Myślałem nad napisaniem recenzji "AVP2: Requiem" przez dwa dni i nie byłem w stanie jej nawet zacząć. Bo to jest najgorsze, co mógłbym zrobić - przedstawić ten film w przyzwoity sposób. W produkcję tego czegoś nikt nie włożył jakiegokolwiek wysiłku, więc dlaczego ja mam się starać? Postanowiłem, że pieprzyć wszystkie formalności i zapraszam was na listę pięciu powodów "Dlaczego Obcy kontra Predator 2 ssie".
1. Zarówno Predatorzy, jak i Ksenomorfy to kompletni idioci.
Podążając za zakończeniem poprzedniego filmu rodzi się PredAlien i obecni na statku Predatorzy próbują go zatłuc. Tylko, że pomimo wszystkich swoich urządzeń do namierzania nie są w stanie go trafić, co skutkuje rozbiciem się statku na Ziemi. Ostatni ocalały łowca, zamiast uruchomić system autodestrukcji, jak to zwykle mają w zwyczaju, wysyła sygnał S.O.S.
Na ziemię przybywa elitarny łowca i okazuje się on być jeszcze większym nieudacznikiem. Serio, każde jego starcie z Obcymi wiąże się z jakąś katastrofą, między innymi rozpieprzeniem cholernej elektrowni.
Ksenomorfy z kolei wyglądają okropnie tanio i byle gnojek z pistoletem jest w stanie ich zabić. Predator nie ma czasami najmniejszego problemu, żeby się do takiego zakraść i wbić mu włócznię do łba.
2.To najgorzej nakręcony film, jaki w życiu widziałem.
Wszystko jest wyciemnione, skąpo oświetlone, często kręcone maksymalnie z bliska i trzęsącą się kamerą. A ponieważ wilcza część akcji dzieje się w nocy, wielokrotnie byłem zmuszany gapić się na wielką czarną plamę, okrywającą cały ekran. Czasem nie byłem w stanie rozróżnić pojedynczych ujęć.
Zakładam, że film był bardzo tani i twórcy starali się desperackimi metodami zakryć braki w scenografii i gównianą choreografię walk. Cóż, udało im się.
3. Film nie ma bohaterów.
Ludzie w AVPR są całkowicie zbędni. Nie pełnią oni żadnej roli w fabule poza bycie mięsem armatnim. Większość bohaterów to bezbarwni nastolatkowie bez osobowości, bez jakiegokolwiek tła, na poziomie pierwszego lepszego slashera.
Gdy ma się w dupie bohaterów, ma się w dupie cała historię, a zarówno seria o Obcym jak i Predatorze pełna jest pamiętnych i ciekawych postaci. Skutkuje to brakiem jakiegokolwiek napięcia i napędzającą się coraz bardziej nudą.
4. Film nie ma własnej osobowości.
Twórcy wiedzieli, że robią coś okropnego, dlatego też poczynili masę nawiązań do poprzednich filmów. Jest bohater, który nazywa się Dallas. Jest starcie Ksenomorfów z Gwardią Narodową, które wygląda identycznie jak to z "Aliens". Predator stąpając po wodzie traci swój kamuflaż. I tak dalej, i tak dalej.
Zazwyczaj jestem fanem takich smaczków, ale tutaj to sygnał dla widza, że w tym czasie mógłby oglądać o wiele lepszy film. Poza tym, te nawiązania są jedynym dobrym aspektem całego AVPR.
5. Obcy na Ziemi.
O ile w pierwszym AVP jeszcze można było przeboleć, że Ksenomorfy były na Ziemi przez cały czas, tak tutaj rozpierzchły się po całym mieście. Ludzie ich widzieli. Rząd z nimi walczył. Cała ciągłość fabularna zostaje rozpieprzona w drobny mak, a wszystkie starania Ellen Ripley, żeby Obcy nie dostali się na Ziemię wydają się być... śmieszne.
Cóż mogę jeszcze rzec...
Ten film został nakręcony przez dwóch grafików komputerowych i ponosi klęskę na każdym możliwym polu - reżyseria, aktorstwo, praca kamery, scenografia, scenariusz.
AVPR w ogólnym rozrachunku nie wygląda nawet jak film kinowy, tylko jakaś tania ramotka direct-to-video. Wrzucona bez pomysłu masa gore w niczym tu nie pomoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz