"Tenebrae" opowiada o pisarzu, Peterze Nealu. Przybywa do Rzymu promować swą nową powieść, "Tenebrae". Na miejscu policja informuje pisarza o serii bestialskich zabójstw. Morderca jest wyraźnie zainspirowany twórczością Neila.
Jest to kolejny film Dario Argentego. Powraca do giallo po swoim "Inferno" i jest to... cóż, kolejne jego giallo, trudno coś więcej powiedzieć. Fabuła jest z lekka powtarzalna, aczkolwiek zdaje się ona trzymać o wiele poważniejszy, surowszy ton niż Zwierzęca Trylogia, czy Profondo Rosso. Mniej tu przerysowanych bohaterów (ale homoseksualistów nie mógł sobie pożałować. Tym razem są lesbijki). Tym razem mamy psychopatycznego fana, jednak po pewnym czasie następuje dość spory zwrot akcji... który może i jest wielki, ale nie do końca ma sens.
Za soundtrack odpowiadali moi kochani Goblinsi i dają nam oni kolejne dzieło sztuki. Muzyka jest ciężka, mroczna, z lekka psychodeliczna. Tym razem stawili na same syntezatory.
Zdjęcia znów są cudne, choć film nie kręcono w obrazie panoramicznym.
W scenografii dominuje biel, zimne kolory. Czasami reżyser dorzuci coś kontrastującego, jak czerwone kwiaty, wykładzinę, czy coś podobnego. Tworzy to mroczną, "zimną" atmosferę.
Do tego dochodzi smakowite gore. Argento w końcu korzysta z sztucznej krwi, która wygląda naturalnie. No i cóż.. facet się nie pierdoli, krótko mówiąc.
Oglądając film po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że jest on bardzo podobny do "Profondo Rosso". Po obejrzeniu innych giallo Argentego mam podobne wrażenie. O ile klimat, motyw książkowego kryminału, czy nawet ten wielki zwrot pod koniec robią wrażenie, tak jest to niestety kolejne giallo od Argentego.
... i tak, termin giallo pada tutaj 5 razy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz