Trudno jest mi jakoś ładnie ten film przedstawić - wymuszony sequel, o który nikt nie prosił, który został nakręcony absurdalnie późno i za nędzne pieniądze. Takich tytułów z dwójką w tytule jest milion.
Bardzo lubię pierwszego "Ukrytego" za porządną akcję, humor i lekki ton. Sequel postanawia wypieprzyć wszystkie wymienione do kosza... ale pozostaje moim guilty pleasure, na zasadzie - wiem, że ten film jest głupi, nudny itd. ale ogląda mi się go przyjemnie.
Film rozpoczyna się od finałowej sekwencji części pierwszej. Całej.
Widzimy jak zły obcy opuszcza ciało senatora i zostaje rozwalony w pizdu. Wygląda na to, że w całym zamieszaniu bezpański pies daje radę wleźć do sali i ukraść kawałek mięsa po zdechłej poczwarze. Ten jeden kawałek wystarcza, żeby kosmita zaczął się rozmnażać.
Mija 15 lat, na Ziemię przybywa kolejny dobry kosmita, żeby uprzątnąć bałagan do końca. Pomaga mu córka Thomasa Becka, bohatera części poprzedniej.
"Ukryty II" to bardzo kameralny film. Z braku pieniędzy twórcy zmuszeni są zrezygnować z efektownej rozwałki na rzecz mrocznego kryminału. I częściowo się to udaje. Oświetlenie, zdjęcia, całkiem niezła muzyka tworzą grunt pod coś dobrego (choć czasami jest zbyt ciemno), tylko, że wątek kryminalny opiera się na tym, że bohaterowie dociekają rzeczy, które my widzowie znamy, bo widzieliśmy pierwszą część.
Przy fabule i scenariuszu zaczynają się prawdziwe problemy. Pomijając już to na czym opiera się wątek kryminalny...
Film desperacko stara się nawiązać do pierwszej części i odtwarza poszczególne ikoniczne sceny, czasami bardzo nachalnie.
W grę wchodzą setki naciąganych scen, co skutecznie potrafi wyssać napięcie.
Bohaterowie są sympatyczni, na sam wątek romansowy poświęcono dość dużo czasu. Problemem jest tylko jego jakość. Może to miało być coś w stylu "Starmana", ale miejscami wypada infantylnie, tym samym kłóci się z mocno poważnym tonem.
Film stara się rozwinąć backstory o kosmitach i choć zdarzy mu się zarzucić ciekawymi pomysłami, tak ciągnie to za sobą kłujące w tył głowy nieścisłości.
Drugiego "Ukrytego" nikomu bym nie polecił, bo nie bardzo jest tu co polecać. Wszystko, co potencjalny widz mógłby polubić w pierwszej części, tutaj znika bezpowrotnie. Nic nowego, a tym bardziej sensownego do tematu nie zostaje wniesione.
Ja ten film lubię... ale to tylko ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz