"Ghosthouse", albo "Dziewczyna z pajacem", albo "La Casa 3". to wyreżyserowana przez Umberto Lenziego nieoficjalna kontynuacja "Martwego Zła"... czyli jak to u włochów sequel tylko z tytułu. W Italii bowiem dzieło Raimiego nosiło tytuł "La Casa" (czyli po prostu "Dom")
Młody operator radiowy wyłapuje przez odbiornik krzyki jakiejś osoby. Lokalizuje skąd zostały nadane i wraz ze swoją strzelającą o wszystko focha i wrzeszczącą w nieskończoność dziewczyną ruszają owe miejsce sprawdzić. Na miejscu spotykają grupę adekwatnie do nich głupich nastolatków i weird shit się zaczyna.
Film kręcono w tym samym budynku co "Dom przy cmentarzu Fulciego", więc pewne kąty mogą wydać się znajome. Jak się domyślacie, film ma oniryczny klimacik i całą masę absurdalnych scen. Efekty specjalne zrobiły na mnie wrażenie. Niektóre sceny zapadają w pamięć, takie drobiazgi jak wykrzywiające się lustro, nadmuchujące się jak balony szklane przedmioty wyglądają świetnie.
Muzyki nie ma tu dużo, przy czym film bezkarnie kradnie motywy z "Delirii" Soaviego.
W filmie pojawia się lalka-pajacyk wyglądająca identycznie jak ta z "Poltergeista"... nawet dusi w jednej scenie jedną z bohaterek więc... oczywista zrzynka. Ale nie drażni.
O ile ze swojego pojebaństwa film wywiązuje się znakomicie, tak scenariuszowo jest poniżej przeciętnej. Dialogi głupie, bohaterowie krzywdzą widza swoimi debilizmami bezustannie i tylko czekamy aż w końcu wszyscy pozdychają. Gdzieś w połowie akcja mocno zwalnia i wtedy to wszystko daje się we znaki najmocniej.

"Ghosthouse" swój sukces zawdzięcza jawnemu oszukiwaniu widza swoim włoskim tytułem, samemu będąc średnim filmem z paroma dobrymi rzeczami i paroma głupimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz