Początki Mario Bavy w gotyckim horrorze były, jak się okazało, całkiem udane. Co prawda jego pierwszym w całości własnym dziełem była dopiero "Maska Szatana" jednak wcześniej pracował, między innymi z Riccardem Freda nad filmem "Wampiry".
Nazwiska Bavy nie zobaczymy w napisach początkowych, jednak był on drugim reżyserem, a także odpowiadał za zdjęcia.
Akcja filmu dzieje się w Paryżu. Młode kobiety giną w tajemniczych okolicznościach. W ich ciałach nie ma ani kropli krwi. Tajemnicę na własną rękę stara się rozwiązać dziennikarz Pierre Lantin.
"Wampiry" zaskoczyły mnie swoją solidnością i całkiem ciekawym pomysłem. Nie mamy tutaj typowego wampira krwiopijcy, jest to coś o wiele ciekawszego. Film Fredy i Bavy to kryminał w gotyckiej oprawie z gramem science-fiction na doczepkę.
Intrygę śledzi się z zaciekawieniem, bo zostajemy rzuceni w sam środek akcji. Film zwalnia tylko w jednym momencie, poza tym trzyma w napięciu, zwłaszcza pod koniec.
Klimat dopełnia gotycka scenografia rewelacyjnie uwydatniona przez czarno-białe zdjęcia autorstwa samego Bavy.
Aktorzy również byli przyzwoici, a znając standardy włoskich horrorów, rzadko kiedy jest to element zasługujący na pochwałę.
Filmy w reżyserii Bavy zawsze wyglądają obłędnie, ale nie zawsze mogą pochwalić się dobrym skryptem. "Wampiry" mogą i sprawdzają się jako klimatyczny kryminał/dreszczowiec. Klasa, styl i dużo zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz