czwartek, 18 czerwca 2015

Postrach Nocy/ Fright Night (1985) reż. Tom Holland

Lubię gdy horrory robi się z jajem, a jest to coraz rzadsze. Na szczęście, w latach 80tych powstało wiele filmów grozy, przy okazji których twórcy puszczali wodzę fantazji i po prostu dobrze się bawili.
Charlie Brewster jest typowym nastolatkiem w dobie lat 80tych. Zaczyna podejrzewać, że jego sąsiad jest wampirem i zabija ludzi w okolicy. Jak się domyślacie... ma rację. Próbuje ostrzec wszystkich, ale, oczywiście, nikt mu nie wierzy.

"Fright Night" ma całe mnóstwo irytujących bohaterów. Dziewczyna Charliego, Amy, przez cały czas obraża się na niego, bo twierdzi, że on ją olewa. Jego matka, to typowy, nierozgarnięty rodzic - stereotyp jaki panował w tamtym 10leciu. Najmniej irytuje przyjaciel, Evil.
Ale od czego jest Roddy McDowall. Gra on Petera Vincenta, gwiazdę horrorów, która zostaje wplątana przez Charliego w to wszystko. Chłopak twierdzi, że weteran filmów grozy pomoże mu ubić krwiopijcę.
Chris Sarandon gra wyżej wymienionego, Jerry'ego Dandgridge'a i jest przy okazji najlepszym aktorem, tuż obok Roddy'ego. Jest zabawny, bawi się swoją rolą... to czarny charakter, którego się uwielbia.
Ogółem aktorzy, mimo wkurzających ról, nie są źli. Poza tym, bohaterowie irytują tylko w pierwszej połowie filmu. Potem scenariusz daruje sobie to wszystko na szczęście.
Fabuła pełna jest naiwnych, głupich scen, dziur i niekonsekwencji, ale z drugiej strony bawi się sztampami ze starych filmów o wampirach. Nasz krwiopijca chodzi tylko nocą, ma pomylonego sługę, boi się krzyży, słońca, wody święconej, a zabić go można kołkiem.
W jednej scenie widzimy jak na ekranie telewizora leci "Scars of Dracula" z Christopherem Lee ([*]). Sama postać Petera Vincenta, to oczywiste nawiązanie do Petera Cushinga i Vincenta Price'a.

Klimatu, czy paru solidnych scen też nie mogę "Fright Night" odmówić. Wybaczcie puryści językowi ale - this movie is to 80's. Muzyka Brada Fiedela to stare dobre kawałki na syntezatorze, nie zabrakło nawet kilku popowych piosenek.
Efekty specjalne są udane. Wszystko czego można się spodziewać po horrorze lat 80tych. Nieco gore, paskudztw, potworków - wszystko to wykonane w solidny i cieszący oko sposób.

"Fright Night" znany jest tylko zapaleńcom starych horrorów. Jest głupi i kiczowaty, ale przy okazji też zabawny. Klimat lat 80tych ze wszystkim co dobre i złe jest tu wszechobecny. Nie jest to coś co robi wielkie WOW, ale też nie był to stracony czas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz