czwartek, 2 kwietnia 2015

Gabinet doktora Caligari (1920) reż. Robert Wiene

Mało kto ogląda jeszcze nieme filmy. Na swoim blogu, póki co zrecenzowałem raptem dwa. Jednym z nich był "Nosferatu", który dziś jest klasykiem kina grozy. Czemu by nie pójść jeszcze dalej i udać się do... samego początku? Tak moi drodzy, zamierzam wam przybliżyć pierwszy oficjalny horror w historii kinematografii i przy okazji film, który zapoczątkował nurt niemieckiego ekspresjonizmu.
Warto także wspomnieć, że jest to jedna z czołowych inspiracji Tima Burtona.

"Gabinet doktora Caligari" to jeden z tych filmów, które się nigdy nie postarzeją. To wciąż artystyczny i interesujący obraz, potrafiący wywołać ciarki u widza.
Tytułowy doktor przybywa do małego miasteczka, by na kiermaszu prezentować swojego somnambulika Ceasare'a. W międzyczasie, dochodzi do serii zagadkowych morderstw. Film rozpoczyna się od tego, że nasz główny bohater opowiada całą historię pewnemu mężczyźnie...

"Gabinet..." przeszedł do historii dzięki swojej stylistyce, przypominającej surrealistyczne obrazy. Wszystko jest zniekształcone. Cienie, kontury okien, ścian, drzwi i tak dalej. Dodaje to onirycznej atmosfery całości i być może właśnie w taki sposób postrzega świat nasz główny bohater. Osobiście nie byłbym w stanie oglądać tego filmu inaczej niż w czerni i bieli.

Fabuła ma także dużo z kryminału, oraz filmu psychologicznego. Wszystkie nienaturalne kształty, wspomniany początek, opowieść głównego bohatera, oraz  tajemnicza i zaprawiona szaleństwem atmosfera przywodzą mi na myśl opowiadania Lovecrafta. Możliwe, że Wiene inspirował się nimi.

Werner Krauss jako Caligari stworzył jedna z najważniejszych kreacji w swojej karierze. Conrad Veidt natomiast jeszcze przez wiele lat nie rozstawał się z nurtem ekspresjonizmu, występując w "Rękach Orlaca" i "Człowieku, który się śmieje".
Reszta aktorów spisała się przeciętnie. Lil Dagover wyglądała za to nieziemsko.

Robert Wiene odniósł olbrzymi sukces. Tak wielki, że stylistykę "Gabinetu..." starał się upchać także do innych swoich filmów, ale zawsze tylko z efektem gorszym i gorszym. Jeśli spodziewacie się jakiegoś zakurzonego, antyka, to się mile zaskoczycie. "Gabinet doktora Caligari" to wciąż kawał klimatycznego i angażującego kina i dobry start w nieme kino, oraz nurt niemieckiego ekspresjonizmu. Od tego wszystko się zaczęło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz