sobota, 8 sierpnia 2015

Puszka Pandory (1929) reż. Georg Wilhelm Pabst

Dziś wrócimy do kobiety Wampa. Nie wiem zupełnie nic o Georgu Pabst'ie, a "Puszka Pandory" jest moim pierwszym kontaktem z tym reżyserem. Właściwie, jedynym powodem dla którego po nią sięgnąłem, była Louise Brooks i zapewniam Was, gdy ją zobaczycie, pierwsze co pomyślicie to "muszę obejrzeć film z jej udziałem".

Gra ona tutaj Lulu, kobietę lubującą się w uwodzeniu mężczyzn. Gdy właściciel lokalnej gazety chce przerwać romans z nią, ta robi wszystko by ten swój plan porzucił, baa... biorą ślub. Podczas wesela, ów pan przyłapuje kobietę na romansowaniu z dwoma kochankami naraz. Pijany i rozwścieczony chwyta pistolet i wygania całe towarzystwo. Podczas szarpaniny jednak sam zostaje śmiertelnie postrzelony. Uciekająca przed policją Lulu uwodzi syna zmarłego - Alwę, ściągając go stopniowo na samo dno.

Film Pabsta to przede wszystkim Louise Brooks i jej bohaterka. Na pozór niewinna, w rzeczywistości demoniczna, zmysłowa egoistka, która bez problemu Cię uwiedzie, pobawi się Tobą i porzuci. Zresztą jej egoizm i narcyzm jest eksponowany wielokrotnie, bo nawet siedząc w brudnej, zimnej dziurze zawsze znajdzie chwilę by poprzeglądać się w lustrze i poprawić włosy. Jeśli chodzi o samą aktorkę to... jedna z najbardziej naturalnych kreacji jakie widziałem. Louise nie grała tej postaci, ona nią w całości była.
Nie zabrakło też tajemniczości, gdyż nigdy nie dowiadujemy się, czemu Lulu jest taka, jaka jest.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że jest ona jedyną tak dokładnie nakreśloną postacią. Cała reszta jest przedstawiona w sposób pobieżny, jak lalki, lub przedmioty, którymi kobieta się w swoim życiu posługiwała. Bo jeśli chodzi o manipulowanie ludźmi, to robiła to w sposób perfekcyjny.

"Puszka Pandory" oparta jest na dramacie Franka Wedekinda, jest obrazem moralnego upadku człowieka, doprawiona przez erotykę i morderstwo. O kontrowersyjności filmu mówi fakt, że został on zakazany w kilku krajach. Nawet teraz pozostaje silnym i depresyjnym obrazem, który postarzał się z godnością.

Choć podchodziłem do niego kilka razy, za tym ostatnim pochłonął mnie zupełnie i nie wiedziałem kiedy mi te 2 godziny minęły. "Puszka Pandory" to film, który stopniowo robi się coraz bardziej ponury i mroczny, a gdy dochodzimy do końca jest tylko chłód i ciemność.
Warto, choćby dla samej Louise. Zapewniam, że zapamiętacie ją na długi, długi czas...
Naprawdę długi czas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz