wtorek, 14 lipca 2015

Deliria/StageFright - Aquarius (1987) reż. Michele Soavi

A zatem Michele Soavi, jeden z podopiecznych Dario Argentego postanowił sam spróbować swoich sił jako rężyser kina grozy. Jego debiutem jest B-klasowy slasher, który rzecz jasna nie mógł mieć jednego tytułu. Owym filmem jest "Deliria/StageFright - Aquarius/Bloody Bird".

Podczas próby spektaklu Alicia zostaje ranna w nogę. Wbrew zakazom reżysera wymyka się do szpitala, w którym znajduje się schwytany psychopatyczny morderca. Uwalnia się on z więzów i ucieka ukryty w samochodzie dziewczyny. Rzeź jest nieunikniona.

"Deliria" to bardzo prosty slasher, jakich powstawało wiele w latach 80tych na fali popularności "Koszmaru z Ulicy Wiązów", "Halloween" i "Piątku 13go". Soavi tworzy film, który od warstwy fabularnej nie różni się od nich niczym. Mamy grupkę bohaterów składającą się z bezbarwnych lub wkurzających osobników przeciwko mordercy, który tym razem postanawia przybrać maskę wielkiej białej sowy.

Na plus jednak mogę zaliczyć, że bohaterowie nie są jednak bandą debili. Kreacje aktorskie są solidne, bohaterowie de facto jakoś starają się walczyć o przetrwanie - mamy tylko jedno rozwrzeszczane babsko.
Gore jest całkiem solidne, a film potrafi naprawdę mocno trzymać w napięciu. Wiecie - wszystko czego można wymagać od kina rozrywkowego.

Soavi jednak wykorzystuje to, czego się u Argentego nauczył i serwuje nam naprawdę świetną oprawę audiowizualną. Zdjęcia połączone z cudną muzyką Simona Boswella stwarzają piękną oprawę dla prościutkiego jak drut slashera.

Tym właśnie jest tenże film - typowym slasherem w pięknej oprawce. Nie powalił mnie na kolana, ale były momenty gdzie dobrze się bawiłem, a sami aktorzy spisali się niczego sobie. Porządny debiut filmowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz