czwartek, 2 lipca 2015

Nie torturuj kaczuszki (1972) reż. Lucio Fulci

Może i nie jest to pierwszy film w reżyserii Lucio Fulciego, ale jest to jego pierwszy horror, więc na jedno wychodzi.
W pewnej włoskiej wiosce ktoś zaczyna mordować dzieci. Policja i pewien dziennikarz próbują rozwiązać zagadkę.

To krótki opis, ale nie wiem jak inaczej streścić fabułę "Nie torturuj kaczuszki". I tak, ten tytuł jest z lekka pieprznięty, jednak boli fakt, że film odnosi się do niego ... prawie wcale się do niego nie odnosi. Wiecie, różne giallo, czy to Argentego czy kogokolwiek innego zazwyczaj jakoś się odnoszą do swoich tytułów, choćby i w jednej scenie. Fulci jednak tego nie robi... w każdym razie nic to nie ma wspólnego z torturą, no ale nieważne. Odniesienie jest zbyt słabe... ale dość mojego czepialstwa.

Chociaż odniosłem się do giallo, to film Fulciego nim nie jest. To zwykły kryminał, mający problem z określeniem swojego protagonisty. Przez część filmu jest to detektyw, przez część filmu reporter rozwiązuje zagadkę... to jest z lekka chaotyczne.

Początek trąci lekko klimatem kina exploitation, mamy tam między innymi uwodzenie nieletniego w dość dosadny sposób. W ogóle mamy tutaj całą masę prowokujących motywów. Ofiarami są dzieci, a finał zagadki też do konwencjonalnych nie należy. Tak czy siak, zmierzam do tego, że film ma zadatki na coś ciężkiego i odpychającego widza ale nie wykorzystuje tego w żadnym stopniu. Po ok 20stu minutach film odpuszcza sobie to i staje się przydługim, z lekka nudnawym, rutynowym szukaniem psychola.

Na plus mogę zaliczyć wątek z czarną magią (nawet jeśli niczemu on nie służy i niczego nie wnosi), oraz fakt, że scenariusz zbija nas z tropu przy każdej możliwej okazji. Nie zmienia to jednak faktu, że film potrafi się ciągnąć.

Czuć też brak jakiegoś solidnego gore, bo skoro sama historia nie angażuje zbytnio, to fajnie byłoby popatrzeć na jatkę. Niestety - jedna tandetna scena, też z zadatkami na coś dobrego. I faktycznie, Fulci identyczną scenę umieści w swoim "The Beyond".

 "Nie torturuj kaczuszki" poza kuriozalnym tytułem nie zapada w pamięć. Pomysły są dobre, ale wyłożone w bezpłciowy i nudny sposób. Serio, to zbrodnia robić nudny film mając pod ręką mordercę dzieci. Efektem jest mocny średniak do zapomnienia. Pierwszy raz Fulci mnie rozczarował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz