wtorek, 31 maja 2016

Predator 2 (1990) reż. Stephen Hopkins

Los Angeles, rok 1997.
Jest wyjątkowo upalne lato, a na ulicach miasta aniołów gangi narkotykowe toczą ze sobą krwawą wojnę. Podczas jednego ze starć członkowie gangu wycofują się do jednego z budynków. Gdy policja dostaje się do środka znajduje gangsterów rozerwanych na strzępy.

Sprawę bada detektyw Mike Harrigan, grany przez Danny'ego Glovera. Nocą kolejny gang narkotykowy zostaje w podobny sposób zmasakrowany. Gdy śledztwo przejmuje FBI, Mike wraz ze swoimi przyjaciółmi na własną rękę próbują się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
Sprawa staje się bardziej osobista, gdy przyjaciel Mike'a także zostaje zamordowany.

Mój pogląd na "Predatora 2" może wywołać pewną kontrowersję. Uwielbiam ten film, stawiam go nawet wyżej niż część pierwszą.
Film napisali, ponownie, bracia Thomas. Ich źródłem inspiracji były komiksy wydawane na fali popularności pierwszego filmu. A skoro film powstawał na podstawie komiksów, Fox oddało posadę reżysera zapalonemu fanowi komiksów - Stephenowi Hopkinsowi, który rok wcześniej nakręcił piątą część "Koszmaru z ulicy Wiązów".
Podczas gdy pierwszy "Predator" dział się w dżungli, akcja sequelu przeniesiona zostaje do... betonowej dżungli. Wiem, że swego czasu krytykom nie podobała się ta decyzja, ale dla mnie przeniesienie akcji do miasta jest... cóż, logicznym posunięciem.

"Predator 2" jest bardzo komiksowym filmem. Przejawia się to choćby w przerysowanych gangach narkotykowych - jeden z nich to wyznawcy voodoo, na czele których stoi równie ekscentryczny Willy King.
Hopkins zadbał także o ładną stronę wizualną, niektóre ujęcia wyglądają, zupełnie jak wyciągnięte z komiksowych plansz.

Testosteronu jest jeszcze więcej. Tym razem zamiast twardego komanda są równie twardzi policjanci. Harrigan to 2-metrowy wkurwiony glina, który robi wszystko po swojemu, nigdy się nie patyczkuje i tym samym stale podpada swoim przełożonym. Schemat znany, ale i tak bohaterowie w "Predatorze 2" wydają mi się nieco lepiej nakreśleni i bardziej wyraziści, niż którykolwiek z komandosów w części pierwszej.
Aktorsko film trzyma się przyzwoicie. Danny Glover bywa zabawny w swojej roli. Pojawia się także Bill Paxton, który... jak to Bill Paxton *spoiler!*.
Postać Predatora również została o wiele bardziej przybliżona. Łowca z kosmosu tym razem prezentuje pokaźny arsenał w postaci włóczni, sieci i dysku. Dane nam jest także zobaczyć jak wygląda statek Predatorów w całej okazałości.

Poprawie uległo wiele innych rzeczy.
Pierwszy "Predator" był świetnym filmem akcji, ale był przy tym bardzo zbalansowany. Sequel zaczyna się od wielkiej rozpierduchy na środku ulicy, a potem akcja praktycznie w ogóle nie zwalnia. Ciągle coś się dzieje, ilość krwi i poziom brutalności jest jeszcze większy, a postacie rzucają 'fuckami" na prawo i lewo. Widać, że twórcy się nie ograniczali.
To samo dotyczy efektów specjalnych. Termowizja Predatora została znacznie ulepszona, a z efektem jego kamuflażu film robi niesamowite rzeczy.
Nawet muzyka w "Predatorze 2" podoba mi się bardziej niż utwory z części pierwszej. Muzyka z sequelu posiada o wiele więcej klimatu i idealnie łączy się z intensywnym tempem akcji.

Problem "Predatora 2" leży w scenariuszu, który już nie jest taki "czysty".
Sceny akcji bywają lekko naciągane, zdarzają się też sceny, które z jednej strony wyglądają klimatycznie, ale po głębszym zastanowieniu nie mają zbytniego sensu. Przykładowo - Predator wspina się na szczyt gotycko wyglądającego wieżowca, gdzie szczycie się swoim nowym trofeum i wtedy zaczyna uderzać w niego piorun.
Próba schwytania Predatora w rzeźni to jawna zrzyna kreska w kreskę z "Aliens" Camerona.

"Predator 2" nie jest pozbawiony wad, ale robi to, co każdy sequel robić powinien. Dostarcza więcej i zrobione lepiej. Od strony wizualnej i efektów specjalnych wszystko zostało ulepszone, o Predatorze dowiadujemy się ciut więcej, no i oczywiście rozwałka jest jeszcze większa.
Widać, że był to film robiony z pasją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz