niedziela, 11 października 2015

The Frozen Ghost / An Inner Sanctum Mystery #4 (1945) reż. Harold Young

"This is an Inner Sanctum. A strange, fantastic world controlled by mass of living, pulsating flesh... the mind. It destroys its thoughts, creates monsters, commits murder. Yes, even you, without knowing, can commit murder..." 


Hipnotyzer Alex Gregor podczas seansu hipnotyzuje pijanego niedowiarka z widowni. Wychodzi z tego nieszczęście, bo ów facet umiera, za co nasz bohater będzie się obwiniać. Chcąc odciąc się od wszystkiego wprowadza się do rezydencji swojej przyjaciółki, Valerie Monet, właścicielki muzeum figur woskowych.
Od tego momentu zaczyna się lekka "Moda na sukces", gdyż zarówno Valerie, jak i jej siostrzenica są zakochane w Alexie. Sam Alex zrywa przy okazji zaręczyny ze swoją asystentką. Napięcia między domownikami doprowadzają do pierwszych zniknięc. Nie pomaga też fakt, że opiekujący się figurami woskowymi Dr. Rudi Polden jest notorycznym psychopatom.

Pieczę nad czwartą odsłoną "An Inner Sanctum Mystery" dostał inny reżyser i spadek jakości jest nad wyraz odczuwalny.
Klimat zdecydowanie osłabł. Zdarzyły się klimatyczne ujęcia, rezydencja pani Monet jest miejscem dość mrocznym, a jednak czegoś brakowało.

Historia znów prosta, ale teraz jeszcze zalatująca nudą i, co gorsza, nie zapada w pamięć kompletnie.

Obsada, składajaca się między innymi z Lona Chaneya Jra, Evelym Ankers nie ma tu zbyt dużego pola do popisu, bo ich postacie są tak potwornie nudne. Jedynym kto troszkę się wybija jest Martin Kosleck jako Polden. Solidny szaleniec, a na tle reszty kartonowych postaci wręcz genialna postać.

"Frozen Ghost" niczym godnym uwagi nie jest. Poprzednie odsłony serii, mimo swojej banalności ,dawały mi jakąś frajdę z oglądania, tutaj głównie się nudziłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz