sobota, 21 listopada 2015

Hellraiser: Hellseeker (2002) reż. Rick Bota

Dwa lata później reżyser Rick Bota obejmuje pieczę nad "Hellraiserem", co skutkuje wysypem trzech kolejnych kontynuacji pod rząd. Ten pan, może nie pociągnął serii na samo dno, ale widać tutaj tendencję spadkową.

w "Hellseeker" powraca znana z pierwszych dwóch części cyklu Kirsty Cotton. Wraz ze swoim mężem Trevorem ma wypadek samochodowy. Trevorowi udaje się przeżyć, jednak ma amnezję. Ludzi w jego otoczeniu szybko zaczynają zachowywać się bardzo dziwnie, policja podejrzewa go o to, że zabił swoją żonę, a kolejne, coraz to silniejsze halucynacje dadzą mu do zrozumienia, że coś tu jest bardzo, bardzo nie tak...

Ale gdzie w tym wszystkim Pinhead i kostka? Cóż... na tym polega cała zabawa.
"Hellseeker" idzie dokładnie tą sama ścieżką co jego poprzednik. Znów mamy wielką tajemnice stojącą za wszystkim, a główny bohater stopniowo będzie przekraczać granicę obłędu by zbliżyć się do bram Piekła.
O ile jednak "Inferno" było subtelnym, inspirującym się Lovecraftem kryminałem, tak "Hellseeker" postanawia być o wiele bardziej dosadnym i przerysowanym galopem przez senny koszmar. Erotyczne fantazje mieszają się z surrealistycznymi wizjami, a paranoiczna atmosfera osaczenia nie odpuszcza ani na chwilę.

Dzieje się bardzo dużo, wszystko z każdą minutą robi się coraz bardziej pokręcone, o wiele mocniej widać inspiracje "Harrym Angelem", przy okazji film zarzuca kilkoma przyjemnymi nawiązaniami do klasycznych odsłon cyklu. Fani dopatrzą się znajomych scen, drobnych smaczków, i tak dalej.

O ile klimat, czy rozwiązanie intrygi mogę zaliczyć na plus, tak wszystkie te pokręcone sceny zdają się nie składać na spójną historię. Skaczemy sobie ze sceny do sceny, ale nie czuć "płynności" historii, a co za tym idzie napięcia. Film zwyczajnie osiada, przeskakujemy z dziwnej sceny, do dziwnej sceny, aż nagle film postanawia się skończyć. Nie ma tu żadnego odkrywania przez bohatera czegokolwiek. Po prostu przyjmuje na siebie każdą dziwną rzecz.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że ni cholery nikomu ten film w pamięć nie zapadnie.

"Hellseeker" nie jest tak złe jak koszmarne potrafią być równie odległe sequele innych horrorowych cykli. To solidny dreszczowiec z kilkoma ciekawymi konceptami, dobrymi scenami i "piekielnym" paranoicznym klimatem... ale poprzednia odsłona robiła to samo lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz