piątek, 26 czerwca 2015

SubSpecies IV: Bloodstorm (1998) reż. Ted Nicolaou

Dotarliśmy do końca tego przydługiego cyklu. Ostatni "Subspecies" to całkiem zgrabne zamknięcie serii i jedna z tych lepszych odsłon.
Zaczynamy mniej więcej tam, gdzie zakończyła się poprzednia odsłona. Ponieważ część aktorów z poprzednich części nie mogła wystąpić w "Bloostormie", reżyser postanowił ich bohaterów uśmiercić w wypadku samochodowym... bo czemu nie. Powraca jedynie Denice Duff i Anders Hove jako Radu, który jest jeszcze bardziej stuknięty niż przedtem. Straszna zmiana nastąpiła w jego charakterze.
Dziewczyna trafia do kliniki prowadzonej przez Dr. Niculescu, który to zamierza odebrać Bloodstone od Radu. W tle mamy także Asha z "Vampire Journals", który też chce śmierci wampira.

"Bloodstorm" to zgrabne zamknięcie i napakowane akcją. Wątków, stron konfliktu trochę jest i trzeba przyznać, że seans nie nudził, a nawet trzymał w napięciu i z zaciekawieniem oglądałem jak w końcu wszyscy postanawiają raz a dobrze pozbyć się Radu. I tak należy się uznanie, że przy takiej ilości film nie zamienił się w burdel. Tradycyjnie kilka głupotek się trafiło, ale za kilka udanych scen można to wybaczyć.

Mihai Dinvale był chyba najlepszym aktorem w tym filmie, i choć pojawił się w "Vampire Journals" to tutaj gra zupełnie inną postać... co może być lekko mylące.
Gdzieś tam w tle mamy jeszcze Iona Haiduca z jakiegoś powodu. Jego postać została zabita w poprzednim filmie, lecz tutaj powraca jako wampir i wątek ten gdzieś tam w tle przemyka ale nic z niego nie wynika. Nie wiem po co Nicolau pchał go w całą tą plątaninę wątków.

Czwarty "Subspecies" powstał u kresu lat 90tych, więc i klimat uległ całkowitej zmianie. Choć zdarzyły się czasem klimatyczne scenografie, to ogólnie film wyglądał... cóż, brzydko. Miejscami było zbyt ciemno, zdjęcia były kiepskie, zbliżenia na twarze bohaterów mało przemyślane... nie jest dobrze.

Tak, czy inaczej - jak na standardy serii to najlepsze zamknięcie jakie mogli mieć. Może nie powala ilością nawiązań i idzie bardziej w kierunku kina sensacyjnego, ale wciąż jest dobrze. Zaraz za "Bloodstone" jest to lepsza odsłona serii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz