środa, 14 października 2015

Strange Confession / An Inner Sanctum Mystery #5 (1945) reż. John Hoffman

"This is an Inner Sanctum. A strange, fantastic world controlled by mass of living, pulsating flesh... the mind. It destroys its thoughts, creates monsters, commits murder. Yes, even you, without knowing, can commit murder..." 


Pewnej nocy Jeff Carter wbiega zdenerwowany do domu pewnego mężczyzny. Ten okazuje się jego dawnym przyjacielem ze szkoły średniej. Mężczyźni zaczynają rozmowę, podczas której Jeff pokazuje makabryczną zawartość swojej torby i wyjaśnia jak do tego doszło.

Piąte Inner Sanctum zaskoczyło mnie powiewem świeżości, gdyż "Strange Confession" nie jest ani dreszczowcem, ani kryminałem. Początek ma w sobie nieco mroku, ale z niego szybko zanurzamy się w dramatyczną historię granego przez Chaneya bohatera.

Pan Carter jest chemikiem, który swoją pracę nad lekami traktuje jako misję. Nie interesują go pieniądze, byleby pomóc komuś tam. To nie do końca podoba się jego żonie, która mimo wszystko chciałaby polepszyć swój standard życia.
Pracę nad kolejnym lekiem się przeciągają, przez co między Jeffem, a jego pracodawcą, Rogerem Grahamem, który chce wydać lek jak najszybciej bo kasa, kasa, kasa!

Drogi obu panów rozchodzą się na pewien czas, aż pan Graham postanawia swojego byłego i nowego współpracownika okraść. Wysyła go do Ameryki Południowej, by tam dokończył badania, podczas gdy sam wydaje niegotowy lek i uwodzi jego żonę.

Podczas gdy Jeff siedzi i pracuje z dala od domu, lekarstwo zdaje się nie pomagać ludziom, a jedynie pogarszać ich stan co skutkuje tragedią...

Bez kreacji aktorskich wszystko by się pewnie posypało. Ze wszystkich sześciu ról jakie Chaney dostał w całej tej serii, Jeff Carter był tą najlepszą.
Postać grana przez J. Carrola Naisha, choć nie jest specjalnie skomplikowana, tak dzięki dobremu scenariuszowi i charyzmie aktora zapada w pamięć.

Przyjemnie się ich popisy oglądało, ich postacie były "żywe", a co za tym idzie, fabuła mnie więcej niż zainteresowała. Tak więc, nie było miejsca na nudę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz