poniedziałek, 4 maja 2015

The Invisible Ray (1936) reż. Lambert Hillyer

Szaleni naukowcy i ich szalone eksperymenty były w latach 30stych i 40stych liczni jak wszy. "Invisible Ray" to jeden z tych dobrych... i to naprawdę dobrych.

Film opowiada historię Janosa Rukha, którego eksperymenty zostały uznane za niewiarygodne i został on usunięty z naukowej społeczności. Pewnego dnia do jego zamku przybywają dr Felix Benet i Francis Stevens by zobaczyć najnowsze odkrycie doktora.
Universal postawiło po raz kolejny na niezawodny duet Lugosi-Karloff. Panowie po raz kolejny są wrogami i po raz kolejny wspólnie kradną cały film dla siebie.

Trzech naukowców wyjeżdża do Afryki, do miejsca, gdzie tysiące lat temu spadł meteoryt. Rukh odnajduje i ujarzmia tajemnicze promieniowanie X. Niestety naukowiec zostaje zatruty, zaczyna świecić w ciemności, a wszystko czego się dotknie umiera. Z czasem odkrycie Rukha zostaje wykorzystywane przez jego towarzyszy, zaniedbywana narzeczona odchodzi od niego, a on tracąc zmysły od promieniowania planuje zemstę.

"Invisible Ray" to dobrze skrojony, lecz niespecjalnie zaskakujący film. Takich o naukowcach i ich dziwacznych eksperymentach było wówczas na pęczki i gdy się ich już trochę obejrzało, to ten niespecjalnie różni się od pozostałych. Scenografie, niektóre efekty specjalne, czy zdjęcia w Afryce wyglądają świetnie i dodają klimatu. Sam motyw napromieniowania spodobał mi się bardzo. Ale film sprawdza się głównie za sprawą Lugosiego i Karloffa w głównych rolach.
Pod koniec film idzie dość typowa ścieżką, że naszemu naukowcowi musi odbić szajba i musi koniecznie zabić parę osób.

Dobry film, ale nic co pozwoliłoby zbierać szczękę z podłogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz