Nakręcony rok po części pierwszej "Hellbound" jest bezpośrednią kontynuacją.
Kirsty trafia do szpitala psychiatrycznego, prowadzonego przez niejakiego dra. Channarda. Ów doktor, tak się złożyło, ma obsesję na punkcie demonicznej kostki. Rychło zdobywa zakrwawiony materac, na którym umarła Julia i poświęcając jednego z pacjentów przywraca ją do życia.
W międzyczasie Kirsty ma wizję, w której jej ojciec smaruje na ścianie pokoju "Jestem w Piekle, pomóż mi".
Tak więc, zarówno Kirsty jak i Channard chcą dostać się do Piekła za pomocą kostki...
Sequele horrorów lubią umieszczać swoich bohaterów w psychiatryku, gdzie dochodzą do siebie po wydarzeniach z części poprzedniej. W 1988 roku "Fright Night 2" i "Phantasm II" zaczynały się w podobny sposób.
Dla wielu osób "Hellbound" był sporym rozczarowaniem i są ku temu powody. Oczywistym jest, że dobry sequel powinien oferować więcej i lepiej... w przypadku "Hellraisera II" wszystkiego jest więcej, ale na tym samym poziomie, od efektów specjalnych, po przeróżne, jeszcze bardziej bezwstydne scenariuszowe gafy. Poziom absurdu jest wysoki, jest wiele rzeczy, które dzieją się "bo tak"... ale jest w tym pewna metoda.

Wielu osobom nie podoba się obdarcie Cenobitów z tajemniczości, ale dla mnie pasuje to do mroczno-baśniowej konwencji. Tak samo jak scena z zakładaniem na siebie skóry - kuriozalnie głupia, ale pasuje do konwencji.

Christopher Young powrócił ze ścieżką dźwiękową o wiele bardziej epicką, emocjonalną i miejscami psychodeliczną.
Scenografie i oświetlenie stały się o wiele bardziej stylowe (widać zastrzyk gotówki), przez co klimat zrobił się bardziej oniryczny. W zakamarkach Piekielnego Labiryntu czai się cała parada surrealistycznych okropności.
Poziom brutalności wywindował tu o kilka poziomów wyżej, jednak efekty specjalne pozostały na tym samym poziomie, czyli archaicznym i kiczowatym. Jest jednak na co popatrzeć, między innymi na uroczą animację poklatkową.

"Hellbound: Hellraiser II" ma swoje wady, Cenobitów mogłoby być więcej, pewne rzeczy mogłyby zostać o wiele bardziej rozwinięte, ale daje bardzo ładny ogląd na to, czego się po serii spodziewać. Wszystko, co najlepsze (i najgorsze) jest właśnie tutaj, doprawione solidną dawką obłędu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz