piątek, 18 września 2015

The Town That Dreaded Sundown (1976) reż. Charles B. Pierce

Kolejna nadesłana przez Oskara Dzikiego recenzja. Dzięki wielkie! ^_^

Texarkana to średniej wielkości miasteczko położone na granicy stanów Teksas i Arkansas z czego pochodzi jego dziwna nazwa. Senne wydawać by się mogło miasteczko ma w swojej historii pewną tajemniczą, kryminalną zagadkę. W 1946 zostało sterroryzowane przez mordercę ubierającego worek z wyciętymi otworami na oczy i zabijającego przypadkowych ludzi na poboczach dróg. Wydawać się może że to świetny pomysł na kryminał z elementami horroru i takie same wnioski z tej ponurej historii wyciągnął Charles B. Pierce kręcąc The Town That Dreaded Sundown.

Film rozpoczyna scena ataku zamaskowanego mordercy na parę młodych ludzi którzy oddają się miłosnym igraszką w samochodzie gdzieś w lesie skąpanym w mroku nocy. Chłopak zostaje wyciągnięty z pojazdu przez wybite okno a dziewczyna pobita i ledwo żywa pozostawiona na poboczu drogi gdzie znajduje ją przypadkowy kierowca. Policja wszczyna śledztwo w sprawie tajemniczego  Phantom Killera i wzywa do pomocy żywą legendę Teksańskich rangerów, kapitanaJ.D Moralesa (zdobywca Oscara Ben Johnson). Śledztwo trwa lecz nie przynosi żadnego skutku podczas gdy kolejne osoby padają ofiarą mordercy.

Film można podzielić na dwa segmenty. Pierwszy to okraszone komentarzem narratora rekonstrukcję zbrodni a drugi to śledztwo prowadzone przez Moralesa i innych policjantów. I to właśnie zbrodnie wypadają jako najlepszy element produkcji, są mroczne, realistyczne i autentycznie straszne. Phantom Killer nie jest wielkim mutantem w wymyślnej masce (choć i tak jest duży) a zwykłym człowiekiem opętanym rządzą mordu. Zakrada się do ofiar, atakuje z zaskoczenia, ciężki oddech jakby worek na twarzy przeszkadzał mu swobodnie oddychać a w jego oczach widać obłęd. Nie da się nie porównać go do Jasona z drugiego epizodu Piątek Trzynastego. W swoich krwawych ekscesach nie jest jakoś wyjątkowo kreatywny bo używa pałki lub pistoletu, w jednej scenie zabija ofiarę puzonem z przywiązanym nożem lecz ta scena jakoś mi nie przypadła do gustu.

Kolejnym dużym atutem filmu jest klimat budowany przede wszystkim scenografią i rekwizytami. Wszystko wygląda tak jak powinno wyglądać w latach 40tych. Samochody, ubrania, broń, sklepy czy posterunek policji wygląda jak żywcem wyjęty z starego czarno-białego filmu amerykańskiego. Na klimat wpływa też narrator który przedstawia nam pokrótce ofiary zabójcy tuż przed atakiem. Nadaje to filmowi lekko dokumentalny charakter i jeszcze bardziej przekonuje nas że to co widzimy działo się naprawdę (nawet jeśli jest to podkoloryzowane). Jak na stosunkowo mało znany film zaskoczyły mnie też sceny nastawione na efekciarstwo. W ostatecznej scenie strzelaniny mamy ładnie wyglądające slow motion które pojawia się w kilku sekwencjach pościgu samochodowego.

Fabuła trzyma w napięciu a widz czeka na zdemaskowanie mordercy co jednak zgodnie z prawdziwą historią nigdy nie nastąpi. Bardzo podobały mi się także wstawki w których narrator komentował to jak samo miasteczko przeżywa ataki i pokazuje nam na przykład sklep z bronią w którym mieszkańcy dla własnego bezpieczeństwa wykupili prawie cały towar czy przerażonych obywateli zabijających okna deskami i wprawiających nowe zamki do drzwi. Same morderstwa nie są specjalnie krwawe ale wyglądają realistycznie, nie są przesadzone. Aktorsko film wypada słabo łamane przez średnio, najlepiej wypada Ben Johnson i Robert Aquino, najgorzej aktorzy którzy grają ofiary.

Drugim elementem filmu i zarazem jego większością jest śledztwo prowadzone przez policję. I wydaje się że jest ono wyrwane z innego filmu. Policjanci wyglądają jak wyciągnięci prosto z telewizyjnej komedii o służbach bezpieczeństwa. Są sztampowi do bólu, jeden głupek z którego wszyscy się śmieją, twardy i stanowczy przełożony czy pocieszny, wąsaty grubasek którego koszula jest wiecznie spocona. Sceny z ich udziałem okraszone są tandetnymi dialogami, lekko komediową muzyczką i gagami na poziomie podstawówki. Same ich działania sprowadzają się do jeżdżenia po miasteczku i jego okolicach, żadnych przesłuchań czy badania miejsca zbrodni. Szczyt ich możliwości to zasadzka polegająca na przebraniu się funkcjonariuszy w kobiety i ich kochanków by poczekać w aucie na atak mordercy. Nie będzie to spoiler jeśli powiem że nic z tego planu nie wychodzi. Psuje to troszkę mroczny klimat filmu ale po przyzwyczajeniu nie będziemy raczej na to zwracać uwagi a będziemy czekać na kolejny atak tajemniczego mordercy. Film posiada też kilka wpadek jak widoczny kamerzysta w jednej ze scen czy pojawiające się i znikające nagle przedmioty.

Spodziewałem się po tym filmie taniego, obskurnego slashera a dostałem całkiem dobry kryminał z lekko komediowym zabarwieniem. O jakości obrazu nie będę pisał bo posiadam wersję bluray 1040p więc o mało nie pociąłem sobie oczu ostrością taśmy. Film okazał się dobrym wyborem na deszczowe popołudnie i ja bawiłem się świetnie, jest lekki, przyjemny a jednocześnie mroczny i brutalny. Jak najbardziej pozytywne zaskoczenie !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz