Do tego filmu musiałem się długo przekonywać. Właściwie to dalej się nie przekonałem. Nie jest to sequel do "Niewidzialnego Człowieka". Bardziej to taki spin-off, niepowiązana historia, cokolwiek. Może to ja przesadzam, ale ciężko mi przetrawić ten film. Chyba moim największym problemem jest to, że to komedia.
Podczas gdy dzieło Whale'a było mroczne, ten jest leciutki i zalatujący kiczem. Nie mam nic przeciwko temu, ale jako komedia wałkuje ciągle jeden i ten sam żart i to od pierwszej sceny. Ktoś potyka się o coś, uderza się w coś i zalicza kontakt z glebą. Raz byłoby okej, ale ten film zaczyna się właśnie od tego. Jest kilka udanych scen, jednak za cholerę nie mogłem się przestawić na tę konwencję.
Aktorzy za to spisali się nieziemsko. Widzimy Johna Barrymoore'a w jednej ze swoich ostatnich ról. Virginia Bruce również w tym filmie jest cudowna.
Ciężko mi się rozwodzić nad tym filmem jakoś dłużej, zwłaszcza że moja dezaprobata jest w dużej mierze irracjonalna. Obejrzyjcie sami. Może do was to trafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz