David Cronenberg o mój guru. Przygoda z jego filmami całkowicie zmieniła moje patrzenie na kino, ale nie tylko. Miała wpływ także na mój artystyczny rozwój. Zaczynałem pisać wiersze i opowiadania i zainspirowany dziełami Kanadyjczyka wiedziałem już jaki kierunek chcę obrać.
Podczas prac nad "Potomstwem" Cronenberg był w separacji ze swoją żoną, co nawiasem mówiąc wiele wyjaśnia.
Nola Carveth zostaje poddana eksperymentalnej terapii, zwanej psychoplazmozą, przez swojego psychiatrę, doktora Raglana. Polega ona na tym, że pacjent uzewnętrznia wszystkie swoje frustracje, gniew i inne negatywne emocje.
Pewnego dnia mąż Noli zauważa, że ich córka po powrocie od matki ma ślady pobicia.
Raglan, który trzyma Nolę w całkowitej izolacji przed światem twierdzi, że ta nie mogłaby tego zrobić. Podczas terapii kobieta daje upust złości na swoich rodziców, po czym pojawiają się podobne do dzieci stworki, które ich zabijają.
"Potomstwo" to trzeci film wyreżyserowany przez Cronenberga, ale pierwszy, w którym pokazuje on pazur.
Opis fabuły może wydać się absurdalny, ale w praniu powstaje ponura i groteskowa historia rozpadającego się małżeństwa. Widzimy jak Nola i Frank walczą ze sobą, a ich córka jest sprowadzona do roli przedmiotu. Jest jedynie bezsilnym obserwatorem i zarazem ofiarą wszystkich zdarzeń. Jedno zwala winę na drugiego. Przy okazji widzimy także jak reszta rodziny to wszystko przeżywa.
W tle mamy typowy dla Cronenberga motyw fizycznej transformacji. Cielesność idzie tutaj w parze z emocjonalnością. Gniew jest tutaj nie tylko emocją ale i fizycznym bytem. Nie skupiamy się na gniewie samym w sobie, lecz na jego przyczynach i tragicznych skutkach.
Wszystko spowite jest mrokiem tajemnicy do samego końca. Nie ma tutaj zbyt wiele grozy samej w sobie, choć gdy już karzełki atakują, to film potrafi wstrzymać oddech u widza. Napięcie budowane jest powoli i stopniowo, a finał filmu to eksplozja groteski.
Howard Shore skomponował mroczny, przerażający i zarazem pesymistyczny soundtrack. Był to też początek długiej współpracy z Cronenbergiem, bo od tego momentu pan Shore będzie komponować muzykę do niemal każdego filmu kanadyjskiego reżysera.
"Potomstwo" to duży postęp dla Cronenberga. Jego dwa pierwsze filmy, czyli "Shivers" i "Rabid" może i były groteskowe i miały swój klimat, ale w dużej mierze bazowały na pomysłach z innych filmów i nie wychodziły poza ramy kina klasy B.
Trzeci film Kanadyjczyka to subtelne kino grozy uderzające w tematy, które były, są i będą na porządku dziennym.
Mógłbym analizować ten film dogłębniej, ale to wymagałyby zbyt dużych spoilerów, więc daruję sobie. Prawdziwa sztuka obroni się sama.
Nawiasem mówiąc, ktoś zwrócił uwagę, jakoby fabuła "Potomstwa" była inspiracją dla fabuły pierwszego "Silent Hill".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz