/SilentHill_5.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Fabularnie film trzyma się dobrze, ale posiada swoje wady.<br />
Nikt nigdy nie wyjaśnia jak Silent Hill funkcjonuje, a przyczyny pojawiania się potworów nie są zbyt klarowne. Na pewno ma to związek z tą jedną dziewczynką, którą kiedyś religijny kult spalił na stosie, ale wolałbym, gdyby zostało to jakoś bardziej rozwinięte, zwłaszcza, że w takiej formie wydaje się to być wręcz wrzucone na siłę. Design kolejnych monstrów jest rewelacyjny i chciałbym, aby było ich ciut więcej. Pyramid-head pojawia się tylko w jednej scenie, co jest strasznym marnotrawstwem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggBZ4_Zf_5ySjnT3brEZThTRevrPoyCiEFGizBGqhAXy7HLoPnvuyCo9zaJUzhCpOGx-UByXtxiP6IB-7p546K3Qm8vjRFPLVDpXs4l2YSyK1X9S76GZUjNsTMsa4hdOUFAZ6OZxjUs24/s1600/shp11.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggBZ4_Zf_5ySjnT3brEZThTRevrPoyCiEFGizBGqhAXy7HLoPnvuyCo9zaJUzhCpOGx-UByXtxiP6IB-7p546K3Qm8vjRFPLVDpXs4l2YSyK1X9S76GZUjNsTMsa4hdOUFAZ6OZxjUs24/s320/shp11.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Bardzo podobał mi się fanatyczny kult Christabelli. Wyglądał jak żywcem wyjęty z jakiegoś filmu z lat 70tych.<br />
<br />
W filmie pojawia się Sean Bean.... i nie ginie!!! Niestety sam nie wiem co on i jego postać robią tu w ogóle robią. Nie ma on żadnego wpływu na właściwą akcję, jest zbędny dla fabuły i można by go spokojnie wyciąć.<br />
<br />
Wydaje mi się, że "Silent Hill" podszedł z szacunkiem do materiału źródłowego. Jako horror robi spore wrażenie. To film o gęstej atmosferze, w którą wsiąka się jak w gąbkę i zniewalającej stronie audio-wizualnej. Fabuła, choć ma swoje wady jest intrygująca, oryginalna i angażująca. To wartościowy przedstawiciel kina grozy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPbgNZdEeATP7-t5rMLzGSmGRQzo1YplJL803lbLU9pWedFrRO_Ri1xK3ISXPXsqFBlVR66iROxSF6a8YKWGhi-Qy0TGxVBtdsPABd6qDx8y6P8BJdr5M-C9dsySFsiTZF-ldGOCAJ-zw/s1600/tumblr_n8gkdbgvy71ra3z82o3_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPbgNZdEeATP7-t5rMLzGSmGRQzo1YplJL803lbLU9pWedFrRO_Ri1xK3ISXPXsqFBlVR66iROxSF6a8YKWGhi-Qy0TGxVBtdsPABd6qDx8y6P8BJdr5M-C9dsySFsiTZF-ldGOCAJ-zw/s320/tumblr_n8gkdbgvy71ra3z82o3_500.gif" width="320" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-58335546417578071242016-07-19T02:02:00.003-07:002016-07-19T02:02:56.692-07:00Koszmar z ulicy Wiązów (2010) reż. Samuel Bayer<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBFcyjZd3DTsXA2ARpaJF7REYuwn20vyQRYcEg3-Xun5y3R2tiE7Myk6ZDlDewW69f08v6USSRRbS6LLzG9BRlNH6kJd-lfGiUpB1wiWAwvE26v7jGFEzn9gmBHMBfb2rLzibynjo5SQ/s1600/Picture+12.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBFcyjZd3DTsXA2ARpaJF7REYuwn20vyQRYcEg3-Xun5y3R2tiE7Myk6ZDlDewW69f08v6USSRRbS6LLzG9BRlNH6kJd-lfGiUpB1wiWAwvE26v7jGFEzn9gmBHMBfb2rLzibynjo5SQ/s400/Picture+12.png" width="400" /></a></div>
Niedawno napisałem o czymś, co mi się podobało, czas podwinąć rękaw i wsadzić rączkę w gówno po sam łokieć. Remake "Koszmaru z ulicy Wiązów" ssie już od sześciu lat tak samo. Są osoby, które jakoś go tam lubią, ale w kategorii remake'u to najgorsza rzecz, jaka może być. Mam świadomość tego, że moje zarzuty pokrywać się będą z zarzutami miliona innych ludzi... ale skoro już przez ten chłam przebrnąłem, to napiszę o nim kilka słów.<br />
<br />
OK, nowego "Koszmaru..." nie należy rozpatrywać w kategorii profanacji, bo nie jest on aż tak zły. To po prostu bardzo zły remake, który wziął oryginalny i dobrze wykorzystany koncept i zamienił go w typowy do bólu slasher.<br />
<br />
Dzieciaki są nawiedzane we śnie przez Freddy'ego Kruegera. Przez pierwszą połowę filmu obserwujemy niejaką Kris Fowles (odpowiednik Tiny z oryginału) i za jej pośrednictwem odkrywamy, że rodzice nastolatków coś ukrywają.<br />
W oryginale ten wątek został wpleciony do historii gdzieś na przełomie drugiego i trzeciego aktu. Tutaj pojawia się to od razu, ale ponieważ zupełnie nie znamy bohaterów, nie mieliśmy czasu, żeby ich polubić, cała ta tajemnica nic nikogo nie obchodzi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe-MrAUYyW4pmwx2XMGd3DwmoRWV_OuEj7Ka9RnQEy2hHSIKPkwa5AicRyRp1Ukgr8wfb2OYbcSPDzjMwhXkOJUooeoUglOdj909quldiKxac81IdT5dgDqW4ZBqHlLJHG7co6yRSP7SE/s1600/13017_7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe-MrAUYyW4pmwx2XMGd3DwmoRWV_OuEj7Ka9RnQEy2hHSIKPkwa5AicRyRp1Ukgr8wfb2OYbcSPDzjMwhXkOJUooeoUglOdj909quldiKxac81IdT5dgDqW4ZBqHlLJHG7co6yRSP7SE/s400/13017_7.jpg" width="400" /></a></div>
Scena śmierci Kris jest wykastrowaną wersją śmierci Tiny. Przede wszystkim - jest bardzo szybka, a przez to mało efektowna. W oryginale było to coś naprawdę groteskowego. W Remake'u jest rzucanie ciałem o ściany, szybko pojawiają się cięcia, jest tylko troszkę krwi... i koniec.<br />
<br />
Nie podoba mi się też to, co zrobiono z Nancy Thompson.Wiemy o niej tyle, że jest ładna i lubi malować... i to wszystko. Rooney Mara gra ją kompletnie bez emocji, a scenariusz robi z niej zwykła, pozbawioną charakteru kukłę. Myślę, że porównywanie jej do Nancy z filmu Cravena nie ma nawet sensu.<br />
<br />
A Freddy?<br />
Freddy Krueger pozostał niezmieniony. To ten sam Freddy, którego każdy zna z pierwszych trzech części oryginalnego "Koszmaru...", tylko, że w wykonaniu Jackie'go Earle'a Haley'a w generowanym komputerowo make-upie (przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie). Wciąż się śmieje, wciąż sypie one-linerami (powtarza takie kwestie jak "How's this for a wet dream", czy "I am your boyfriend now, Nancy).<br />
Z jednej strony Haley radzi sobie zaskakująco dobrze, z drugiej zaś nie mogłem pozbyć się wrażenia, że kazano mu bezwzględnie imitować Roberta Englunda.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghvYRtz-Z5KwuLOvd8dUhtTzoicgPooChMV1vdgapsz_14gHBdf8cSTFh4gv_rPv4tFKIjTp0I00syBmvAe6WXbvOz3XvmrGR1NjZSeXNd84hegoeV1MME6OfvnU801hOUC5xYWDu7XZQ/s1600/a-nightmare-on-elm-street-2010-picture-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghvYRtz-Z5KwuLOvd8dUhtTzoicgPooChMV1vdgapsz_14gHBdf8cSTFh4gv_rPv4tFKIjTp0I00syBmvAe6WXbvOz3XvmrGR1NjZSeXNd84hegoeV1MME6OfvnU801hOUC5xYWDu7XZQ/s400/a-nightmare-on-elm-street-2010-picture-1.jpg" width="400" /></a></div>
Przy okazji Freddy'ego film stara się widza wciągnąć w pewną mała grę. Stara się bowiem zasiać ziarenko niepewności, że może Freddy tak naprawdę nie jest zły, że stał się potworem w wyniku niesprawiedliwego samosądu.<br />
Serio, ktoś liczył, że się na to nabierzemy?<br />
Po pierwsze - facet, który skonstruował sobie rękawicę z nożami na palcach nie jest zbyt dobrym materiałem na postać tragiczną.<br />
Po drugie - to jest szyte tak grubymi nićmi, że... brak słów.<br />
W oryginale Krueger został pojmany przez policję, ale wypuszczony z powodu braku dowodów. Spragnieni sprawiedliwości rodzice postanowili wymierzyć ją sami.<br />
W remake'u rodzice postanawiają zajebać Freddy'ego zaraz po odkryciu jego tajemnicy.<br />
Jest moment, kiedy Freddy mówi dzieciakom, że się mści. Oni z kolei wpadają na pomysł, że może Krueger chce im coś pokazać, żeby coś odkryli... taa, i dlatego wyżyna ich po kolei.<br />
<br />
Film nie robi nic ciekawego z materiałem źródłowym. Nie modyfikuje go, nie wzbogaca, wręcz upraszcza go i pozbawia wszystkich dobrych elementów. Wes Craven operował stroną wizualną, niepokojącą muzyką i dawał nam bohaterkę z krwi i kości. Remake zbiera elementy z całej serii, sypie różnymi nawiązaniami jak z rękawa - Nancy maluje obrazy koszmarów jak Robert Englund w "Nowym Koszmarze" i pracuje jako kelnerka - tak jak Alice z "Władcy snów", jest chłopak, który nazywa się Jesse, bo w "Zemście Freddy'ego" był bohater o tym imieniu, pojawia się scena koszmaru na pogrzebie, i tak dalej. Do tego dochodzą znajome kwestie, albo nawet całe sceny, niestety wszystko to w ramach sztampowego slashera, w którym postacie są jedynie bezbarwnym mięsem armatnim.<br />
<br />
Remake "Koszmaru..." to po prostu banał małpujący dobry film. To spłycona wersja oryginału z tragicznym wątkiem, którego finał jest dla każdego oczywistą oczywistością od początku.<br />
Profanacją, grzechem, tyfusem, czy cholerą bym go nie nazwał, bo miał kilka momentów, to po prostu gówniany remake.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisD5_TRUJSqx7thBKCid1aOId8Cy1UcIvyUmA9Dg347TcPZtqcMyVeddUIGLJAfLqYMu7kw6S1E900f-T2Y3LQgomg_GD8fsnfMePCwgXAwImtWg4lDgPhevZOIo2a5eYpznVGGRX8EY0/s1600/bluelm1rb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisD5_TRUJSqx7thBKCid1aOId8Cy1UcIvyUmA9Dg347TcPZtqcMyVeddUIGLJAfLqYMu7kw6S1E900f-T2Y3LQgomg_GD8fsnfMePCwgXAwImtWg4lDgPhevZOIo2a5eYpznVGGRX8EY0/s400/bluelm1rb.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-27619757641667156192016-07-15T11:13:00.001-07:002016-07-15T11:13:28.874-07:00Oculus (2013) reż. Mike Flanagan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Mvj0yZ7r4TeUh2xpLiDt9VrBBM143OFlJ8UR7cnE8nqSkopQgRRM-xL3BY3Pcgcx8-XGGqdIi7QjfUoKln7QiG-EEhwNpj9dxJWv699BuzPX-xmqjpRuUVJOFfXhbRx0GtK3KCqcce8/s1600/Oculus_Official_Trailer_1_2014__Karen_Gillan_Horror_Movie_HD__168052.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Mvj0yZ7r4TeUh2xpLiDt9VrBBM143OFlJ8UR7cnE8nqSkopQgRRM-xL3BY3Pcgcx8-XGGqdIi7QjfUoKln7QiG-EEhwNpj9dxJWv699BuzPX-xmqjpRuUVJOFfXhbRx0GtK3KCqcce8/s400/Oculus_Official_Trailer_1_2014__Karen_Gillan_Horror_Movie_HD__168052.jpg" width="400" /></a></div>
Horror jako gatunek musiał przejść długą drogę, zanim przeniknął do mainstreamu i przykuł uwagę Hollywood. Ale czy wyszło mu to na dobre? Na przestrzeni ostatnich lat widownia nauczona została, że mnóstwo jump-scare'ów równa się dobry horror, że to, co wyskakuje nagle z ekranu i jest głośne jest jednocześnie straszne. I jasne, masy (jak to ładnie mój "kolega po fachu" Oskar określił) Januszy Horroru łapią się na nie, ale osoby nieco bardziej obeznane, znające i kochające klasykę stawiają kinu grozy poprzeczkę o wiele, wiele wyżej. Na przestrzeni ostatnich lat horror mocno się zdegenerował, bo te najbardziej schematyczne, tanie i pełne jump-scare'ów pierdoły są wynoszone ponad niebiosa. Ale hej, to wcale nie musi znaczyć, że każdy horror powstały na przestrzeni ostatnich sześciu lat musi być do dupy, prawda?<br />
<br />
PRAWDA!?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQDidXsfqFoH9k-t3gTADpRM2aEIm5VEE6cGK79ZGp3wisGBO9RMSuAmm8tdsBzYx3eQsS72Qc_ceGEKhCjsC8__39TZHC06c72zU7fNPuPj0DSugoqqmS1hEH26qsrEDFE4g_d84Pyw/s1600/oculus-movie-katie-sackhoff.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQDidXsfqFoH9k-t3gTADpRM2aEIm5VEE6cGK79ZGp3wisGBO9RMSuAmm8tdsBzYx3eQsS72Qc_ceGEKhCjsC8__39TZHC06c72zU7fNPuPj0DSugoqqmS1hEH26qsrEDFE4g_d84Pyw/s400/oculus-movie-katie-sackhoff.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
OK, zgrywam się. Film, o którym dzisiaj mowa, czyli "Oculus", miał premierę w 2013 roku i przeszedł bez echa. W Polsce z kolei miał premierę dopiero w 2015 roku. A szkoda, bo to kurewsko dobry film.<br />
<br />
Przed laty rodzina Russellów kupiła do swojego domu pewne bardzo stare lustro. Jego obecność ma bardzo zły wpływ na ojca malutkich Kaylie i Tima i doprowadza go do utraty zmysłów. Dzieciaki wychodzą ze wszystkiego cało, jednak Tim trafia do szpitala psychiatrycznego, z kolei Kaylie ląduje w sierocińcu.<br />
Po latach rodzeństwo spotyka się ponownie, odszukuje lustro i zamierza je zniszczyć, unicestwiając przy okazji zamieszkujące je złe moce.<br />
<br />
Reżyser Mike Flanagan musi być fanem Lovecrafta, bowiem serwuje historie utrzymaną w mrocznym, pokręconym i fatalistycznym klimacie bardzo w stylu opowiadań Pana L.<br />
Nie dowiadujemy się czym tak naprawdę jest Lustro Lassera, ale wiemy, że potrafi pierwszorzędnie mącić ludziom w głowach i ma długą historię w doprowadzaniu ludzi do obłędu i ich zabijaniu. Koncept jest nie tylko oryginalny, ale i doskonale wykorzystany. Rzadko kiedy to, co widzimy i słyszymy, jest tym, co widzimy i słyszymy. Myślisz, że wgryzasz się w jabłko, a tak naprawdę trzymasz w dłoni żarówkę, i tak dalej... Tak więc o napięcie i zwroty akcji można być spokojnym. "Oculus" jest pokręcony i nieprzewidywalny.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCV6Lx0yS85211aqWNjyhvysRaVJeAgWjLSRZGovRYjxhf_F9ZQkTcTAgV4zIxTR8juOY746opNHwiolA8N83IRCxTUWS9kGHO1HmpQrKJBNGDppnokI98IOQxomA1M6-wg_17a6GDg4k/s1600/oculus-m-301_478_rgb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCV6Lx0yS85211aqWNjyhvysRaVJeAgWjLSRZGovRYjxhf_F9ZQkTcTAgV4zIxTR8juOY746opNHwiolA8N83IRCxTUWS9kGHO1HmpQrKJBNGDppnokI98IOQxomA1M6-wg_17a6GDg4k/s400/oculus-m-301_478_rgb.jpg" width="400" /></a></div>
Film równolegle opowiada dwie historie. Śledzimy rodzeństwo Russellów w dorosłym życiu i poprzez retrospekcje poznajemy czasy ich dzieciństwa i pierwszą konfrontację z Lustrem. Zrobione to jednak zostało identycznie jak w "Dotknięciu Meduzy" Jacka Golda, czyli bez przejść, co z początku może wprawiać w mała konfuzję, ale da się do tego przyzwyczaić.<br />
<br />
"Oculus" był dla mnie swego rodzaju objawieniem, bowiem dał mi wszystko, czego od dobrego horroru wymagałem. Ciekawą, oryginalną fabułę, sporą dawkę napięcia i niepokojących scen no i klimat, który wgniata w krzesło, nawet za trzecim razem. To trochę jak w "Paszczy szaleństwa", tylko poważniej i na o wiele mniejszą skalę, niemniej równie efektownie. Fani pokręconych horrorów o popadaniu w obłęd powinni być zachwyceni.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQhR4Oq7-qggtw4hXEesU4scqOO0YW7QCWIw7H0E6oKHFFm3FBGK9zxRrETGm87plLyAnUHIEM3vti_A2yNOxRvLw1pHhaDvvaod3N6CpKs9pBW4dyZLqxpq3UOelrympIP3v87NYEoSg/s1600/Oculus-Dad-Choke-Kay.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="243" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQhR4Oq7-qggtw4hXEesU4scqOO0YW7QCWIw7H0E6oKHFFm3FBGK9zxRrETGm87plLyAnUHIEM3vti_A2yNOxRvLw1pHhaDvvaod3N6CpKs9pBW4dyZLqxpq3UOelrympIP3v87NYEoSg/s400/Oculus-Dad-Choke-Kay.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-67931758807232058582016-07-12T09:28:00.004-07:002016-07-13T02:31:48.599-07:00Naznaczony (2010) reż. James Wan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulBzO2dukxFanczNOmb6GZzhyphenhyphengQAtSUke8GTxZzGXWZ0XREJxNgukQOqmLD6ZHcBMYXErtuWsZv8WMTPyYjEMfA_434EunyWeEZHx_XXsV2SQ9b2UoQel8Cl7yVNGSta1lX1K4neY-FU/s1600/insidious+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulBzO2dukxFanczNOmb6GZzhyphenhyphengQAtSUke8GTxZzGXWZ0XREJxNgukQOqmLD6ZHcBMYXErtuWsZv8WMTPyYjEMfA_434EunyWeEZHx_XXsV2SQ9b2UoQel8Cl7yVNGSta1lX1K4neY-FU/s400/insidious+%25281%2529.jpg" width="400" /></a></div>
Z "Naznaczonym" miałem spore problemy w przeszłości. Nie miałem nawet zamiaru wracać do niego kiedykolwiek, ale w ramach lipcowego cyklu recenzji postanowiłem go sobie odświeżyć. Jak się on prezentuje dzisiaj?<br />
<br />
Rodzina Lambertów wprowadza się do nowego domu. Nie dane im jednak będzie się nim cieszyć zbyt długo, bowiem pewnego dnia ich syn Dalton wpada w śpiączkę będącą zagadką dla lekarzy. Familia rozpacza, ale to dopiero początek. Pani Lambert coraz częściej widuje dziwne postacie przechadzające się po domu. Oczywiście, są do duchy i z każdym kolejnym dniem stają się coraz bardziej bezkarne. Gdy zmiana miejsca zamieszkania nie pomaga, Lambertowie proszą o pomoc badaczy zjawisk paranormalnych...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8d697lRfiXgjFghc8WcndkZx8vEnYVZAb4oRhPIcxfw9V-GI3YJihyfSdZ94qSEcW2W9YV7RhOy7FelAY5hVfDdQNaTHLEnJbJOWBDGMPRNdgG_nmZaQy8Bvkd1EGJCUHI3sC9jFtgQ/s1600/maxresdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs8d697lRfiXgjFghc8WcndkZx8vEnYVZAb4oRhPIcxfw9V-GI3YJihyfSdZ94qSEcW2W9YV7RhOy7FelAY5hVfDdQNaTHLEnJbJOWBDGMPRNdgG_nmZaQy8Bvkd1EGJCUHI3sC9jFtgQ/s400/maxresdefault.jpg" width="400" /></a></div>
Na starcie muszę przyznać, że "Naznaczony" jest o wiele lepszym filmem niż "Obecność", mimo iż fabularnie filmy są do siebie bardzo podobne. I powód ku temu jest bardzo prosty - Reżyser operuje tu jakąś stroną wizualną i nie kręci całości w nudny, byle jaki sposób. Szkoda, że sprowadza się to tylko do przepuszczenia 2/3 filmu przez szary filtr.<br />
Pozostała 1/3 to ta dziejąca się już w wymiarze duchów, który jest najlepszym elementem całości. Jego wygląd i sposób funkcjonowania jest oryginalny i niepokojący, w dodatku to jedyna partia filmu, gdzie czuć artystyczny dotyk w zdjęciach, scenografii i oświetleniu. Wszystko tu gra, a obecność mocnych kolorów cieszyła mnie niezmiernie.<br />
<br />
Fabułę można podzielić w dokładnie taki sam sposób. 2/3 to utrzymana w dość smętnym tonie historia o nawiedzeniu, w dodatku zatrzymująca się w miejscu wiele razy. Mały Dalton jest w śpiączce, jego matka zostaje sama w domu, duchy ją straszą... i tak dwa razy, zanim fabuła ruszy cokolwiek do przodu. Same sceny nawiedzeń wydawały mi się przydługie i męczące, w dodatku żadna z nich do niczego odkrywczego nie należy. To już było i będzie jeszcze milion razy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm3oS4HuHA0e683PJg_U8hhuD62cH9ooxker-0_ynEkOu_kNEl7UI2ZlctP6qdsmHK9Q1n9SQIBdbkpOrJKBulCiuQwytX4sOxo2aNr0cYLy2p9tPSwX6uRxwGcO77RysEU1H7E3bTp8k/s1600/insidious.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="167" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm3oS4HuHA0e683PJg_U8hhuD62cH9ooxker-0_ynEkOu_kNEl7UI2ZlctP6qdsmHK9Q1n9SQIBdbkpOrJKBulCiuQwytX4sOxo2aNr0cYLy2p9tPSwX6uRxwGcO77RysEU1H7E3bTp8k/s400/insidious.jpg" width="400" /></a></div>
Bohaterowie też nie powalają na kolana. Nie uważam Lambertów za zbyt interesujących, z kolei pomagający im łowcy duchów są jeszcze gorsi. Ci dwaj goście są infantylni jak cholera i nijak nie pasują do szaro-burej reszty. W dodatku nie są zbyt użyteczni, więc szanse na to, że ktokolwiek na ich widok nie wywróci oczami są niewielkie.<br />
<br />
Straszaki z kolei są... wkurwiające.<br />
Czasem to nie są nawet straszaki. Gdy coś się zaczyna dziać, zawsze rozlega się ten głośny, irytujący dźwięk, jakby ktoś jebnął pięścią w klawisze organów. To się nazywa TANIOCHA. Poza tym nie jesteśmy tacy głupi, potrafimy sami wywnioskować, że teraz dzieje się coś ważnego, nie trzema nam tego sygnalizować w tak dosadny sposób.<br />
<br />
Jest jednak jeszcze jedna rzecz odnośnie fabuły "Naznaczonego", której jakimś cudem nikt nie zdołał zauważyć. Otóż James Wan zerżnął szkielet fabuły z Hooperowskiego "Poltergeista".<br />
<br />
1.Rodzinka wprowadza się do nowego domu. Jedno z ich dzieci, które z pewnego powodu jest wyjątkowe, zostaje wciągnięte do wymiaru duchów, gdzie jest wiezione przez pewien demoniczny byt.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7ZFTsqGSkd7R4a5bL5BIqPvQwE0c3e3z3E6y9L_avtgMGdlhAELFiyeG3vZFEPF2BN3-EZU9S1J7PsgtUOVi5qVVESVuGxJWVs7ZiroILAx8CG9SiRKTuU0EW-mw50EJDPh4W5X_kUmk/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7ZFTsqGSkd7R4a5bL5BIqPvQwE0c3e3z3E6y9L_avtgMGdlhAELFiyeG3vZFEPF2BN3-EZU9S1J7PsgtUOVi5qVVESVuGxJWVs7ZiroILAx8CG9SiRKTuU0EW-mw50EJDPh4W5X_kUmk/s400/1.png" width="400" /></a></div>
2. Coraz dziwniejsze rzeczy zaczynają dziać się w domu i zrozpaczona rodzina prosi o pomoc badaczy zjawisk paranormalnych, na czele z sympatyczną, ekscentryczną starszą panią, będącą medium.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_IJB9iyVcEvrP5doxPwbfIN7g98Ird4VroT6g4ExXu2E6harKHFTHO-rbg-VA34Kkuwg7qfoS_bNYzm4FWD1wfDasaSyQhGKa8A-5CB62d6P5vLp9kjMKNJwBklarGiG1V2DVTpjl98/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_IJB9iyVcEvrP5doxPwbfIN7g98Ird4VroT6g4ExXu2E6harKHFTHO-rbg-VA34Kkuwg7qfoS_bNYzm4FWD1wfDasaSyQhGKa8A-5CB62d6P5vLp9kjMKNJwBklarGiG1V2DVTpjl98/s400/3.png" width="400" /></a></div>
3. Wszystko sprowadza się do tego, że jeden z rodziców musi udać się do wymiaru duchów, aby odszukać dziecko i sprowadzić je z powrotem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF-YA7iJP6eM6GNEIl7eUlfv0GN8CVQKGprvQXAikNReUcHutqyUhJ13sWdvcXwc0oqx4YU7b3vSyYGvqWLU-JNf52WccISb1CV0q4Pp1NFzJybhQXOM9iPZVPOWs9WyQ-tftR8N0Cdxs/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="371" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF-YA7iJP6eM6GNEIl7eUlfv0GN8CVQKGprvQXAikNReUcHutqyUhJ13sWdvcXwc0oqx4YU7b3vSyYGvqWLU-JNf52WccISb1CV0q4Pp1NFzJybhQXOM9iPZVPOWs9WyQ-tftR8N0Cdxs/s400/2.png" width="400" /></a></div>
TO nie może być tylko zbieg okoliczności.<br />
<br />
"Naznaczony" prezentuje się ciut lepiej niż ostatnim razem, gdy go widziałem, ale wciąż mocno średnio. Nie ma w nim nic, co zostałoby w pamięci widza na dłużej. Wymiar duchów wygląda oryginalnie, ale nie jest to wystarczająco dużo, by sięgać po ten film kolejny raz. Poza tym, cała reszta jest męcząca, nieciekawa i smętna do bólu. No i "Naznaczony" mógłby być rebootem "Poltergeista", niewiele mu do tego brakuje.michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-47024192663059655332016-07-11T07:56:00.001-07:002016-07-14T13:15:35.130-07:00Duch / Poltergeist (1982) reż. Tobe Hooper<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinrMQ3PDBmXQBjPmvgMOVQw7rgC9IesgoBiXsxqdVMKBCzzBnm0lSYW7VQR3Kg4fR2spxx2buVhu6nF4Q8irEJtz2kki7YGsrWHJVyPX3jUAch6L7VrSB_E02EfVksXuy8WoA_J7pG92I/s1600/poltergeist_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinrMQ3PDBmXQBjPmvgMOVQw7rgC9IesgoBiXsxqdVMKBCzzBnm0lSYW7VQR3Kg4fR2spxx2buVhu6nF4Q8irEJtz2kki7YGsrWHJVyPX3jUAch6L7VrSB_E02EfVksXuy8WoA_J7pG92I/s400/poltergeist_2.jpg" width="400" /></a></div>
Jest pewien film, o którym bardzo chciałbym napisać, jednak nie mogę tego zrobić bez ówczesnego zrecenzowania pewnego kultowego dziś filmu. Cóż... wszystko wyjdzie w praniu. Póki co...<br />
<br />
Film zaczyna się od slapstickowej komedii (dość nietypowy początek jak na horror), w czasie której poznajemy naszych bohaterów - rodzinkę Freelingów. Wprowadzili się do nowo postawionego domu z wielkim, pokracznym drzewem w ogrodzie i na pozór wszystko jest w porządku.<br />
Pewnego wieczoru jednak, mała Carol Anne zaczyna słyszeć czyjeś głosy. Wygląda na to, że duchy nawiedziły dom. Najpierw zaczęły przestawiać meble i doprowadzać należącego do rodziny psa do szału, a potem wciągnęły Carol Anne do innego wymiaru. Zrozpaczeni Freelingowie proszą o pomoc badaczy zjawisk paranormalnych...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCapspmnKMol5-sz7_NFx6U1Bua9YxbwE5vV-DaLdf0rvy1RiP3h6jv1q9KWQ2hHheOcengYYkkQWcMfW1mcF5xLkdlU77NwznjMqqZBTRp6LbVUWs2mZKCu9SBPpfVV6hb1DvMGdDaC0/s1600/poltergeist-spirit-richard-lawson-martin-casella.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCapspmnKMol5-sz7_NFx6U1Bua9YxbwE5vV-DaLdf0rvy1RiP3h6jv1q9KWQ2hHheOcengYYkkQWcMfW1mcF5xLkdlU77NwznjMqqZBTRp6LbVUWs2mZKCu9SBPpfVV6hb1DvMGdDaC0/s400/poltergeist-spirit-richard-lawson-martin-casella.jpg" width="400" /></a></div>
"Poltergeist" to nad wyraz dziwny film.<br />
W pierwszej kolejności - film został napisany i wyprodukowany przez Stevena Spielberga... i trudno tego nie dostrzec. Początek filmu w żadnym calu nie przypomina kina grozy, bardziej nieco infantylną i przerysowaną komedię familijną.<br />
Później, gdy duchy wkraczają do akcji, do worka zostają wrzucone elementy fantasy i kilka mocno groteskowych scen. A później to wszystko się miesza ze sobą.<br />
<br />
"Poltergeist" to kombinacja slapsticku, komedii familijnej, fantasy i horroru, jednak w kompilacjach wywołujących u widza głębokie zdumienie. To ewidentnie nie jest wizja jednej osoby. Ze slapsticku przeskakujemy do dramatu rodziny, z latającej i śmiejącej się książki przeskakujemy do zrywania sobie skóry z twarzy, i tak dalej...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7ZjNhFrAMcqHPO1_STEEIe4Hex2864QUxvStbBDTK5czp4bgCfEuUqXamTE4z2BNiBVKdnYMgoeq0yIwE5k3ivX0XN_HjCKNNLUxvDPO4jsgHdBl8eIFA2yW2YhW0y8s1wFhRyyrERFQ/s1600/poltergeist-movie-ghost-doorway-tobe-hooper1-e1338401497231.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="162" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7ZjNhFrAMcqHPO1_STEEIe4Hex2864QUxvStbBDTK5czp4bgCfEuUqXamTE4z2BNiBVKdnYMgoeq0yIwE5k3ivX0XN_HjCKNNLUxvDPO4jsgHdBl8eIFA2yW2YhW0y8s1wFhRyyrERFQ/s400/poltergeist-movie-ghost-doorway-tobe-hooper1-e1338401497231.jpg" width="400" /></a></div>
No ale, producentem całości jest reżyser E.T. Napisał on scenariusz razem z dwoma facetami odpowiedzialnymi za serial "Kojak" i oddał reżyserię gościowi, który nakręcił "Teksańską masakrę piła mechaniczną".<br />
<br />
Jednakże, cały ten konwencyjny rozpierdol został wcielony w życie bardzo dobrze.<br />
Freelingowie skradną serce każdego, bo są uroczą rodziną graną przez świetnie spisujących się aktorów.<br />
Efekty specjalne, jak na 1982 rok trzymają się niezwykle dobrze, a wykonanie niektórych z nich robi wrażenie i dziś.<br />
Poza tym, film ma swój niepowtarzalny urok. Duża część komedii działa, akcja jest dla widza angażująca, a cała ta dziwaczna historyjka mimo wszystko ciekawi. To infantylny, niezrównoważony bałagan, ale mimo wszystko przyjemny w odbiorze. Osoby szukające pełnoprawnego horroru załamią nad nim ręce, inni jeśli się zdystansują powinni się w miarę dobrze bawić.<br />
<br />
Warto też wspomnieć, że "Poltergeist" wyznaczył też ścieżkę, którą podążyło wiele niedawnych produkcji z "Obecnością" na czele.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZRnE3V73TEp45scWxWZlGcxfUfa7mK5y5x9Qyr7IG5AKhsQ8eGZRMKCwPyACex01oWgbSWF6NdBTY9Xh59l8C1B6GKP2IQ55pSOL-0SzCpTRVwf8VNfHXVf-6HzJPmiG68YZ29mpsjlI/s1600/Zelda-Rubinstein-in-Poltergeist-1982-Movie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZRnE3V73TEp45scWxWZlGcxfUfa7mK5y5x9Qyr7IG5AKhsQ8eGZRMKCwPyACex01oWgbSWF6NdBTY9Xh59l8C1B6GKP2IQ55pSOL-0SzCpTRVwf8VNfHXVf-6HzJPmiG68YZ29mpsjlI/s400/Zelda-Rubinstein-in-Poltergeist-1982-Movie.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-18831531689500770832016-07-10T07:58:00.000-07:002016-07-10T14:13:32.397-07:00Obecność (2013) reż. James Wan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjy60tozsWrnOdswsDI3vbK-G8G_UXKrXOHRPmQIkNYmAxD3hbTT1E5kF7TZ76Fkg2xzZIdo9HBq82Akodk_FZE1iqbIL5DnUHWCCMA3da9Yj7UCD3RF9adXSyWEz4qi5-BRyVkBoFAJY/s1600/The-Conjuring-Header.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjy60tozsWrnOdswsDI3vbK-G8G_UXKrXOHRPmQIkNYmAxD3hbTT1E5kF7TZ76Fkg2xzZIdo9HBq82Akodk_FZE1iqbIL5DnUHWCCMA3da9Yj7UCD3RF9adXSyWEz4qi5-BRyVkBoFAJY/s400/The-Conjuring-Header.jpg" width="400" /></a></div>
Lipiec zacząłem od zrecenzowania kilku naprawdę kiepskich filmów i niedawno pomyślałem, że pójdę za ciosem i zrobię małą odskocznię od typowego dla bloga tematu. Zajmę się bowiem nowymi horrorami, od 2010 roku wzwyż, a to oznacza tylko jedno - będzie dużo taplania się w gównie.<br />
<br />
Na pierwszy ogień pójdzie film, który sprawił, że na długi czas straciłem wiarę w współczesne kino grozy. Mowa tu oczywiście o wielbionej przez wszystkich "Obecności" Jamesa Wana.<br />
<br />
Wielodzietna rodzinka Perronów wprowadza się do tajemniczego starego domu. Od razu zaczynają się tam dziać różne dziwne rzeczy. Dzieci widzą postacie w ciemnościach, jedna z dziewczynek ma wymyślonego przyjaciela, na ciele mamuśki Perron znikąd pojawiają się siniaki, a bezczelne zjawy wywlekają domowników z ich łózek w środku nocy.<br />
<br />
Perronowie proszą o pomoc małżeństwo demonologów i znanych łowców duchów. Warrenowie są, moim zdaniem najciekawszym elementem całego filmu. Niestety, przez połowę filmu są zepchnięci na dalszy plan na rzecz parady horrorowych sztamp i schematów.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD6mOgbcj5aPWvjFjG02oBRgdzYlIBrWBDoBhTxgIvySJ-I1ggRab9cp3IVU0xlqgKnLCFd7YiS9c-LgqSKbhGapORKnvu6yl9dYMH_UFSu4Eym1sUTdgDiZHYtaQhk6Lr5pSWnllU1YE/s1600/Annabelle_doll_the_conjuring.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD6mOgbcj5aPWvjFjG02oBRgdzYlIBrWBDoBhTxgIvySJ-I1ggRab9cp3IVU0xlqgKnLCFd7YiS9c-LgqSKbhGapORKnvu6yl9dYMH_UFSu4Eym1sUTdgDiZHYtaQhk6Lr5pSWnllU1YE/s400/Annabelle_doll_the_conjuring.jpg" width="400" /></a></div>
"Obecność" to przede wszystkim typowe old dark house story z egzorcyzmem i łowcami duchów na doczepkę (bo wtedy to jeszcze było dla wszystkich cool) i dopiskiem "oparte na faktach".<br />
Przede wszystkim, razi tu brak jakiejkolwiek interesującej strony wizualnej. Film nakręcony jest w taki prosty, pozbawiony stylu sposób. I jasne, można pomyśleć, że to w ramach takiej post-dokumentalistycznej konwencji, jednak w okolicach trzeciego aktu pojawiają się duchy, dostajemy pod koniec opętanie bardzo w stylu "Evil Dead" Sama Raimiego (serio, brakowało mi tylko, żeby ta babka powiedziała "Join us!") i cała ta pseudorealistyczna otoczka idzie w drzazgi.<br />
<br />
Po drugie, film Jamesa Wana to parada ogranych gatunkowych klisz i schematów, w dodatku bezwstydna. Jest tu wszystko:<br />
- Film zaczyna się od pisanej narracji o rodzinie Warrenów i, że wydarzenia przedstawione w filmie są tak straszne i przerażające, że bla, Bla, BLA... "Teksańska Masakra piła mechaniczną" zaczynała się w identyczny sposób.<br />
- szczekający pies, który jako jedyny wyczuwa, że coś jest nie tak<br />
- zejście do piwnicy z bardzo słabym źródłem światła (w tym przypadku zapałką), które musi w jednym momencie obowiązkowo zgasnąć.<br />
- szkieletem fabuły jest ograny schemat, w którym grupa ludzi trafia do opuszczonego domu z mroczną tajemnicą i dookoła dzieją się dziwne rzeczy. Kino przemaglowało to na różne, różniste sposoby, eksperymentowało, wyśmiewało konwencję, a "Obecność" przeprowadza to w boleśnie typowy i przewidywalny sposób.<br />
- jest nawet krzesło, które samo się buja i dziewczynka widząca zmarłą osobę. Dajcie spokój...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZdw7I3OO0BP4WQEheboBloaJPqKuAgJgWht2KYubPF2uJmUHvRkmVw5xG87fD4ycBVfDgoUTjcgSsBCmQR3PujHbohblcRqxVXIx-EvweVxhbIF6g9EDEMDDTjWStmVHjlvpK07Ir2AU/s1600/806076471.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZdw7I3OO0BP4WQEheboBloaJPqKuAgJgWht2KYubPF2uJmUHvRkmVw5xG87fD4ycBVfDgoUTjcgSsBCmQR3PujHbohblcRqxVXIx-EvweVxhbIF6g9EDEMDDTjWStmVHjlvpK07Ir2AU/s400/806076471.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Kolejna rzecz, z którą mam problem to bohaterowie.<br />
Małżeństwo Warrenów jest jedyną rzeczą, która mnie trzymała przed ekranem i sprawiała, że cokolwiek mnie to wszystko obchodziło. To na nich powinien być położony największy nacisk. To oni mają backstory, to oni są świetnie zagrani, to oni mają chemię i emocjonalną więź. Poza tym, są łowcami duchów i wiemy, że kiedyś spotkało ich przez to coś złego Gdyby film skupił się na nich, na ich pracy i na tym jaki wpływ ma na ich związek, dostalibyśmy o wiele lepszy film.<br />
Zamiast tego pierwsze 50 minut spędzamy z Perronami, którzy są ewidentnym mięsem armatnim. Nie poznajemy ich w żaden konkretny sposób, są tu tylko po to, żeby działo im się coś złego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilshld-ZTioo9xX-llXAfFhXymp5OKV6v4GLKEZQGAyNVsZhx6mrj3Tu2KbljqJfwpuqA50uRrDm8x3ffCTrROP6-nj9I0RxRjaY6vAOb9t-wbLaqWoZTEP0jd8BurnFaqRIpz_1yXx5o/s1600/Patrick-Wilson-and-Vera-Farmiga-as-Ed-and-Lorraine-Warren-in-The-Conjuring-2013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="210" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilshld-ZTioo9xX-llXAfFhXymp5OKV6v4GLKEZQGAyNVsZhx6mrj3Tu2KbljqJfwpuqA50uRrDm8x3ffCTrROP6-nj9I0RxRjaY6vAOb9t-wbLaqWoZTEP0jd8BurnFaqRIpz_1yXx5o/s400/Patrick-Wilson-and-Vera-Farmiga-as-Ed-and-Lorraine-Warren-in-The-Conjuring-2013.jpg" width="400" /></a></div>
Innym problemem filmu jest to, że pokazuje i mówi zbyt dużo. Dom Perronów skrywa tajemnicę - wszystko zostaje wyłożone w jednej scenie i okazuje się być sporym rozczarowaniem.<br />
Wiemy, że Warrenom coś się złego przydarzyło - i to też zostaje wyłożone w jednej scenie i okazuje się być rozczarowującym. Co więcej, nie ma to żadnego wpływu na stosunek bohaterów do sprawy i równie dobrze można by tę rzecz wyciąć.<br />
W ogóle, historia Perronów byłaby o wiele ciekawsza, gdyby wyciąć cały pierwszy akt i dowiedzieć się wszystkiego dopiero, gdy Warrenowie ich odwiedzają.<br />
Niestety, w horrorach czasem mniej znaczy więcej.<br />
<br />
"Obecność" miała głośną kampanię reklamową. Wszyscy ciągle nawijali jaki ten film jest straszny, jaki on jest bardzo oparty na faktach i w ogóle bójcie się! Gdyby nie ten cały absurdalny hype to pewnie zginęłaby w natłoku podobnych produkcji.<br />
Niestety, ale film Jamesa Wana osiągnął sukces za sprawą ludzi nieobeznanych w horrorze, którym dosłownie powiedziano, że mają się bać.<br />
<br />
Zabawne jest jednak to, że "Obecność" miała potencjał na bycie czymś stokroć lepszym. Miała parę bohaterów, wokół której można było stworzyć ciekawą historię. Patrick Wilson i Vera Farmiga są świetną filmową parą i to właśnie oni ciągną całość w górę. Poza tym to nudny i męczący seans, który można sobie odpuścić.<br />
<br />
Atmosfera grozy praktycznie tutaj nie istnieje. Są chwile intensywne, są chwile, gdy budowane jest napięcie, ale w gruncie rzeczy widz łapany jest za rączkę i prowadzony przez różne, czasem boleśnie oklepane horrorowe klisze.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzvHOqpbdiXKvFQPZfDjHexYP7bf7HSSlPKMJHvPgVH9gVoD6IBIfdCA8xsRCr835kvNCOlQ3EF8lBL4zRBELmiGZA7tP8badY5Y7_9ihTbIM5_1QUnkkUgx7It0zCNFBQ1J7X45CM9nI/s1600/the_conjuring_-_h_-_2013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzvHOqpbdiXKvFQPZfDjHexYP7bf7HSSlPKMJHvPgVH9gVoD6IBIfdCA8xsRCr835kvNCOlQ3EF8lBL4zRBELmiGZA7tP8badY5Y7_9ihTbIM5_1QUnkkUgx7It0zCNFBQ1J7X45CM9nI/s400/the_conjuring_-_h_-_2013.jpg" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-85611780218155247792016-07-08T07:37:00.001-07:002016-07-08T07:38:10.148-07:00Dlaczego AVP2 - Requiem ssie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUnCd59ryF1ansJJxn2T89M-9J71sSZ_-tz6nmITh9LtqT6xiKm1yYO666V4kxxaRofKnP4U_61Y6Vmv2y72jcs3FcAkS_gOEKaf8RRbhGTA1msvdJwhgekesw-oVoye4fnIN4tMdrgiw/s1600/alien-vs-predator-requiem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUnCd59ryF1ansJJxn2T89M-9J71sSZ_-tz6nmITh9LtqT6xiKm1yYO666V4kxxaRofKnP4U_61Y6Vmv2y72jcs3FcAkS_gOEKaf8RRbhGTA1msvdJwhgekesw-oVoye4fnIN4tMdrgiw/s400/alien-vs-predator-requiem.jpg" width="400" /></a></div>
Myślałem nad napisaniem recenzji "AVP2: Requiem" przez dwa dni i nie byłem w stanie jej nawet zacząć. Bo to jest najgorsze, co mógłbym zrobić - przedstawić ten film w przyzwoity sposób. W produkcję tego czegoś nikt nie włożył jakiegokolwiek wysiłku, więc dlaczego ja mam się starać? Postanowiłem, że pieprzyć wszystkie formalności i zapraszam was na listę pięciu powodów "Dlaczego Obcy kontra Predator 2 ssie".<br />
<br />
1. Zarówno Predatorzy, jak i Ksenomorfy to kompletni idioci.<br />
Podążając za zakończeniem poprzedniego filmu rodzi się PredAlien i obecni na statku Predatorzy próbują go zatłuc. Tylko, że pomimo wszystkich swoich urządzeń do namierzania nie są w stanie go trafić, co skutkuje rozbiciem się statku na Ziemi. Ostatni ocalały łowca, zamiast uruchomić system autodestrukcji, jak to zwykle mają w zwyczaju, wysyła sygnał S.O.S.<br />
Na ziemię przybywa elitarny łowca i okazuje się on być jeszcze większym nieudacznikiem. Serio, każde jego starcie z Obcymi wiąże się z jakąś katastrofą, między innymi rozpieprzeniem cholernej elektrowni.<br />
Ksenomorfy z kolei wyglądają okropnie tanio i byle gnojek z pistoletem jest w stanie ich zabić. Predator nie ma czasami najmniejszego problemu, żeby się do takiego zakraść i wbić mu włócznię do łba.<br />
<br />
2.To najgorzej nakręcony film, jaki w życiu widziałem.<br />
Wszystko jest wyciemnione, skąpo oświetlone, często kręcone maksymalnie z bliska i trzęsącą się kamerą. A ponieważ wilcza część akcji dzieje się w nocy, wielokrotnie byłem zmuszany gapić się na wielką czarną plamę, okrywającą cały ekran. Czasem nie byłem w stanie rozróżnić pojedynczych ujęć.<br />
Zakładam, że film był bardzo tani i twórcy starali się desperackimi metodami zakryć braki w scenografii i gównianą choreografię walk. Cóż, udało im się.<br />
<br />
3. Film nie ma bohaterów.<br />
Ludzie w AVPR są całkowicie zbędni. Nie pełnią oni żadnej roli w fabule poza bycie mięsem armatnim. Większość bohaterów to bezbarwni nastolatkowie bez osobowości, bez jakiegokolwiek tła, na poziomie pierwszego lepszego slashera.<br />
Gdy ma się w dupie bohaterów, ma się w dupie cała historię, a zarówno seria o Obcym jak i Predatorze pełna jest pamiętnych i ciekawych postaci. Skutkuje to brakiem jakiegokolwiek napięcia i napędzającą się coraz bardziej nudą.<br />
<br />
4. Film nie ma własnej osobowości.<br />
Twórcy wiedzieli, że robią coś okropnego, dlatego też poczynili masę nawiązań do poprzednich filmów. Jest bohater, który nazywa się Dallas. Jest starcie Ksenomorfów z Gwardią Narodową, które wygląda identycznie jak to z "Aliens". Predator stąpając po wodzie traci swój kamuflaż. I tak dalej, i tak dalej.<br />
Zazwyczaj jestem fanem takich smaczków, ale tutaj to sygnał dla widza, że w tym czasie mógłby oglądać o wiele lepszy film. Poza tym, te nawiązania są jedynym dobrym aspektem całego AVPR.<br />
<br />
5. Obcy na Ziemi.<br />
O ile w pierwszym AVP jeszcze można było przeboleć, że Ksenomorfy były na Ziemi przez cały czas, tak tutaj rozpierzchły się po całym mieście. Ludzie ich widzieli. Rząd z nimi walczył. Cała ciągłość fabularna zostaje rozpieprzona w drobny mak, a wszystkie starania Ellen Ripley, żeby Obcy nie dostali się na Ziemię wydają się być... śmieszne.<br />
<br />
Cóż mogę jeszcze rzec...<br />
Ten film został nakręcony przez dwóch grafików komputerowych i ponosi klęskę na każdym możliwym polu - reżyseria, aktorstwo, praca kamery, scenografia, scenariusz.<br />
AVPR w ogólnym rozrachunku nie wygląda nawet jak film kinowy, tylko jakaś tania ramotka direct-to-video. Wrzucona bez pomysłu masa gore w niczym tu nie pomoże.<br />
<br />michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-49291861358367947472016-07-05T04:48:00.000-07:002016-07-05T04:48:28.954-07:00AVP: Obcy kontra Predator (2004) reż. Paul W.S. Anderson<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0rJUztxhGuzNp_J4cgVyYibhh3ST-Cez3rP0KL9SQyw4WzuAe1b77Pn4OHsq6CIBMvEZ-ozuX6YCEjAnDx51-USvQrTwEDdsa3rWaNt6eaX5J9iypy6keHqbCTxzd2uYDWbvS7goYEYU/s1600/avp-alien-vs-predator-pic-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="167" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0rJUztxhGuzNp_J4cgVyYibhh3ST-Cez3rP0KL9SQyw4WzuAe1b77Pn4OHsq6CIBMvEZ-ozuX6YCEjAnDx51-USvQrTwEDdsa3rWaNt6eaX5J9iypy6keHqbCTxzd2uYDWbvS7goYEYU/s400/avp-alien-vs-predator-pic-2.jpg" width="400" /></a></div>
Prywatny satelita należący do Weyland Industries odkrywa nieznane źródło energii na Antarktydzie. Okazuje się nim być tajemnicza piramida. Charles Weyland organizuje ekspedycję mającą na celu zbadanie tajemniczego obiektu.<br />
W międzyczasie na Ziemię przybywają Predatorzy, aby polować. Okazuje się ,że owa piramida jest terenem łowieckim przeznaczonym dla początkujących łowców z kosmosu. Wewnątrz budowli znajduje się zahibernowana królowa Ksenomorfów i gdy tylko się budzi natychmiast składa jaja.<br />
Jaja się wykluwają i facehuggery natychmiast zajmują się członkami ekspedycji...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5cpgiCty0o4bCLjkFykH5Mqd7Q11MK2aWcuimeDEH8XIvU8eR4WaWihamj7Elc-BzCBLU-nFHTCOXXLhFb3qvAg2VQcCkroyAbQKKMOXc0koC-AOlmwkaBaYcqEX0Q8y0pvCYDFqwKf0/s1600/avp-faceoff.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5cpgiCty0o4bCLjkFykH5Mqd7Q11MK2aWcuimeDEH8XIvU8eR4WaWihamj7Elc-BzCBLU-nFHTCOXXLhFb3qvAg2VQcCkroyAbQKKMOXc0koC-AOlmwkaBaYcqEX0Q8y0pvCYDFqwKf0/s400/avp-faceoff.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Kiedyś, gdy byłem młodszy lubiłem obie części "AVP" nie bacząc na wszystkie negatywne opinie. Teraz, nieco starszy postanowiłem zweryfikować swój światopogląd. No i... jest źle. Jest tak źle, jak mówią.<br />
Nad scenariuszem czuwały trzy osoby, w tym sam Dan O'Bannon. Crossover Obcego i Predatora doczekał się masy komiksów i gier, a twórcy, zamiast zaczerpnąć z nich garściami,<br />
zaserwowali nudną, głupią, sztampową i pozbawioną wyrazu historyjkę.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSXH5memXxAfy7AY5E7Tqf5uZm3rTVoRpTHwhyHY5Irvhcao3z9V6P_r3LVzOVSSG896EkJBkF4FvCzR6Hg81InHd_A9_5PewkMxaxnbj7y4X2yhQtaTt8hNvqob3qq1jxHkZtUWHaA8/s1600/avp-2004-poster.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSXH5memXxAfy7AY5E7Tqf5uZm3rTVoRpTHwhyHY5Irvhcao3z9V6P_r3LVzOVSSG896EkJBkF4FvCzR6Hg81InHd_A9_5PewkMxaxnbj7y4X2yhQtaTt8hNvqob3qq1jxHkZtUWHaA8/s400/avp-2004-poster.jpg" width="400" /></a><br />
Przede wszystkim - bohaterowie są nudni, a większość z nich poznajemy tylko z imienia. Protagonistka filmu jawi się najpierw jako ten stereotypowy jedyny głos rozsądku w całej grupie nieodpowiedzialnych facetów, a później nie robi ona absolutnie niczego dla rozwoju fabuły. Po prostu... jest.<br />
Ktoś też wpadł na chory pomysł, żeby zrobić z Predatorów antybohaterów. Dlatego też pod koniec ostatni ocalały Drapieżca brata się z naszą protagonistką... jedyne czego w tym obrazie nędzy i rozpaczy zabrakło to jakiś wątek romansowy między tą dwójką... ale o tym powiem jeszcze później.<br />
<br />
Wizualnie film też nie oferuje sobą zbyt wiele. Zdjęcia są przeciętne, muzyka jest nudna i nienatchniona, o budowaniu jakiegokolwiek napięcia, czy atmosfery grozy w ogóle nie ma mowy. "AVP" nie stara się wzbudzić u widza jakichkolwiek emocji.<br />
A poziom brutalności? Cóż... PG13. I twórcy zrobili co się dało, byle krwi było jak najmniej, a przekleństwa odpowiednio zagłuszone.<br />
Scenografie walk to istny żart. Ksenomorf i Predator skaczą na siebie, rzucają sobą o ściany i... tyle. Nie jest to dynamiczne, nawet nie wygląda wiarygodnie. Akcja w "AVP" jest jak w "RoboCopie 3".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWKdhdkAnBh0d_SbXTkUTdLwwfp_7Y3dzvJiPpwS6RjsQ6sZ7KTle9yGiubNksC8HNPR3hmOTNtfcWLLbH7DM1cIdPCvEBfTVVURbZq1Dg_6tTq18sKtATqCEOpebUmgrrGSaGh4u4Ag/s1600/avp-alien-vs-predator-pic-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWKdhdkAnBh0d_SbXTkUTdLwwfp_7Y3dzvJiPpwS6RjsQ6sZ7KTle9yGiubNksC8HNPR3hmOTNtfcWLLbH7DM1cIdPCvEBfTVVURbZq1Dg_6tTq18sKtATqCEOpebUmgrrGSaGh4u4Ag/s400/avp-alien-vs-predator-pic-3.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
No i na koniec, Predatorzy są nad wyraz nieporadni i głupi, a Ksenomorfy nie zostają w tyle, wręcz same wystawiają się na odstrzał.<br />
<br />
Kiedyś napisałem o "Alien: Resurection" jako o "ekranizacji fanfika". Film był głupawy, przerysowany, ale w taki zabawny sposób, bo nie traktował siebie mega serio. Twórcy wiedzieli, że mają absurdalny koncept pod ręką, więc nie podcinali sobie skrzydeł.<br />
"AVP" też jest jak ekranizacja fanfika... bardzo kiepskiego fanfika. Dzieło Andersona nie wywołuje u widza żadnych emocji, nie ma sobą nic do zaoferowania zarówno w kwestii fabuły, postaci, klimatu jak i akcji. Wszystko jest smętne, nudne, pozbawione wyrazu, przeciętne... po prostu słabe. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że zanim ogarnie was wściekłość, po prostu uśniecie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFe3O32366IDlOXgk4uae5WyxISXF7wqWowXaE8ZSawegvnNsaRQtHp6S-_wGfMyUevNZJAjpK68S3NvGOW-1yTxfNuX53HmUPm7Ny4wPev7fiSnJN-zdBWYHosHZNN1wMon-rs_LVUIg/s1600/Pyramids.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="252" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFe3O32366IDlOXgk4uae5WyxISXF7wqWowXaE8ZSawegvnNsaRQtHp6S-_wGfMyUevNZJAjpK68S3NvGOW-1yTxfNuX53HmUPm7Ny4wPev7fiSnJN-zdBWYHosHZNN1wMon-rs_LVUIg/s400/Pyramids.png" width="400" /></a></div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3724328878941783351.post-4396854879790766642016-07-04T06:40:00.002-07:002016-07-04T06:41:09.218-07:00Wzgórza mają oczy (1977) reż. Wes Craven<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjptyelPpcOdTUjQZIPU7esDobpZ29ON6AXe5kI1ziRa4Wq1elY3qU1ppvwR1BSFvN7rP5y45yBxNikydaWsQxwlX1jNqCpxQaKvyh6qAqWmv2BUw8hJsR2eq2DyyNoA1xzZ7BCbZQcCeg/s1600/thehillshaveeyes.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjptyelPpcOdTUjQZIPU7esDobpZ29ON6AXe5kI1ziRa4Wq1elY3qU1ppvwR1BSFvN7rP5y45yBxNikydaWsQxwlX1jNqCpxQaKvyh6qAqWmv2BUw8hJsR2eq2DyyNoA1xzZ7BCbZQcCeg/s400/thehillshaveeyes.png" width="400" /></a></div>
Nie obiecywałem sobie wiele po "Wzgórza mają oczy". Liczyłem na przyjemne, klimatyczne B w reżyserii mistrza.<br />
<br />
Rodzinka Carterów zmierza do Kaliforni. Po drodze zamierzają odwiedzić starą kopalnię złota. Niestety błądzą na pustkowiu, ich samochód się psuje i zmuszeni są przeczekać noc pośrodku niczego. Nie wiedzą jednak, że trafili do miejsca opanowanego przez zmutowanych kanibali. Teraz muszą jakoś przetrwać noc...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjov6LqHi8Vwrn7GzVr0wf3z0Ix_9gbGrPhFMNZ_6BUEccnhPRL3vywkjzRl7dCVKA2G1mbt2RqWTaymHxsAk7mQ3rXQq7WB-2mYMdS2iu94NC32V-ouT1k_xWXMOL16QcbokZv1x-sH5s/s1600/hillseyes2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjov6LqHi8Vwrn7GzVr0wf3z0Ix_9gbGrPhFMNZ_6BUEccnhPRL3vywkjzRl7dCVKA2G1mbt2RqWTaymHxsAk7mQ3rXQq7WB-2mYMdS2iu94NC32V-ouT1k_xWXMOL16QcbokZv1x-sH5s/s400/hillseyes2.jpg" width="400" /></a></div>
Początek filmu był całkiem obiecujący. Bohaterowie nie należeli do specjalnie sympatycznych, ani rozgarniętych, ale brudny, surowy klimat wylewał się z ekranu. Pustkowie za dnia miało swój urok. Do tego doszła całkiem niezła opowieść o wspomnianych wcześniej kanibalach. Wszystko zapowiadało się ciekawie... aż zapadł zmrok.<br />
Akcja zwolniła, pojawiły się pierwsze dłużyzny, zaczęło wiać nudą i mrokiem, ale takim, że nie było prawie w ogóle widać, co się dzieje. Ktoś gdzieś zginął, ktoś się gdzieś zawieruszył, ale nie ma w tym żadnego napięcia bo widz z trudem odróżnia co jest czym na ekranie. I tak przez cały drugi akt.<br />
<br />
Kanibale wyglądają niczego sobie i szkoda, że zdegradowano ich do roli slasherowych zabójców. Można było ten koncept ciut bardziej rozwinąć.<br />
Głupota bohaterów bywa czasami nieznośna i z każdą kolejną minutą widz ma ich coraz bardziej w dupie, a co za tym idzie nuda doskwiera jeszcze bardziej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qBUD_TRb-zFqYZKQdD1ByRh6QfJUjHnqJQvzRCC1IcJOMPnDNKj5NF_w4KZXZ2GF8RIAqypUwLKQuFcyGHEgj7PIYtI3rJZZlUg8s8DW1RlRZGMag7V8OrhjC3WvgKAcPfxH235CHqs/s1600/the-hills-have-eyes-trailer-01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qBUD_TRb-zFqYZKQdD1ByRh6QfJUjHnqJQvzRCC1IcJOMPnDNKj5NF_w4KZXZ2GF8RIAqypUwLKQuFcyGHEgj7PIYtI3rJZZlUg8s8DW1RlRZGMag7V8OrhjC3WvgKAcPfxH235CHqs/s400/the-hills-have-eyes-trailer-01.jpg" width="400" /></a></div>
Gwoździem do trumny jest scenariusz, który zaczyna się ciekawie, a potem kompletnie kończą mu się pomysły. Nie ma tu nawet jakiegoś konkretnego gore, czy brutalności, a takie coś pasowałoby tutaj idealnie.<br />
Akcja rozkręca się znowu, gdy wschodzi słońce, nastaje dzień i w końcu jesteśmy w stanie cokolwiek zobaczyć. I może finał zrobiłby na mnie jakiekolwiek wrażenie, ale byłem tak wynudzony i zmęczony, że przyjąłem go bez mrugnięcia okiem.<br />
<br />
"Wzgórza mają oczy" zmarnowało swój potencjał. Od początku bił z niego klimat i urok, ale zabrakło scenariusza, który by to wykorzystał. To mógł być przyjemny, na swój sposób oryginalny horror klasy B, a wyszła męcząca bieganina w ciemnościach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv6DQqMsC4ixU1ndNzuZfe-zUUXLrT4tVOV0wHCptMMFyFnGl-NWFDB7hTKe3x7z3411zztOWvrTlwuSTIYsECePmj-NNjT-udm11Eu_W9x8V68t33HTTWTHDG2USHuoFzEX9qIVwPDhI/s1600/maxresdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv6DQqMsC4ixU1ndNzuZfe-zUUXLrT4tVOV0wHCptMMFyFnGl-NWFDB7hTKe3x7z3411zztOWvrTlwuSTIYsECePmj-NNjT-udm11Eu_W9x8V68t33HTTWTHDG2USHuoFzEX9qIVwPDhI/s400/maxresdefault.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
michal13121996@wp.plhttp://www.blogger.com/profile/01352835559548441327noreply@blogger.com0