Zaczynamy od tajemniczego morderstwa. I to z impetem, bo pani Delambre miażdży głowę swojego męża prasą hydrauliczną. Tworzy się tu wątek kryminalny, w którym to będziemy dociekać jak do owej sceny doszło. A dociekać tego będzie sam Vincent Price.
Jak na koniec lat 50-tych film jest naprawdę ciężki. Z perspektywy współczesnego widza już nie aż tak, ale wówczas był to odważny, a nawet i szokujący obraz. Samo miejsce wspomnianemu przeze mnie zbrodni, nawet teraz wygląda ponuro.
Jesteśmy stopniowo wprowadzani w głąb tajemnicy i film całkiem pomysłowo buduje suspens. Nasz naukowiec niemal do samego końca ukrywa opłakane skutki swojego eksperymentu. Niestety finał, który kiedyś był pewnie piorunujący, dziś pozostaje bez iskry z powodu swojego archaizmu. Wciąż jednak warto zwrócić na niego uwagę.
David Hedison jako nasz główny bohater naprawdę budzi sympatię, będąc bardzo pozytywną i wyrazistą postacią, by później zamienić się w całkowicie tragiczną. O Vinniem Pricie chyba nie muszę nawet się wypowiadać, zwłaszcza, że jest on tutaj na drugim planie... no i bo to cholerny Vincent Price, potrzeba jakiegokolwiek komentarza?
Ból sprawiała mi jednak Patricia Owens, w roli Helen Delambre, chociaż sam nie wiem ile w tym jej winy, a ile wina scenariusza, który każe jej grać wkurzającą i głupią babę. Działało mi na nerwy jej ciągłe gadanie jak boi się postępu i całe to pieprzenie o zabawie w Boga. A najgorsze jest to, że Andre pod koniec zaczyna twierdzić podobnie. Jaki naukowiec po nieudanym eksperymencie nazwałby swoją pracę zabawą w Boga? Nieważne co by to było, żaden.
Drobiazgiem, który mnie trochę irytował jest to, jak owa maszyna do teleportacji działa. Facet krzyżuje się z muchą podczas wspólnej teleportacji, ale zrobienie tego samego z kotem i miską jednocześnie nie ma żadnych negatywnych konsekwencji.
"Mucha" to klasyk, który dobrze się ogląda, mimo iż postarzał się nie najlepiej. Mamy zawiły, ale wciągający scenariusz, ciekawie budowany suspens, dobrych aktorów i ładną oprawę wizualną.
Słyszałam o tym, ale nigdy nie miałam okazji oglądnąć, choć może to zrobię kiedy już mi przypomniałeś :3
OdpowiedzUsuńTen film faktycznie się zestarzał i ogląda się go jedynie jako "relikt tamtych czasów". Mi się podobał, ale nie puściłbym go żadnemu znajomemu, który nie ma poważnej fiksacji na punkcie starych filmów.
OdpowiedzUsuń