Lata 40ste były okresem wysypu filmów o szalonych naukowcach i ich jeszcze bardziej szalonych eksperymentach. Różne kuriozalne pomysły chodziły wówczas filmowcom. Przejrzyjcie sobie moją retrospektywę horrorów wytwórni Universal, zobaczycie o czym mówię.
"Devil Bat" to historia chemika zajmującego się produkcją perfum. Czuje się oszukany przez dwie współpracujące z nim rodziny, bo podczas gdy oni bogacą się na jego pomysłach, on ze swojej pracy nie ma praktycznie niczego. Dzięki impulsom elektrycznym udaje mu się zmutować nietoperze do olbrzymich rozmiarów. Następnie wynajduje płyn po goleniu o zapachu wabiącym owe potwory, po czym daje go na przetestowanie członkom obu rodzin.
Fabularnie film jest typowy dla okresu, w którym powstał. Bela Lugosi gra tutaj owego szalonego doktora, bo któż inny miałby przewodzić wielkim nietoperzom, jeśli nie Dracula we własnej osobie. Jako czarny charakter sprawdza się całkiem nieźle, choć nie jest to szczyt jego możliwości.
Przeciwko niemu stanie dwóch dziennikarzy, którzy będą starali się całą sprawę rozwikłać. Obaj główni bohaterowie są całkiem sympatyczni i na pewno dzięki nim i Lugosiemu widz ma ochotę zostać przy ekranie.
Na plus wychodzi także B-klasowy klimat tamtych lat. Jest mrocznie. Nie jestem pewny, czy film podchodzi pod kino noir, ale te wszystkie cienie także można zaliczyć na plus.
"Devil Bat" jest filmem niezłym. Jako czysta rozrywka się sprawdza, choć nie jest to pamiętne dzieło. Ot jedna z wielu pierdółek w jakich Lugosi był zmuszony zagrać, ale trzyma poziom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz