Czemu by
nie rzucić okiem na prawdziwy klasyk kina grozy?
Mowa
tu oczywiście o "Nosferatu: Symfonii Grozy" Friedricha Wilhelma
Murnaua. Bez tego filmu zapewne horror wampiryczny nigdy nie byłby tym czym
jest, wykluczając "Zmierzch", oczywiście.
Każdy
przynajmniej o tym filmie słyszał. To prawdziwa legenda, nakręcona przez
legendarnego reżysera. Był to też mój pierwszy kontakt z kinem niemym i objawił
mi on ukochany przeze mnie "niemiecki ekspresjonizm".
Na
wstępie warto zaznaczyć, że jest to bardzo luźna adaptacja "Draculi"
Brama Stokera. Murnau nie otrzymał bowiem praw do ekranizacji, a co za tym
idzie - imiona postaci uległy zmianie. Dlatego Nosferatu w filmie nie nazywa
się Dracula, a Hrabia Orlock.
Naszego
demonicznego Hrabiego zagrał oczywiście Max Schreck, który to stał się już
legendą samą w sobie. Na jego charakteryzację składały się jedynie długie
pazury i kły. Warto też nadmienić, że przez cały okres trwania filmu nie
widzimy, aby mrugał on oczami. Przyznać trzeba, że jego kreacja, nawet po
upływie tylu lat wciąż jest bardzo niepokojąca. Zrobił on swego
czasu tak wielkie wrażenie, że powstało wiele plotek, jakoby Schreck faktycznie
był wampirem. Nie ma co, pozostanie on bardzo tajemniczą postacią. Informacji
na jego temat można znaleźć niewiele, a i żaden inny film z jego udziałem nie
zachował się do dzisiejszych czasów.
Reszta aktorów zagrała w sposób bardzo
teatralny. Nie ma w tym nic złego, wprost przeciwnie. Wypadło to naprawdę
dobrze, w zestawieniu z odrealnioną, oniryczną atmosferą całości. Jest to też
element, który już na zawsze związał się z horrorem wampirycznym i wiele
filmów, nawet teraz kreuje podobny klimat. Przemawiają za tym piękne zdjęcia,
między innymi pokazanie nam polipa pod mikroskopem, rośliczki wraz z całą masą
innych żyjątek nawiązujących do wampirów, oraz dziwna więź łącząca naszego
Nosferatu z żoną Huttera, naszego głównego bohatera.
To, co mi się rzuciło w oczy to fakt, że
do finału dochodzi tak szybko. Nie ma zbytniego budowania napięcia. Po prostu przychodzi
i odchodzi szybko. Ale za to dostajemy ikoniczną już scenę z cieniem wampira.
Film postarzał się, oczywiście, ale wciąż urzeka
swoją niepokojącą atmosferą. To jedna z filmowych biblii horroru o wampirach i świetna
gotycka historia. Jeśli przebrniecie przez fakt, że film jest niemy to nie
będziecie rozczarowani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz