poniedziałek, 8 czerwca 2015

Podgatunek / Subspecies (1991) reż.Ted Nicolaou

W stajni tanich śmieciuszków FullMoon znaleźć można także i cykl o wampirach, a tym cyklem jest "SubSpecies" stworzone przez Teda Nicolaou. Oczywiście przebrniemy przez wszystkie 5 filmów, ale póki co zobaczmy od czego się to wszystko zaczęło.

Film opowiada o dwóch braciach, wampirach. Stefan, jest tym dobrym, a jego matką była zwykła kobieta. Drugim jest Radu, zły brzydki. Zabija swojego ojca i zabiera od niego Bloodstone, kamień, który wytwarza krew. W konflikt dwóch braci wplątane zostaną trzy studentki folkloru, z czego jedna zakocha się w Stefanie od pierwszego wejrzenia... no bo jakże by inaczej?

Muszę przyznać otwarcie, że pierwszy "Podgatunek" jest filmem strasznie biednym. Nie tylko w sferze wizualnej, ale i fabularnej. Wieje nudą na potęgę. Brakuje tu jakichkolwiek protagonistów, którzy zapadają w pamięć, albo chociaż wzbudzają sympatię. Nasze trzy panny są nudne, a miejscami irytujące, natomiast Stefan też osobowością nie grzeszy. Jeśli chodzi o eksplorowanie samego tematu wampirów to nie mamy tutaj absolutnie nic godnego uwagi.
Poza tym, luki fabularne i naciągane, głupie momenty mnożyły się cały czas. Sam początek mógłby nie przyzwyczajonych widzów odstraszyć lub rozśmieszyć.
Plusem jest jedynie Radu, który nie tylko wyglądem przypomina Nosferatu, ale i zachowuje się podobnie. Duża w tym też zasługa Andersa Hove'a, który wcielił się w tą rolę. Jest on chyba jedynym aktorem, który wykazuje w tym filmie jakieś umiejętności. Jasne, krótki występ zalicza tutaj sam wielki Angus Scrimm, ale to za mało.

Klimatu grozy jest tutaj ... prawie wcale go nie ma. Warstwa wizualna filmu wygląda "sucho". Brak jakiegoś pomysłowego oświetlenia, gry cieni, gotyku... czegokolwiek. Takie sceny jak festiwal, czy słuchanie legendy zamku były ok, ale to mniej niż to minimum, którego się oczekuje od filmu o wampirach. Jedynie trochę akcji dostajemy pod koniec i ja miałem z tego jakąś frajdę, chociaż nie wiem czy to naprawdę było fajne, czy po prostu ja byłem tak zmęczony tym wszystkim, że byłem w stanie przyjąć cokolwiek.
Nawiasem mówiąc, były jeszcze te małe diabełki robione animacją poklatkową. Wyglądały całkiem uroczo, szkoda, że było ich tak mało.

"Podgatunek" to nie jest zbyt dobry film. Brakuje mu jakiejkolwiek kreatywności i inwencji twórczej. Mogę przymknąć oko na aktorstwo, czy efekty specjalne, bo to jest hardcorowe B, ale braku chociaż zabawnej historii nic nie usprawiedliwia. Sequele za to trzymają się stokroć lepiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz