Niedawno świat okrążyła wiadomość o śmierci Leonarda Nimoya. Każdy zna go z roli Spocka z serii 'Star Trek"... nawet ci, którzy z serialami, czy filmami nie mieli nic wspólnego. Niedawno wpadłem na pomysł, że może fajnie by było coś niecoś na temat samych filmów powiedzieć. Zamierzam przebrnąć przez wszystkie 6 filmów, pomijając przy tym późniejsze "Następne pokolenie", którego w całości nie widziałem i jakoś nie kwapi mi się do oglądania tych filmów ponownie.
Pierwszy pełnometrażowy film serii został nakręcony przez jednego z największych reżyserów wszech czasów - Roberta Wise'a. Ten pan tworzył ambitne i naprawdę dobre filmy, a i z science-fiction miał już do czynienia.
W kierunku ziemi zbliża się tajemnicza, kosmiczna anomalia. Statek kosmiczny Enterprise, wraz z załogą wyrusza, aby ją zbadać i powstrzymać przed dotarciem na ziemię.
Nigdy styczności ze "Star Trekiem" nie miałem, jak pewnie wiele osób tutaj. Fabuła ma miejsce jakiś czas po wydarzeniach z klasycznego serialu, ale jego znajomości film od nas nie wymaga. Ja, nie wiedząc co i jak, nie czułem się zagubiony w tym świecie, bo film nie wyjeżdżał z nie wiadomo czym. Powracają wszyscy bohaterowie: William Shatner w roli Kapitana Jamesa T. Kirka, DeForest Kelley jako "Bones" McCoy, Leonard Nimoy i cała reszta.
Choć postacie "powracają", to jednak są one nam przedstawione w zasadzie na nowo i aktorzy przy tym odwalają kawał dobrej roboty.
Fabuła jest prosta jak drut, ale to co ciągnie ją to w gruncie rzeczy postacie i relacje między nimi. Postać Kirka, który ze wszystkich sił stara się pokazać, że jest lepszym kapitanem niż obecny, wypada naprawdę dobrze. Przy okazji film wyskakuje z paroma naprawdę ciekawymi pomysłami, które nawet mogłyby mieć drugie dno.
Efekty specjalne nawet dzisiaj wyglądają przepięknie. Nigdy tych widoczków nie będę mieć dość. Warto dodać, że wszystko to miało miejsce na długo przed epoką CGI.
Jest coś poetyckiego w tym filmie w związku z powyższymi. Niewiele, ale jednak.
Jest jednak pewna rzecz, przez którą film zostanie wzgardzony przez olbrzymią grupę ludzi. Wise starał się tutaj zrobić to samo co robiła "Odyseja Kosmiczna" - długie, dłuuugie ujęcia statków, widoków w kosmosie i tak dalej. Film trwa ponad 2 godziny i myślę, że gdzieś 1/3 to właśnie takie ujęcia. Niektóre, jak wnętrze anomalii ogląda się przyjemnie, ale pokazywanie nam statku przez ponad 2,5 minuty może denerwować. Film tak naprawdę nie ma zbyt wiele akcji. Tempo filmu jest bardzo wolne. Mi, który lubi takie filmy to nie przeszkadzało, ale innych może to zniechęcić.
W zasadzie to nie wiem komu ten film polecić. Chyba tylko komuś, kto naprawdę zmęczony chciałby obejrzeć coś spokojniejszego. Wtedy seans jest wręcz relaksujący. Nie jest to zły film, ma wiele dobrze zrobionych rzeczy, ale wiele osób może znudzić. To dobrze napisana, przyjemna odyseja kosmiczna z paroma ciekawymi pomysłami i długimi ujęciami.
Nigdy nie byłem fanem Star Treka, ale o dziwo film obejrzałem z wielką przyjemnością. To długie ujęcia o których wspomniałeś są według mnie najlepszą częścią filmu...są po prostu piękne. Wspomnę tylko, że film oglądałem w LENIWĄ niedzielę przed obiadem i może dlatego tak dobrze mi się przyjął ;).
OdpowiedzUsuń