Nie będę jednak się rozwodzić nad tym jak dobra jest to adaptacja, bo nie jestem kompetentny do tego. Jako film sam w sobie jest to solidne kino grozy.
Na początek rzućmy okiem na Paryż, który jest brudny, duszny i kompletnie nieprzyjazny. Wręcz idealne miejsce dla grasującego maniaka. Film również tworzy dzięki temu surowy, mroczny klimat, a czarno-biała taśma jeszcze bardziej to potęguje.
Bela Lugosi występuje w tym filmie i znów na przemian jest ekscentrycznym, szarmanckim gentelmanem by zaraz potem zbliżyć wykrzywioną w obłędzie twarz do obiektywu kamery. Bela dostaje w tym filmie naprawdę rewelacyjne zbliżenia. Możemy podziwiać jego straszne miny, raz po raz zakrywane przez cienie. Skłamałbym jednak mówiąc, że jest to coś nowego. To w zasadzie ta sama rola którą odegrał w kilku innych filmach.
Z reszty aktorów nikt specjalnie się nie wybija. Leon Ames w roli Pierre'a Dupin był kompletnie nijaki.
Pomimo klimatu, sama historia jest średnio angażująca. Książka jest jednym z pierwszych kryminałów z tego co się orientuję, jednak postanowiono przerobić ją na horror. Tak, to jest dziwny pomysł i pozbawia historię wszelkiej tajemniczości. Z góry wiemy o co chodzi, ale obserwujemy naszego głównego bohatera starającego się odkryć to co my już od początku wiemy.
Najbardziej zirytowało mnie jednak ostatnie 20 minut filmu, a właściwie jedna konkretna scena, która jest jednym wielkim bałaganem. Otóż dochodzi do morderstwa, zbierają się ludzie i wraz z prefektem starają się wyjaśnić wszystko. Mamy czterech gości, którzy zaczynają się sprzeczać w ten typowo komediowy sposób... co trwa... długo. Nasz główny bohater dzieli się ze wszystkimi swoimi odkryciami i wyjaśnia wszystko jednym zdaniem, na co prefekt rzuca zdaniem: "Coś za dużo wiesz, chyba jesteś winny. Aresztować go!". To prowadzi do nieporozumienia i jeszcze bardziej wydłuża tą scenę. Film rzuca w nas tą szopką, chyba tylko dlatego, bo scenarzysta przypomniał sobie, że musi wepchnąć gdzieś wątek kryminalny.
Nie wiem do końca co myśleć o tym filmie. Ma swoje dobre strony i jako średnie kino z dreszczykiem daje radę. Jeśli wymagacie czegoś naprawdę dobrego to obejrzyjcie inne "adaptacje" Poego od Universala. A jeśli szukacie czegoś co wiernie przedstawia książkę to trafiliście pod zły adres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz