środa, 5 sierpnia 2015

Klątwa Mumii (1944) reż. Leslie Goodwins

Cieszę się, że dzisiejszy filmowcy nie mają już takiego rozmachu do kręcenia sequeli. Hollywood zasypało by nas gównem tak bardzo, ze nie odgrzebalibyśmy się przez milion lat.
Mówi się,  że sequel może być "skokiem na kasę". Przy "Klątwie Mumii" Universal musiało przypominać wściekłe, wygłodniałe hieny rzucające się na świeżą padlinę.  Ten film jest pozbawiony... czegokolwiek. To jest tak wielkie NIC.

Akcja tegoż czegoś zaczyna się X lat po wydarzeniach z "Ducha...". Prace nawadniające budzą Kharisa do życia, a sama Ananka wypełza spod mułu, bo tak. Zaczynają się z nią dziać różne dziwne rzeczy, ale nic z tego nie jest wcale ciekawe. Kharis teraz ugania się za nią sam, a za Kharisem ugania się tych dwóch przydupasów, których za żadne skarby nie da się zapamiętać.

Jak w przypadku poprzednich filmów mieliśmy po jednym, solidnym czarnym charakterze, tak tutaj mamy jednego ze swoim pomocnikiem. Obaj tworzą wręcz wzorcowy przykład bezbarwności i nijakości. Niczym czysta kartka. A Martin Kosleck to wcale nie jest taki zły aktor. Podobał mi się jego występ w "House of Horrors" czy w jednym z odcinków "Inner Sanctum Mystery". Ale to samo można powiedzieć o każdej postaci w tym filmie. Nikt nie zapada w pamięć w jakikolwiek sposób.

Przeszedłbym do fabuły, ale w tej materii nie mam za bardzo do czego przechodzić. Ananka ucieka przed Kharisem, on ja goni i nic z tego nie ma sensu, że między "Klątwą..." a "Duchem..." minęło naprawdę dużo czasu. Tak więc.. egipscy kapłani tak jakby są do dupy.

Jakby tego było mało film w dodatku kopiuje sceny z poprzedników. O tym, że to mumia zabija dowiadują się tak samo jak w "Grobowcu...". Dokładnie tak samo.

Czy seria swoimi czasy była tak popularna, że musieli kręcić to coś? Seria nie prezentowała jakiegoś wysokiego poziomu, ale sprawiała, że widz miał frajdę z oglądania tego wszystkiego. Tutaj o czymś takim nie ma mowy. Nic tutaj nie jest choć trochę przemyślane. Nie ma tutaj jakiejkolwiek wizji na cokolwiek, tylko strzępki jakiś pomysłów na poczekaniu sklejonych w bezkształtne nic. W dodatku większość została skopiowana. Ale w sumie... film został wyprodukowany w mniej niż pół roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz