Minęły 2 lata i chyba Nicolaou w końcu dostał porządny zastrzyk gotówki, bo druga odsłona "Podgatunku" wygląda już jak solidne B, a nie jak tania amatorka.
Film jest bezpośrednią kontynuacją poprzednika. Jedyna ocalała dziewczyna, Michelle zostaje zamieniona w wampirzycę i postanawia żyć razem ze Stefanem. Poklatkowe diabełki jednak zbierają Radu do kupy i ten dokonuje zemsty. Stefan zostaje zabity, a Michelle ucieka z Bloodsonem.
"Bloodstone" to film, który naprawia niemal wszystkie błędy swojego poprzednika.
Historia jest o wiele ciekawsza, może nie ma jakiegoś eksplorowania wampiryzmu, ale dostajemy w końcu protagonistkę, której losy choć trochę nas obchodzą. Denice Duff zastępuje Laury Tate i za to można jedynie dziękować. Miło, że w końcu pojawia się w filmie ktoś kto posiada jakieś umiejętności aktorskie. Poza tym, nawet nieźle przedstawiono zmagania dziewczyny z żądzą krwi.
Co prawda nie obyło się bez dłużyzn, ale jest to do wybaczenia.
Filmowi udało się też wytworzyć jakiś klimat i to w najlepszym B-klasowym wydaniu. Oświetlenie, cienie, kolory, scenografie, wszystko to wygląda tak, jakbyśmy wrócili do lat 80tych. Właśnie takiej strony wizualnej brakowało w poprzedniej części.
Dzięki temu, że akcja nie ogranicza się tylko do zamku, film wydaje się być nieco "bogatszy". Sam Bloodstone miał mały redesign.
Dostajemy nawet trochę fajnego gore. Scena, w której głowa Radu wraca na swoje miejsce wygląda uroczo. W filmie widzimy także matkę naszego wampira, gnijącą, pogrzebaną żywcem czarownicę, która jest równie uroczo odjechana.
Nawet Anders Hove jako Radu wyglądał lepiej, jakby trochę poprawili jego charakteryzację. Wciąż pozostaje świetnym czarnym charakterem, ale mógłby mówić nieco wyraźniej w tym filmie. Części jego kwestii nie byłem w stanie za cholerę zrozumieć.
"Bloodstone: Subspecies II" to poprawnie zrobiony horror klasy B, który może sam w sobie nie jest niczym wybitnym, a wręcz może wypaść blado przy masie innych nisko-budżetówkach, ale ma swojego ducha, klimat i można się przy nim całkiem nieźle bawić. A jeśli nie to, zawsze można się pogapić na Denice Duff.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz