wtorek, 25 sierpnia 2015

Batman zbawia świat (1966) reż. Leslie H. Martinson - - - albo, zbierałem mózg z podłogi.

Zrecenzowanie tego filmu jest nie lada wyzwaniem, bo żadne słowa nie są w stanie oddać tego co widziałem.
"Batman zbawia świat" jest pełnometrażowym filmem nakręconym na potrzeby (nie)sławnego serialu Adamem Westem w roli tytułowej.
Rozchodzi się o to, że mamy tu crossover czterech złoczyńców, którzy chcą przejąć władzę nad światem *Of course!* i nasz gacek wraz z Robinem będą się starać ich powstrzymać.

Wiecie, bardzo trudno jest mi uchwycić w jednym zdaniu jak surrealistycznie absurdalny jest to film.
Zaczyna się od sceny ratowania jachtu. Batmanowi machają i salutują wszyscy ludzie w mieście, gdy ten leci sobie bat-kopterem... i ów śmigłowiec wyposażony jest w bat-drabinę (bo jakżeby inaczej) i specjalny szprej przeciwko wybuchającym rekinom.
Tak, ja tak na serio.

Sam ten wstęp idealnie obrazuje nam z jakim dziełem będziemy mieli do czynienia. Poziom infantylności i naiwności wypierdala wszystkie mierniki w kosmos, gdy najgłupsze możliwe rozwiązania fabularne stają się rzeczywistością, a tok rozumowania bohaterów we wszystkich sytuacjach jest do tego stopnia *nie mam słowa*, że mózg sam wypełza człowiekowi z czaszki i ląduje na podłodze, gdzie doznaje samozapłonu.

I mógłbym, nawet  chciałbym podać jakieś konkretne przykłady tego jak niedorzeczne jest to dzieło, ale nie powinienem. Mogę jedynie wam powiedzieć, że złoczyńcy są kreskówkowo przerysowani, przywódcami narodów są poszczególne stereotypy, a West i Ward wymawiają swoje absurdalnie-niedorzeczne kwestie w sposób tak kurewsko poważny, wyniosły i przedramatyzowany, że to mogłoby posłużyć jako broń masowej zagłady przeciwko szarym komórkom mózgowym.

Polscy dystrybutorzy tym razem trafili w sedno swoim tytułem. Oglądając "Batman zbawia świat" człowiek dochodzi do wniosku, że nie ma chuja, ten cały absurd musi być i jest zamierzony... ale jednak... jakieś ziarnko niepewności w człowieku pozostaje.
Ja, nawet oglądając go drugi raz byłem nim porażony i ubaw z niego miałem pierwszoligowy. To, co ja sobie tutaj wypisuję to jest nic. Każdy powinien to arcydzieło campu w esencji zobaczyć na własne oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz