piątek, 20 marca 2015

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia (2008) reż. Scott Derrickson

Scott Derickson to reżyser, którego bardzo lubię. Jego horrory były całkiem kreatywne i miały w sobie trochę oldschoolowego ducha. Od piątej części "Hellraisera", przez "Egzorcyzmy Emily Rose", aż po jego późniejsze dzieła, nigdy mnie nie rozczarował. Poza jednym filmem, który nie był horrorem. Mowa tu o gównianym remake'u klasyka Roberta Wise'a "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia.

Zacznę może od założeń pierwowzoru. Film Roberta Wise'a opowiadał o kosmicie który przybywa z misją porozumienia się ze wszystkimi przywódcami na Ziemi. Zastaje jednak skłóconych ze sobą ludzi, którzy poza swoim własnym interesem nie dbają o nic. Choć film zestarzał się i to mocno, to wciąż pozostaje ponadczasowy swoim niejednoznacznym przesłaniem i masą treści.Remake natomiast... sprawił, że załamałem ręce, kopara mi opadła, a na sam koniec powiedziałem "o ja pierdole" prosto do monitora. Tak bardzo ten film znienawidziłem.

No ale, może zacznę od plusów. No to, mamy Jennifer Connelly, którą bardzo lubię. Keanu Reeves też jest w porządku w swojej roli, co jest rzadkością. Design Gorta mi się troszeczkę podobał, bo wygląda klasycznie tylko po co zrobili z niego gigantycznego robota?

Cała reszta jest kompletnie do wyrzucenia. Fabuła nie trzyma się kupy ani trochę, a im dalej to wszystko brnie, tym głupsze to wszystko się wydaje a film wyciąga z tyłka kolejne rozwiązania fabularne stosownie do tego co scenariusz potrzebuje.

Sam wątek przybycia Klaatu na ziemię nie ma sensu. Na początku twierdzi, że chce 
wszystkich ostrzec, ale że trafia na niedorobione amerykańskie wojsko, więc jego plany pełzną na niczym. Wtedy postanawia, że dla Ziemi nie ma ratunku więc postanawia zainicjować apokalipsę. Coś szybko zrezygnował z tego ostrzegania ludzkości. A potem przeprowadza rozmowę z jednym profesorem, że ludzkość, podobnie jak gatunek Klaatu może zmienić się w obliczu zagłady. I on, przedstawiciel inteligentnej, bardziej rozwiniętej rasy sam nie wpadł na coś takiego.
W oryginale Klaatu był zdeterminowany, podejmował wszelkie kroki mimo wszystko by tych ludzi uratować, bo mu naprawdę zależało. Zresztą tu chodzi o to, że  ludzkość niszczy Ziemię a Klaatu cały czas mówi że Ziemia nie jest tak naprawdę planetą ludzi. Bo nie jest i już. Znowu - W oryginale chodziło o to, że ludzie powoli zaczynali eksplorację kosmosu, wiec Klaatu ostrzega wszystkich, ze muszą się zjednoczyć i żyć ze sobą w pokoju, bo inaczej zostaną postrzegani za zagrożenie.

Teraz przejdźmy do najzajebistszej części tego całego bałaganu. Nie macie pojęcia jakie supermoce posiadają nasi kosmici, ale oczywiście tylko takich i tylko wtedy, gdy są potrzebne scenariuszowi.
 Za pomocą samochodu, Klaatu reanimuje gościa poprzez dotyk twierdząc, że nie chce nikogo krzywdzić...a zaraz potem rozwala dwa śmigłowce. 
Albo kopie prądem gościa dotykającego 
miernika fal mózgowych (nie pamiętam jak to się fachowo nazywa) samymi opuszkami palców. W dodatku jego ręka cały czas zostaje na tej maszynie chociaż, normalnie facet odleciał by od niej na kilka metrów w tył.
Wracając do do śmigłowców, wyłącza je poprzez lasery karabinów żołnierzy.
Wojsko Transportuje Gorta do swojej bazy. Po pierwsze, jak oni to wielkie 
bydle zabrali stamtąd? Po drugie, on później zamienia się w jakaś kosmiczną szarańcze która w błyskawicznym tempie zjada wszystko i wszystkich, a jednak Helen i jej syn są pod koniec filmu rozkładani przez to coś taaak strasznie powoli, że tylko zaczynają krwawić z nosa. A potem Klaatu raz mówi, że nie może powstrzymać Gorta, chociaż zrobił to prawie na początku film, potem coś robi, znika i Gortowa szarańcza zostaje zniszczona. Nie pytajcie nawet jak.

Lubię Derricksona, ale wydał on na świat jeden z najpaskudniejszych filmów jakie miałem okazję zobaczyć. Nie tylko jest obraźliwy w stosunku do swojego pierwowzoru, ale i w stosunku do inteligencji widza. Co więcej, ten remake był kompletnie niepotrzebny. Dzieło Wise'a poruszało problemy społeczeństwa, które istnieją po dziś dzień, wszystko inne było tylko tłem. Tutaj, z głębi pierwowzoru nie ostało się nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz