czwartek, 2 lipca 2015

Ptak o kryształowym upierzeniu (1970) reż. Dario Argento

W Rzymie doszło do serii morderstwa na kobietach. Pisarz Sam Dalmas jest świadkiem próby jednego z nich. Od tamtej chwili staje się celem mordercy, gdyż wszyscy są przekonani iż ten prawdopodobnie widział jego twarz. Z pomocą policji próbuje odszukać sprawcę.

Za debiut Dario Argentego zabrałem się gdzieś pod koniec oglądania reszty jego twórczości. "Ptak o kryształowym upierzeniu" jest pierwszą odsłoną "Zwierzęcej Trylogii", której pozostałe ogniwa omówiłem dawno temu... bo najlepiej jest zaczynać od środka.

Jest to giallo oparte o jakąś tam powieść, ale to nieważne - zawarte są tutaj wszystkie charakterystyczne dla Argentego elementy, a więc otrzymujemy stylowy kryminał z odrobina grozy i w pięknej oprawie.
Każde ujęcie, każdy kadr jest przesycony klimatem i w niesamowity sposób eksponuje równie cudowną scenografię. To czysta perfekcja, którą najlepiej jest zobaczyć samemu. Nie wyobrażam sobie tego filmu oglądać inaczej niż z panoramicznym obrazem.

Na długo przed owocną współpracą z zespołem "Goblin", filmom Argentego przygrywał Ennio Morricone i, przy okazji tego filmu, skomponował on muzykę, której nie powstydziłby się żaden solidny film grozy. Idealnie wpasowuje się w akcję, podbudowuje napięcie i niepokój, choć nie jest zbyt melodyjna.

Fabuła jest prosta i miejscami naiwna... cóż, Dario najwidoczniej robi to wszystko całkowicie zamierzenie, bo to samo można powiedzieć o każdym innym jego filmie. Prowadzi on jednak historię w sposób wciągający. Wie kiedy podkręcić ciśnienie i gdy to robi to nie ma szans, żeby choćby na chwilę odwrócić wzrok. Po prostu wgniata w fotel.
Do tego dochodzi cała, nieco infantylna "baśniowa otoczka". O ile nasz protagonista jest dość bezbarwny, tak jego otoczenie składa się z przeróżnych, karykaturalnych i zabawnych postaci, jak jąkający się alfons, albo przerysowany do bólu gej - sprzedawca antyków. Przy czym muszę zaznaczyć, że Tony Musante daje radę swoja postać uczynić nieco bardziej żywą i wzbudzającą sympatię... aczkolwiek nadal jest to ktoś kogo zupełnie zapomnicie.

Nazwanie tego filmu przerostem formy nad treścią będzie zapewne trafione, jednakże jako kryminał z odrobiną grozy sprawdza się doskonale i wizualnie też jest on doskonały. O ile często debiuty różnych reżyserów wyglądają nieco amatorsko, tak dzieło Argentego trzyma w każdym calu poziom wszystkich jego późniejszych filmów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz