W kompleksie apartamentowym dochodzi do tajemniczego morderstwa. Naukowiec zabija swoją współlokatorkę i za pomocą kwasu wypada jej organy wewnętrzne. Okazuje się, że pracował on nad pasożytem, który miał być wykorzystywany przy przeszczepach. Stworki rozpanoszyły się jednak po całym budynku i zmieniają ludzi w szaleńców, których jedynym celem jest... em, uprawianie seksu.
Jak na swój pierwszy pełnometrażowy film, Cronenberg wali z grubej rury. Powiedzcie sami, czy znacie film, który może pochwalić się TAKĄ fabułą?
Reżyser przy okazji swojego filmu czerpie jednak garściami inspiracje z pracy George'a Romero i chyba nawet się z tym nie krył, bo występuje tutaj Lynn Lowry. Wykorzystuje tutaj atmosferę osaczenia znana z "Nocy Żywych Trupów", oraz epidemię zbliżoną do tej, którą widzieliśmy w "Szaleńcach".
Film wygląda dość amatorsko. Widać czasami błędy w montażu dźwięku i obrazu, ale te wszystkie niedoskonałości czynią całość jeszcze bardziej groteskową. Krytycy swego czasu nazwali ten film zbieraniną odrażających scen i w gruncie rzeczy mieli rację. Mimo to film chyba zdobył sporą popularność.
Nie jest to jednak film, w którym można się doszukiwać drugiego dna. Sam scenariusz też posiada kilka dziur i naiwnych momentów. To undergroundowy film klasy B, który ogląda się tylko po to, by dziwnie się po nim czuć.... i sprawdza się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz