Na kontynuację "Armii Boga"
przyszło nam czekać 3 lata i nie miała ona premiery w kinach. Poza
Christopherem Walkenem, nikt nie powrócił z dawnej ekipy. Nawet Widen nie miał
żadnego wkładu w to dzieło. Mam od tego filmu sentyment, darzę sympatią całą
trylogię, ale trzeba jednak przyznać, że nie jest to zbyt dobry film.
Poznajemy Valerie Rosales, pielęgniarkę.
Pewnego dnia na maskę jej samochodu spada pewien mężczyzna. Po lekkim
zamieszaniu zaprzyjaźniają się i całkiem szybko lądują w łóżku. Teraz Valerie
nosi pół-człowieka, pół-anioła, który ma zakończyć wojnę w niebie na dobre.
W międzyczasie Gabriel zostaje wykopany z
piekła przez Szatana, bo ten twierdzi, że "Piekło jest za małe dla nich
dwóch".
Jak łatwo się domyślić, fabuła tak jakby,
zrzyna z "Terminatora". Z jednej strony mamy całkiem niezłą zabawę
motywami z Biblii, ale wszystko to jest nam wyłożone niemal identyczne, jak we
wspomnianym przeze mnie filmie. Nawet sposób w jaki Gabriel powraca na ziemię
jest bardzo podobny do przybycia Terminatora.
Swoją drogą, czy tylko dla mnie to w jaki
sposób Gabriel powraca nie ma żadnego sensu? Jasne, to, co
Szatan mówi jest "cool", ale raczej nie ma większego uzasadnienia.
Na plus mogę zaliczyć klimat, który to
nie uległ większej zmianie od poprzednika. Pokazano nam także nieco więcej tego
świata. Aniołów jest tu nieco więcej, widzimy starcia między nimi, pokazany też
jest nam Raj... nieco odmieniony przez ludzi. Chociaż to ostatnie powoduje, że
widz chce zapytać, jak oni się tam dostali z samochodem, i jak Valerie sama to
miejsce opuściła?
Walken wciąż świetnie bawi się w roli
upadłego Anioła, znów mamy dużo humoru z jego strony. Sceny z komputerem i radiem są
genialne.
Reszta aktorów spisała się znośnie.
Russel Wong wydawał mi się trochę bezbarwny.
Finał wypada za to mocno nierówno. Po
części jest całkiem interesujący, a po części cholernie naciągany i marnujący
potencjał. Mieć postać Michała Archanioła i nie zrobić z nią nic... przykre.
Podsumowując, "Armia Boga II" ma swoje
dobre i złe momenty. Dużo tu klimatu typowych VHS-iaków z lat 90-tych. Dużo tu
"zrzynek", luki fabularne są dość widoczne, no i nie jestem pewny
jakie to wszystko ma odniesienie do zakończenia poprzedniej części. Ja mimo
wszystko lubię ten film i fani poprzedniej części nie powinni być zawiedzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz